Pokazywanie postów oznaczonych etykietą american me. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą american me. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 4 stycznia 2010

American Me - Siberian Nightmare Machine (2009)


American Me - Siberian Nightmare Machine

American Me na myspace

Data wydania: 10.11.2009
Gatunek: hardcore/metalcore
Kraj: USA

Tracklista:
01. Human Traffiker
02. Death Squads
03. Infected
04. Die Faster
05. The Fire
06. Bastardmaker
07. Son Of A Machinegun Pt. 2
08. Whiteout
09. Demoralizer
10. Blot Out The Sun

Sama nazwa zespołu wiele mówi. Pięciu dumnych ze swojej narodowości Amerykanów zebrało się i założyło kapelę, którą nazwali...American Me. Ale zespół swoją nazwę zaczerpnął od tytułu filmu z 1992 roku, którego tytuł brzmiał właśnie "American Me". Album "Siberian Nightmare Machine" to drugi LP zespołu, w 2008 roku band wydał "Heat".

Pierwsza na co zwróciłem uwagę to niezwykle krótki czas trwania tego albumu - ale to wina tego, że utwory nie trwają nawet po 3 minuty - ostatni co prawda to 10 minutowy tasiemiec, ale większość tego czasu to cisza. W warstwie muzycznej zespół żadnej rewolucji nie proponuje. Mamy ostry jak brzytwa hardcore z naleciałościami metalu. Nie ma tutaj żadnego melodyjnego pitolenia, czystych wokali, czy przerw na złapanie oddechu. W końcu jakiś cel przyświecał muzykom przy komponowaniu takich krótkich utworów - kawałki po ok. 2 minuty są do wybaczenia tylko pod warunkiem, że nie ma w nich zwolnień, popisów wirtuozerskich i przerywników. Tego tutaj oczywiście nie ma. Niektóre zagrywki gitarowe ocierają się wręcz o groove metal, a gra perkusji o grindcore. Wszystko jest tutaj surowe, poczynając na wokalu, który nawet nie próbuje wykrzesać z siebie chociażby szczypty melodyjności, a kończąc na gitarach, które tłuką tak jak powinny. Z drugiej strony pojawiają się momentami elektroniczne zagrywki, jest mały mariaż z industrialem, ale niewielki w porównaniu z niektórymi bandami deathcore'owymi. Jednym z najlepszych numerów jest "Infected", który epatuje dużą dawką agresji i mimo napieprzu wpada w ucho. Szkoda tylko, że tego albumu słucha się błyskawicznie - tzn. nawet człowiek nie zdąży się rozsmakować w kolejnych partiach, a już uszach rozbrzmiewają ostatnie nuty "Blot Out The Sun".

Album zdecydowanie godny uwagi, ale bardzo krótki. Przypominający bardziej epkę niż pełnoprawny album. Oczywiście brak przerywników jak najbardziej godny pochwały. Panowie skupili się na przekazaniu agresji w swojej muzyce i jak dla mnie udało im się to w 100%. Dla wielbicieli ostrego hardcore'owego metalu może to być ciekawa pozycja - oczywiście jeśli ktoś nie ma nic przeciwko mieszaniu core'owych gatunków z metalem i industrialem.

Ocena: 7,5/10