niedziela, 18 października 2009

Hester Prynne - The Goswell Divorce (2009)



Hester Prynne - The Goswell Divorce

Hester Prynne na myspace

Data wydania: 26.05.2009
Gatunek: deathcore
Kraj: USA

Tracklista:
01. My Horoscope Just Reads "Doom"
02. That Night A Forest Grew
03. Casketing
04. All Roads Lead to Hell
05. Leeann Legore
06. Bad For Business
07. The Goswell Divorce
08. Seventeen Is My Favorite Number
09. An Ambulance In Traffic
10. Let's Give the Boy A Hand
11. The Courtship of Wolves and Sharks

'The Goswell Divorce" to debiutancki album tego amerykańskiego zespołu grającego deathcore. Sama muzyka tego bandu wydaje się być standardem deathcore'owym (o ile można mówić o jakimś standardzie w tym gatunku), ale w praktyce tak prosto nie jest. Zespół miesza deathcore z elektroniką i mocnymi beatdownami. Do tego należy dołożyć różne łamańce, mieszanki i oczywiście ciężkie napierdalanie, bo jakżeby inaczej. To tak skrótowo, a teraz nieco szerzej o debiutanckim materiale.

Rozpoczyna się dość ostrym intro, które wcale jak intro nie brzmi - gdyby nie czas trwania to mógłby to być pełnoprawny kawałek, ale tak nie jest, bo "My Horoscope Just Reads 'Doom' " został ograniczony do 1 minuty. Numer "That Night A Forest Grew" to już deathcore pełną gębą, zmienne tempo i ciekawa wstawka w środku utworu - trzeba też zwrócić na wyróżniające się partie perkusyjny - zresztą nie od dziś wiadomo, że perkusja w tego typu muzyce jest jednym z ważniejszych instrumentów. Gitary grają tak jak powinny, czyli mieszanie - raz szybko aby do przodu, a zaraz zwalniają tempo i riffują niczym w jakimś oldschoolowym death emtalowym bandzie. No i piękne zakończenie tego numeru. "Casketing" to szybki kawałek, krótki i bez żadnego zbędnego mieszania - nieco groove'ujące gitary, które zaraz zaczynają strzelać seriami. Jest też kilka łamańców, a wokal wymienny - od zwykłego growlu aż do brutalnego gardłowego. Kolejne kawałki to naprawdę ostry deathcore - chociaż nie tak mocarny jak Oceano, czy Here Comes The Kraken. Warto też zwrócić uwagę na przerywnik "Bad For Business" - lubię takie elektroniczne zabawy muzyką. Zresztą podobnie kończy się ten allbum - "The Courtship Of Wolves And Sharks" to do połowy numer typowo deathcore'owy, a dalej jest granie eksperymentalne. Przy tym numerze warto też zwrócić uwagę na wyróżniającą się partię gitary.

Debiut Hester Prynne może nie należy do tych, które odkrywają jakieś nieznane do tej pory rejony, ale też nie należy do tych, które powielają jakiś schemat. Ten młody amerykański zespół próbuje wydeptać własną ścieżkę, którą będą się poruszać - nie brzmią tutaj wyraźne echa żadnego ze znanych mi zespołów deathcore'owych. Mimo mieszania na całym albumie słucha się go naprawdę dobrze, a dzięki temu, że do najdłuższych nie należy to słucha się go również "szybko". Dla wielbicieli deathcore'a pozycja obowiązkowa.

Ocena: 7,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz