poniedziałek, 16 stycznia 2012

Podsumowanie 2011 - debiuty

Co roku pojawiają się jakieś ciekawe albumy debiutujących kapel - tym razem nie jest inaczej. Kiedy zaczynałem sobie robić zestawienie zeszłorocznych debiutów, które słyszałem to okazało się, że lista jest dość pokaźna, a wybór nie jest łatwy. Wiele młodych kapel bardzo dobrze się zapowiada, a kilku wyjadaczy postanowiło pograć w nowych projektach. W przeciwieństwie do zestawienia debiutów 2010 tym razem nie zabrakło reprezentantów Polski - jest ich aż dwóch.



01. Zombie Inc. - A Dreadful Decease

Pierwsze miejsce dostają ode mnie death metalowcy ze Austrii. Ta czwórka umarlaków pokazała niektórym doświadczonym ekipom jak powinno się grać oldschoolowy death metal z wszelkimi tego konsekwencjami. Do tego zastosowali ciekawe wstawki utrzymujące klimat horroru. Słuchając "A Dreadful Decease" miałem wrażenie, że to doświadczona ekipa - i faktycznie sami muzycy doświadczeni, ale kapela nowa.

02. Fallujah - Harvest Wombs

Kapelę Fallujah poznałem przy okazji ich epki, która została wydana w 2009 roku. "Lepper Colony" w żadnym wypadku nie zapowiadało, na co stać tę formację. Panowie na "Harvest Wombs" zaprezentowali świeże podejście do muzyki deathcore'owej łącząc ją z dużą ilością wysmakowanych melodii. Pięknie, technicznie zagrany deathcore. Oby tylko kapela grała tak dalej, bo zdaje się, że wypracowali sobie unikalny styl.

03. Ever Forthright - Ever Forthright

Djent był dla mnie nieznanym gatunkiem metalu, dopiero ta kapela otworzyła mi oczy. Ever Forthright to połączenie math metalu, progressive metalu i death metalu, a wszystko to podlane jest jazzowym sosem. Jedna z najbardziej olśniewających pozycji z 2011 roku, nie tylko wśród debiutów.

04. Betraying The Martyrs - Breathe In Life

Symfoniczny deathcore w najlepszym wydaniu. Co tu dużo pisać? Album jest świetny, trzyma w napięciu od samego początku do końca. Ponadto "Breathe In Life" jest bardzo dobrym dowodem na to, że chrześcijańska ostra muzyka ma się bardzo dobrze i ciągle się rozwija.

05. The Stubs - The Stubs

Pierwszy polski reprezentant wśród najciekawszych debiutów. The Stubs to kapela grająca niezwykle energetyczny punk'n'roll z garażowym brzmieniem. Na płytce znajduje się materiał może i krótki, ale jakże treściwy. Zakładam, że chłopaki prędzej, czy później wypłyną w świat i mam wrażenie, że nie będą mieli problemu z jego podbojem. Pytanie tylko kiedy luchador z okładki rozwinie swoją pelerynę i ruszy w świat?

06. Night Mistress - The Back Of Beyond

Są takie kapele, które mimo świetnego materiału, mimo wyróżniającego się stylu na naszej scenie i dobrych umiejętności technicznych muzyków nie może znaleźć wydawcy w Polsce. Taką formacją jest właśnie Night Mistress - tak naprawdę nie mają wielkiej konkurencji na naszej heavy metalowej scenie. Tradycyjny heavy metal to zdecydowanie najskromniej reprezentowana w Polsce scena metalowa. Night Mistress tym albumem pokazali, że ten gatunek jeszcze żyje, jeszcze się podnosi i wcale nie wydaje ostatniego tchnienia.

07. Nailgun Massacre - Backyard Butchery

Holenderska scena metalowa zawsze kojarzyła mi się z klimatami death/thrash, a tymczasem pojawiła się tam młoda death metalowa formacja. Muzycy niedoświadczeni, a jednak potrafili rewelacyjnie wpisać się w klimaty oldschoolowego death metalu i oddać całe jego "piękno". 40 minut horroru to zdecydowanie za mało, ale ta kapela jeszcze wróci...zza grobu.

08. Morbus Chron - Sleepers In The Rift

Tak! Kolejna death metalowa pozycja utrzymana w oldschoolowym stylu. Z tymże to wydawnictwo jest zupełnie inne, a dlaczego? Bo wkraczamy na tereny szwedzkiej szkoły death metalu. Podobnie jak ich koledzy z Caliber 666 pokazali jak się gra death metal, ale tutaj dostajemy więcej klimatu, prawdziwego klimatu grozy.

09. The Greenery - Spit and Argue

Uwielbiam Kanadyjczyków z Cancer Bats, więc kiedy pierwszy raz odpaliłem "Spit And Argue" to od razu wiedziałem, że muzyka dla mnie. Chłopaki z The Greenery może nie kopiują stylu Cancer Bats, ale ewidentnie słychać formacja mogła być ich główną inspiracją. Energia, energia i energia - czyli to za co kocham Cancer Bats, za to również na razie tylko polubiłem The Greenery - hardcore/punk o dużym stężeniu wybuchowej energii.

10. Jasta - Jasta

Długo się zastanawiałem, czy to nie jest nadużycie, w sensie umieszczanie solowego albumu Jasty wśród debiutów. W końcu doszedłem do wniosku, że nie. Kiedy usłyszałem o tym, że Jasta po tym jak nagrał świetny album z Hatebreed w 2009 i bardzo dobry z Kingdom Of Sorrow w 2010 i właśnie nagrywa swój solowy materiał, to zacząłem się zastanawiać co z tego wyjdzie. Finalnie oczekiwałem kopii Hatebreed, albo Kingdom Of Sorrow. Niby można podciągnąć ten album pod macierzystą formację Jasty, ale nie do końca. Tutaj Jamey pozwala sobie na eksperymenty, które pewnie przy Hatebreed by nie przeszły. A jego czyste partie wokalne potrafią zaskoczyć.

1 komentarz:

  1. w tej kategorii oraz w death metal powienien znaleźć sie Vallenfyre - "A Fragile King" i to wysoko:)

    OdpowiedzUsuń