sobota, 20 listopada 2010

Tierra Santa - Caminos De Fuego (2010)


Tierra Santa - Caminos De Fuego

Tierra Santa na myspace

Data wydania: 03.11.2010
Gatunek: power/melodic metal
Kraj: Hiszpania

Tracklista:
01. Caminos De Fuego
02. La Leyenda Del Holandés Errante
03. Reina De Egipto
04. Arde Babilonia
05. Libre
06. Ejércitos De Las Tinieblas
07. Para Siempre
08. La Voz Del Destino
09. El Fin De Los Días
10. Eterna Y Sagrada

Skład zespołu:
Ángel San Juan - wokal, gitara
Arturo Morras - gitara, chórki
Roberto Gonzalo - gitara basowa, chórki
Mikel G. Otamendi - klawisze
David Karrika - perkusja

Tierra Santa to zasłużona ekipa z Hiszpanii, a osobiście moja ulubiona formacja z tamtego kraju. Kapela istnieje od 1997 roku, ale w 2008 roku zakończyła swoją działalność. Dwa lata później dość dla mnie nieoczekiwanie panowie zjednoczyli siły, żeby zarejestrować nowy materiał, którego tytuł brzmi "Caminos De Fuego". Aż cztery lata fani musieli czekać na nowy materiał - ostatni album przed rozpadem wydany został w 2006 roku i nosił tytuł "Mejor Morir En Pie", a później pojawiła się tylko kompilacja, która podsumowywała 10 lat działalności kapeli. Na szczęście nie był to pożegnalny składak.

Od razu się przyznaję, że bardzo długo nie słuchałem Tierra Santa, na szczęście nowy album przypomniał mi o istnieniu tego bandu. Gdzieś kiedyś wpadłem na określenie, że Tierra Santa to hiszpańska wersja Iron Maiden - podobnie jak Aria w Rosji. Ile jest w tym prawdy? Trochę chyba jest, bo w niektórych momentach riffy przypominają Iron Maiden, ale sprzed "Fear Of The Dark". Ale przechodząc do samej treści - już otwieracz sprawia wrażenie bardzo solidnego, melodyjnego i wpadającego w ucho. Do tego od razu dodam, że panowie z Tierra Santa nie przesładzają, grają melodyjnie, ale cukierki zostawili innym kapelom z Półwyspu Iberyjskiego. Oczywiście nie przechodźmy w skrajność, bo nie jest to też kapela grająca mroczny metal. Raczej ich styl jest wypośrodkowany. Ale idąc dalej - do utworu "La Leyenda Del Holandés Errante" powstał klip utrzymany w stylu "patrzcie jak gramy", za to kawałek jest bardzo dobry i utrzymuje poziom otwieracza, świetny refren, który od razu wpada w ucho. W utworze "Reina De Egipto" słychać najwięcej starego Iron Maiden (oczywiście w warstwie instrumentalnej) zaraz po tym spokojniejszym wstępie. Numer świetny, tak samo jak poprzednie, ale ten ma jakiegoś większego kopa. I w końcu przyszedł czas na pierwszego killera - "Arde Babilonia". Najsilniejszym elementem tego utworu jest refren, chociaż i zwrotki (zwłaszcza muzycznie) są naprawdę utrzymane w dobrym stylu. Ale przede wszystkim refren, wpada w ucho i już zostaje w głowie. "Libre" to całkiem niezła ballada z dociążonymi gitarami. I wpada następny hit - "Ejércitos De Las Tinieblas". Kawałek rozpoczyna się genialnie brzmiącymi gitarami i później mamy galopującą perkusję (ale nie ma mowy o p2p2) i jak zwykle świetne partie wokalne Angela, a i refren nie ustępuje "Arde Babilonia". Energii nie brakuje w tym kawałku. "Para Siempre" to już typowa balladka, bardzo ładna, spokojna i cholernie delikatna. Na szczęście Tierra Santa nie balladami stoi, ale szybkimi, melodyjnymi i wpadającymi w ucho kompozycjami jaką jest np. "Ejércitos De Las Tinieblas". Ale idąc dalej na takie killery już nie trafimy, końcówka to trzy utwory utrzymane w średnich tempach, a "El Fin De Los Días" bardzo klimatyczny i wyposażony w świetne orkiestracje. "Eterna Y Sagrada" zamyka "Caminos de Fuego" i posiada jeden z lepszych refrenów na tym albumie. Świetnie się go słucha.

Nie spodziewałem się, że powrót Tierra Santa sprawi mi tyle radości. Prędzej przypuszczałem, że dostanę odgrzanego starego kotleta, ewentualnie przejrzały materiał, którego będę mógł posłuchać przy okazji problemów ze snem. Na szczęście dostałem album wypełniony pozytywną energią, świetnymi utworami, w których refreny i melodie wpadają w ucho i na długo zostają w głowie. Nie ma tutaj oczywiście niczego nadprogramowego, ale ja nie chce, żeby Tierra Santa nagle zaczęła się bawić w jakieś eksperymenty, oni mają grać melodyjny heavy metal i tak też robią. Angel jest w świetnej formie, instrumentaliści dorównują mu formą, więc czego tutaj chcieć więcej? Chyba tylko więcej takich albumów. Jeśli Tierra Santa to hiszpańskie Iron Maiden, to chyba ci drudzy powinni brać z nich przykład, a słuchając "Caminos de Fuego" Harris i spółka powinni zapaść się pod ziemię.

Ocena: 8,5/10

1 komentarz:

  1. A ja bylem na koncercie w Barcelonie tydzien temu i bylo super. Specjalnie pojechalem, grali chyba 2,5 godziny - kupilem plyte i chociaz slucham Tierra Santa czesto to ostatnia plyta jest jednak najlepsza. W ciagu tygodnia sluchalem jej chyba z 50 razy... Nawiasem mowiac Barcelona jest przepiekna i dobrze, ze zostalem sie na dluzej. Pozdrawiam, Olek

    OdpowiedzUsuń