poniedziałek, 14 września 2009
Deathstars - Synthetic Generation (2003)
Deathstars - Synthetic Generation
Deathstars na myspace
Rok wydania: 2003
Gatunek: gothic/industrial metal
Kraj: Szwecja
Tracklista:
1. Semi-Automatic
2. Synthetic Generation
3. New Dead Nation
4. Syndrome
5. Modern Death
6. Little Angel
7. The Revolution Exodus
8. Damn Me
9. The Rape of Virtue
10. Genocide
11. No Light to Shun
Debiutacki album pozwolił Deathstars zaistnieć na scenie muzycznej, w Europie byli pod dobrymi skrzydłami, bo ich wydawcą był (i jest nadal) Nuclear Blast. Jak na pierwszy krążek to zespół wypadł bardzo dobrze. Początek płyty jest bardzo solidny, mimo tego, że dwa pierwsze kawałki raczej należą do średniaków to już trzeci rzucił mnie na ziemię. Do tej pory jest to jeden z moich ulubionych kawałków. Przede wszystkim Whiplasher pokazuje tutaj na co go stać, muzyka staje jedynie tłem dla warstwy wokalnej. Później zaczynają mi wpadać do ucha dźwięki kawałka Syndrome, można go określić jako "kawałek mówiony", bo praktycznie nie usłyszymy tutaj jakichś dzikich zaśpiewów, a i muzyka jest raczej uboga, ale sprawia, że da się odczuć nieco psychodelicznego klimatu. Nie będę oczywiście omawiał każdego kawałka z osobna, ale początek płyty zdecydowanie tego wymagał. Im dłużej słuchamy płyty tym bardziej wbijamy się w klimat industrialnej śmierci. Także jeśli komuś nie spodobał się początek płyty to dalszą przygodę z Deathstars może sobie darować. Chociaż nie śmiem twierdzić, że Szwedzi nagrali płytkę, na której każdy kawałek jest niemalże identyczny, a kompozycje pisane są na kolanie. Każdy kawałek ma w sobie coś nowego, coś co przyciąga. Na pewno po wysłuchaniu jednego kawałka nie możemy powiedzieć, że znamy twórczość Deathstars - ale taka zasada dotyczy znacznej większości bandów. Ale idąc dalej, kolejnym kawałkiem, który się wyróżnia ponad przeciętność jest Genocide - mamy tutaj dodatkowo żeński wokal, który co prawda robi za chórek, ale mimo wszystko daje się zauważyć (na kilku poprzednich numerach też można usłyszeć kobiecy wokal, ale jest on tylko dodatkiem, nigdy nie staje z przodu szeregu). I co? I zaskoczenie, możemy posłuchać solówki, krótkiej, bo krótkiej, ale jednak. Ogólnie rzecz biorąc album jak na debiut jest bardzo dobry. Na całej płycie może są ze dwa słabsze momenty, ale to w sumie niewiele.
Ocena: 8/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz