czwartek, 25 listopada 2010

Caliban - Say Hello To Tragedy (2009)



Caliban - Say Hello To Tragedy

Caliban na myspace

Rok wydania: 2009
Gatunek: Metalcore
Kraj: Niemcy

Tracklista:
01. 24 Years 03:47
02. Love Song 03:27
03. Caliban's Revenge 03:59
04. End This Sickness 04:16
05. Walk Like The Dead 04:15
06. No One Is Safe 03:41
07. Liar 04:39
08. The Denegation Of Humanity 04:05
09. Unleash Your Voice 03:35
10. All I Gave 05:24
11. In The Name Of Progression 04:46
12. Coma 03:47

Skład:
Andreas Dorner – wokal
Denis Schmidt – gitara, czysty wokal
Marc Goertz – gitara
Marco Schaller – gitara basowa
Patrick Grun – perkusja

Zespół Caliban to dziwny twór, podkreślam to na każdym kroku i pewnie dalej będę to podkreślał. Niby grają metalcore, niby dają nieźle czadu, ale jak przychodzi do refrenów to nagle wszystko się sypie. Tak przynajmniej było do tej pory, nowy album miał być nową jakością (przynajmniej ja tak sobie obiecywałem), miał sprawić, że może wreszcie dostrzegę magię tego bandu i zrozumiem jego fenomen.

Album ukazał się 24 sierpnia 2009 dzięki Century Media Records. Przyznam, że była to data, której wyczekiwałem z niecierpliwością. I to nie dlatego, że jestem fanem Caliban, czy metalcore'a z melodyjnymi refrenami. Byłem ciekaw czy ten zespół jeszcze podniesie się po porażce jaką był "Awakening" - można powiedzieć, że to średniak, ale można powiedzieć też, że to najzwyczajniej w świecie nudny materiał. Z początku zespół pokazał zwiastun nowego albumu o dość wymownym tytule - zwiastunem był klip do utworu "24 Years". Jak się okazuje jest to kawałek, który może rozbudzać nadzieję. Muzyka naprawdę niezła, melodyjny wokal nie tak tragiczny jak wcześniej, a Andy dalej drze mordę jak trzeba. Dalsza część albumu też jest zdecydowanie lepsza niż ostatnie dokonania tego zespołu razem zebrane i specjalnie wyselekcjonowane. Czyżby w końcu Caliban po sześciu albumów wreszcie zdołał nagrać LP, który będzie można określić jako dobry? Obawiam się, że tak. Może nie jest materiał na miarę rewelacji, czy rewolucji w metalcore'owej muzyce, ale na pewno to ogromny krok naprzód jaki uczynili panowie z Niemiec. Wystarczy sprawdzić takie kawałki jak "Love Song", w którym melodyjnego wokalu nie ma wcale, czy "No One Is Safe", w którym Denis znowu milczy jak grób i skupia się wyłącznie na obsługiwaniu gitary. Wychodzi to oczywiście utworom tylko na dobre. Całkiem niezły jest też kawałek "In The Name Of Progression", w którym znowu Andy zabrał Denisowi mikrofon. Poza tym muzycznie jest to bardzo zgrabny utwór - to mieszanie i miksowanie wyszło nawet ciekawie. Zakończenie w formie kawałka "Coma" też udane. Może do zespołu zaczęła wreszcie docierać krytyka, albo sami z siebie postanowili zacząć grać nieco inaczej. Może wreszcie będzie można pisać, że Caliban to dobry zespół? Mam nadzieję. Prawdę mówiąc to nawet te wokale Denisa, która pojawiają się już tylko w prawie co drugim kawałku nawet wydają się być znośne. Np. taki "Caliban's Revenge" brzmi wręcz świetnie - zwłaszcza refren. Zresztą bardzo podoba mi się też kawałek "All I Gave", w którym właśnie główny impact idzie na partie, w których Denis trzyma mikrofon.

Tak, może ciężko w to uwierzyć, ale panowie z Caliban w końcu się przemogli i nagrali dobry album. "Say Hello To The Tragedy" mimo swojego wydawało by się proroczego tytułu powinien się nazywać "Say Goodbye To The Tragedy" i chyba tak się go powinno interpretować. Co by nie mówić panowie poszli po rozum do głowy i nagrali materiał, który może nie zamiótł, ale na pewno zainteresował. Na pewno też odskoczył poprzednim wydawnictwom. W każdym razie uprzedzonym do muzyki Caliban polecam zapoznać się z najnowszym wydawnictwem, a wielbicieli tej formacji chyba nie muszę przekonywać co do zawartości "Say Hello To The Tragedy".



Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz