wtorek, 3 listopada 2009

The Poodles - Metal Will Stand Tall (2006)

The Poodles - Metal Will Stand Tall

Rok wydania: 2006
Gatunek: hard'n'heavy
Kraj: Szwecja

Tracklista:
01. Echoes of the Past
02. Metal Will Stand Tall
03. Night of Passion
04. Song for You
05. Shadows
06. Lie to Me
07. Rockstar
08. Dancing with Tears in My Eyes (Ultravox cover)
09. Don't Give Up on Love
10. Number One
11. Kingdom of Heaven
12. Crying

Jest rok 2006. Nieświadomy rychłego odkrycia The Poodles przeglądam sobie strony internetowe i trafiam na beznadziejną okładkę z zupełnie nie pasującym do niej tytułem albumu "Metal Will Stand Tall". Sprawdzam zespół na youtube, wygląda to jeszcze gorzej niż okładka płyty. Ale zaraz...coś się dzieje, muzyka chwyta w lot, a refren bez wielkiego bólu wbija się do głowy. Numer, na który trafiłem nazywał się "Metal Will Stand Tall".

The Poodles od samego początku tego albumu próbują przekonać słuchacza, że ma do czynienia z muzyką pogranicza przebojowego hard rocka i melodic metalu. Otwieraczem jest szybko wpadający w ucho "Echoes From The Past". Jeśli komuś ten kawałek nie podszedł kompletnie to szybko powinien rozstać się z tym albumem. Natomiast pozostali powinni brnąć dalej. Co najlepsze muzyka tego bandu nie jest wcale za słodka - przypomina momentami najlepsze czasy KISS, chociaż The Poodles grają muzykę o mocniej metalowym zabarwieniu. Pierwszy kawałek jest jak najbardziej reprezentatywny dla muzyki zawartej na debiutanckim albumie The Poddles, ale nie jest na pewno najlepszy. Dużo lepszy jest utwór tytułowy, w którym gościnnie wystąpiła wokalista szwedzkiej formacji Alcazar. Kawałek jest naprawdę porywający - może nie do końca brzmi jak hymn, ale jest właśnie hymnem. Udział wokalistki Alcazar jest tutaj nieoceniony - bardzo dobrze współpracuje z Samuelssonem. Refren jak i zwrotki po prostu wpadają w ucho przy pierwszym odsłuchu, tutaj też ogromna zasługa odpowiednio chwytliwej muzyki i tych bojowych chórków robiących "o-o-o-o-o". Kolejnym hitem (i to dosłownie) jest "Night Of Passion", z którym zespół występował podczas eliminacji do Eurowizji. Poza tym był to razem z "Metal Will Stand Tall" jeden z ich pierwszych utworów. Ale na tym nie koniec hitów, bo czwarty w kolejce stoi "Song For You". Numer raczej balladowy z mocniejszym brzmieniem perkusji. Dodatkowo pojawia się tutaj operowy wokal. A Samuelsson niszczy swoim delikatnym i lekkim jak piórko głosem. Numer "Shadows" mimo tego, że niewiele mi mówi (za każdym razem jak słucham tego albumu to zastanawiam się co to za kawałek), natomiast melodia i refren są mi bardzo dobrze znane. Nie jest to może hit na miarę tych wcześniej usytuowanych, ale na pewno bardzo dobry i przebojowy kawałek pełen pozytywnej energii. "Let To Me" to ballada, która rozkręca się w przebojowy kawałek. Może nie jest to numer najwyższych lotów, ale łatwo się go zapamiętuje - zresztą nie jest to żadna nowość w muzyce The Poodles. "Rockstar" to znowu killer. Może niezbyt rozreklamowany, ale chyba jest to jeden z najbardziej wybijających się kawałków na tym albumie. Ta początkowa partia solowa na gitarze po prostu wymiata, zresztą tak samo jak refren. Zresztą przy okazji tego kawałka mam ochotę zawsze powiedzieć "już kiedyś gdzieś to słyszałem", a kierując się zasadą inżyniera Mamonia podobają mi się utwory, które już kiedyś raz słyszałem. Przyszła w końcu pora na pierwszy (i jedyny na tym wydawnictwie) cover - oklepany i grany przez wiele już zespołów udzielających się w różnych gatunkach muzycznych. Czyli "Dancing With Tears In My Eyes" oryginalnie wykonywany przez Ultravox. Wykonanie bardzo dobre, nawet przywołujące na myśl wersję tego kawałka nagraną przez Freedom Call. Od tego kawałka zaczyna się trochę niższy poziom przebojowości, bo przecież głównie o to chodzi w muzyce The Poodles. "Don't Give Up On Love" zaczyna się na prawdę dobrze i później jest tylko dobrze, a szkoda, bo w tym kawałku drzemie potencjał. "Number One" może pochwalić się naprawdę dobry refrenem i tylko tyle, bo zwrotki do zbyt porywających nie należą, ot takie sobie granie. "Kingdom Of Heaven" to lekki wzrost formy, chociaż obok takich hitów jak te z początku albumy bym go nie stawiał. Owszem jest chwytliwy, jest przebojowy, ale czegoś mu brakuje. I na zakończenie ogromny plus w postaci "Crying". Może i jest to łzawa ballada, ale jakże wpadająca w ucho. Po prostu lepszej chyba nie mogli nagrać. Zakończenie godne bardzo dobrego materiału, chociaż dziwi mnie trochę, że tak przebojowy album kończy się balladą. W każdym razie polecam ją sprawdzić jeśli ktoś nie zna, bardzo dobra rzecz.

The Poodles to grupa, która ma nie tylko koszmarne okładki, ale też koszmarny image. Ale nie ma co się tym sugerować, trzeba spróbować posłuchać ich debiutu, żeby odkryć magię tego bandu. Samuelsson jest tutaj głównym ogniwem, bez niego ten zespół pewnie byłby kolejnym próbującym grać przebojowo i z przytupem. Okazuje się, że ten gość, który czarował swoim wokalem w takich kapelach jak The Ring czy Midnight Sun potrafi się odnaleźć też w dużo lżejszych klimatach. Wielbicielom lekkiego i przebojowego grania, a zwłaszcza chwytliwych numerów zagranych na modę hard'n'heavy polecam sprawdzić "Metal Will Stand Tall".

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz