poniedziałek, 19 października 2009

Sideblast - Flight Of A Moth (2008)


Sideblast - Flight Of A Moth

Sideblast na myspace

Data wydania: 14.03.2008
Gatunek: black/thrash/death metal
Kraj: Francja

Tracklista:
01. Storyboard
02. The Abscess
03. Pattern Of Life
04. Deep Scorn
05. The Circle Is Closed
06. Wrong Decision
07. Since The First Day
08. Flight Of A Moth
09. Lucid Dream
10. Same Blood
11. Arise (Sepultura cover)

Skład zespołu:
Fredd - Wokal
Noam - Gitara i klawisze
Nacim - Gitara basowa
Sebb - Perkusja i drugi wokal


"Flight Of A Moth" to jeden z najbardziej niedocenionych albumów roku 2008 - kompletnie niezauważony przemknął się jedynie w moim zestawieniu top 10 i prawdę mówiąc jakbym robił to zestawienie ponownie to nadal by się w nim znajdował. Zespół tworzony przez muzyków zasilających również takie bandy jak Blackout, Circoncision czy XTrunk - czyli kompletnie nieznanych formacji, lub znanych wyłącznie wąskiej grupie osób. Zresztą tylko jedna z tych kapel może się do tej pory poszczycić LP - jest nią XTrunk, który zadebiutował w 2007 roku albumem "Not In Vain" - w skład tego zespołu wchodzi wokalista Sideblast, Magnante Fred (lub po prostu Fredd) - zresztą ten koleś niszczy na "Flight Of A Moth" chyba najbardziej.

Na zespół Sideblast wpadłem przypadkowo - słuchając albumu XTrunk spojrzałem na powiązania muzyków i właśnie tak trafiłem na "Flight Of A Moth". Można sobie zadać pytanie dlaczego ten album nie został dostrzeżony? Gdyby była na to prosta odpowiedź to bym jej pewnie w tym momencie udzielił, ale takiej odpowiedzi nie ma i pewnie nie będzie. Już nawet nie chodzi o to, że jest to mieszanka gatunkowa - i nieważne, że głównie zmieszane tutaj zostały ostrzejsze gatunki metalu. Pokusiłbym się nawet na określenie ich muzyki jednym wspólnym mianownikiem - blackcore. Chociaż jest to trochę krzywdzące, bo na albumie pojawia się też duża dawka groove metalu, death metalu i thrashu - ale i tak słuchając tego albumu po raz kolejny mam wrażenie, że najważniejsze jest tutaj eksperymentowanie z tymi gatunkami. Panowie z Sideblast może nie mają bogatego doświadczenia, może nazwa ich zespołu nie sprawia, że słuchaczowi przechodzą ciarki po plecach, czy nawet okładka nieszczególnie przyciąga wzrok. Ale przechodząc do sedna - za każdym razem słuchając "Flight Of A Moth" mam nieodparte wrażenie, że panowie wchodzący w skład Sideblast świetnie się bawili przy nagrywaniu tego albumu. Łącząc ze sobą różne elementy otrzymali wynik, który powalił mnie już podczas pierwszego odsłuchu i mimo tego, że minął już ponad rok od premiery tego materiału to nadal jest to album, którego słucham z prawdziwym namaszczeniem. Co dziwne, od premiery "Flight Of A Moth" na swojej drodze nie spotkałem niczego podobnego - a zawsze wydawało mi się, że jak coś jest naprawdę dobre to zaraz pojawia się stado naśladowców. Cóż pozostaje mi mieć nadzieję, że Sideblast nagrają jeszcze w niedługiej przyszłości drugi album i wreszcie metalowy światek o nich usłyszy.

Album zaczyna się dość niepozornie - krótka, 41 sekundowa sekwencja różnych dźwięków, która brzmi jakby została wzięta z jakiegoś horroru, a końcówka to przygotowanie na nagły (zapewne nieoczekiwany) atak. I tak się właśnie dzieje - "The Abscess" atakuje bez ostrzeżenia. Mocne gitary, łamane tempo, nieregularnie uderzająca perkusja, czy w końcu dodatki dźwiękowe, które nie opuszczają muzyki Sideblast. Ale najważniejszy jest wokal - Fredd to chyba w tym momencie jeden z lepszych wokalistów francuskich. W jego barwie jest zarówno echo Hreidmarra, jak i brutal death metalowego wokalisty - a gość wygląda dość niepozornie. Na "Flight Of A Moth" utwory są różnej długości, ale nawet te pięciominutowe sprawiają wrażenie zdecydowanie zbyt krótkich - aż chce się słuchać więcej i więcej, po prostu chłonę tą muzykę za każdym razem. "Pattern Of Life" to znowu garść ciekawych rozwiązań - chociaż są to rozwiązania dotyczące głównie naprawdę ekstremalnych gatunków metalu - nawet trafia się trochę grinda. Każdy kolejny utwór niszczy tak samo - nawet te krótsze, które gdy spojrzy się na tracklistę sprawiają wrażenie przerywników - np. "Deep Scorn" (dokładnie jest aż jeden taki). Mimo tego, że trwa zaledwie 1:30 to jest to pełnoprawny utwór - zresztą tak samo niszczący jak te 9 pozostałych (nie wliczam oczywiście "Storyboard"). Do muzyki Sideblast trafia też trochę industrialnych wstawek - także wielbiciele industrialu innego niż ten "rammsteinowy" też znajdują tutaj coś dla siebie. "The Circle Is Closed" to numer utrzymany (a jakże by inaczej) w zmiennym tempie. Po prostu niełatwo jest opisać kolejne kawałki zawarte na "Flight Of A Moth" - bo mieszanka jest naprawdę duża i ciężko dojść do wniosku, że np. "riff jest zajebisty", bo tych różnych riffów jest przynajmniej kilka. Zresztą tak samo jest z pracą perkusji, która raz robi "stuku-puku", a zaraz lecą blasty, albo tłucze niczym wyciągnięta z jakiegoś oldschoolowego death metalowego bandu. Jednocześnie (w co na pewno trudno uwierzyć) muzyka Sideblast nie jest jakoś strasznie skomplikowana - jasne, łamańców jest dużo, nie można wyróżnić jednej melodii, która by się powtarzała chociażby przez jeden utwór, bo to wszystko się zmienia. Ten album jest jak żywy organizm. Nawet nie da rady wybrać najlepszego kawałka, bo nie wiadomo czym się kierować przy takim wyborze - kiedy słucham "The Circle Is Closed" to mam ochotę napisać, że to on jest najlepszy, ale zaraz słucham "Wrong Decision" i chcę napisać, że to ten najbardziej niszczy. Po prostu nie jestem w stanie napisać, że ten i ten kawałek zdecydowanie się wyróżniają, bo musiałbym wypisać całą tracklistę. Nawet coś tak zwykłego jak cover w rękach Francuzów zamienia się w kawałek nie do poznania - jakby go porównywać z oryginałem wykonywanym przez Sepulturę to brzmi zupełnie inaczej - na pewno jest zagrany z dużo większą mocą. Nie chcę się rozpisywać dalej o poszczególnych kawałkach, bo muzyka Sideblast broni się sama. Dla mnie jest to jedno z największych odkryć roku 2008. Oczywiście trzymam kciuki za kontynuację "Flight Of A Moth", co mam nadzieję prędzej czy później nastąpi.

Ocena: 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz