środa, 11 listopada 2009

Daath - Futility (2004)


Daath - Futility

Rok wydania: 2004
Gatunek: industrial death metal/experimental
Kraj: USA

Tracklista:
01. The One
02. Placenta
03. Filter
04. Child Says
05. Infestation
06. Concentrate Living
07. Blender for the Baby
08. Slow
09. Just for a Second
10. Crystasis

Przyznam, że byłem zaskoczony, że ten zespół nagrał coś przed "The Hinderers" - po prostu nie przypuszczałem, żeby ten zespół mógł mieć inny początek. Jak się jednak okazuje w roku 2004 amerykański zespół Daath (który z muzyką z USA w ogóle mi się nie kojarzy) wydał własnymi środkami album "Futility", który poniżej postaram się w kilku słowach scharakteryzować.

Ten album jest inny, mniej ułożony, bardziej dziki. Już sam otwieracz zwrócił moją uwagę - skojarzył mi się jednym z kawałków Toma Waitsa z albumu "Rain Dogs". Natomiast "Placenta" to już jakiś mocno eksperymentalny kawałek - ani do końca death, ani industrial. Dla mnie te riffy nie brzmią do końca jak death metalowe. Dalsze kawałki to ewidentne eksperymenty - po prostu słychać, że zespół na tym albumie szukał własnego stylu, który pozwoliłby im zaistnieć. To co trzeba przyznać to bardzo dobra współpraca wokalisty z perkusją - zwłaszcza w kawałku "Child Says". Zespół nawet trochę otarł się o nu-metalowe dźwięki w numerze "Blender For The Baby", ale jakbym się nie wsłuchał to bym tego pewnie nie zauważył. Ale i tak najdziwniejszym kawałkiem na tym albumie jest numer "Slow" - lekki, miękki z akustycznym brzmieniem i czystym wokalem. Brzmi to tak jakby ten numer był wrzucony tutaj z innego albumu. Zresztą podobnie brzmi "Just For A Second"...ale mniej więcej od połowy zaczyna się właściwe granie...tyle, że znowu z nu-metalową nutą. A zamykający album "Crystasis" to znowu eksperyment - brzmieniowy, kompozycyjny i raczej średnio udany.

Podsumowując ten album to jeden wielki eksperyment, który powinien przypaść do gustu głównie wielbicielom awangardy metalowej niż zagorzałym fanom industrialnego death metalu. Ewidentnie od samego początku do ostatniej sekundy "Futility" to poszukiwanie własnego stylu, pomysłu na muzykę. Słucha się tego przyjemnie, ale znając już "The Concealers" i "The Hinderers" ciężko mi się podchodzi do muzyki zawartej na "Futility". Z drugiej strony nie dziwię się osobom, które zaczęły psioczyć na ten band po tym jak wydał "The Hinderers" - z awangardy death metalowej stał się industrialnym death metalem. Dla mnie to oczywiście lepiej, ale jako awangarda death metalowa też nie wypadają źle.

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz