środa, 27 stycznia 2016

Podsumowanie 2015 - industrial/electro metal

Przyznam, że miałem nie lada problem z industrialem w 2015 roku. Niby nie brakowało nowych płyt, mniej i bardziej znanych kapel. Ale na jeden świetny materiał przypadało kilka średnich i słabych. Oczywiście zdarzały się również wydawnictwa absolutnie asłuchalne, które pod przykrywką industrialu czy NDH chowały jakiś zakamuflowany folk w najgorszej możliwej postaci. Na szczęście kiedy przed zabraniem się za podsumowanie spojrzałem na listę albumów w klimacie industrial metal, industrial rock, czy electro metal to nie miałem wielkich problemów ze złożeniem najlepszej dziesiątki, a nawet dorzuciłem jeszcze pięć pozycji, które warto sprawdzić. Swoją drogą spora część z kapel zamieszczonych w poniższym podsumowaniu znalazła się w takim samym topie w 2012 roku.


01. Killing Joke - Pylon

Killing Joke czaruje już od niemalże 40 lat i ich siła nie słabnie. Owszem, przez lata zmieniali stylistykę, w jakiej się poruszali, ale czego by się nie dotknęli to było to świetne, rewelacyjne, ewentualnie w najgorszym wypadku zaledwie bardzo dobre. Wraz z albumem "MMXII" kapela postawiła na połączenie swojego starego stylu z nowym. I tak z połączenia post-punka z industrialem powstało kolejne niesamowite dzieło jakim jest "Pylon". Nie wiem, jak robi to Jaz Coleman ze swoimi kompanami, ale ile razy słucham tej płyty to odkrywam nowe smaczki, co rusz inny kawałek wbija mi się do głowy, a w efekcie każdy jest prawdziwym przebojem. Oby jeszcze długo Killing Joke zaskakiwali takimi wydawnictwami.

02. Die Krupps - V - Metal Machine Music

W 2013 roku Die Krupps wrócili z nowym materiałem i dosłownie pozamiatali. Nikt nie był im w stanie dorównać kroku. "The Machinists Of Joy" to była dosłownie industrial rockowa miazga, a raczej mieszanka industrialu i ebm. I przyznam, że nie spodziewałem się, że muzycy tak szybko wydadzą następce świetnego albumu z 2013 roku. "V - Metal Machine Music" trafił na rynek 28 sierpnia 2015 roku i udowodnił niedowiarkom, że Die Krupps mają się świetnie i "The Machinists Of Joy" nie był przypadkiem. Tym razem zgodnie z tytułem na płycie można usłyszeć więcej industrialnego metalu zmieszanego z ebm i nawet gdzieniegdzie pojawiającym się groove metalem. Kapeli nawet udało się zawrzeć na nowym albumie jeden z największych hitów, które do tej pory nie były publikowane - "The Vampire Strikes Back".

03. Marilyn Manson - The Pale Emperor

I kolejne mistrz sukcesu, bo chyba inaczej nie można mówić o Mansonie. Do dość drastycznej zmiany stylistyki, jaka nastąpiła na albumie "The High End Of Low" chyba już wszyscy się przyzwyczaili. To już trzecie wydawnictwo Mansona, na którym ten prezentuje zdecydowanie bardziej stonowany industrial rock. Po prostu słychać, że to jest właśnie stylistyka, w której 47-letni Brian Warner czuje się najlepiej. To też przekłada się na jakość kompozycji, a na te w żadnym wypadku nie można narzekać. "The Pale Emperor" do kolejny as w rękawie Marilyna Mansona.

04. Witchgrinder - Haunted

Połączenie industrialnego metalu z groove metalem przeważnie daje bardzo dobry wynik. Doskonale wiedzą o tym panowie z Fear Factory, którzy od lat eksplorują to połączenie. W tym roku dołączają do nich Australijczycy z formacji Witchgrinder. Mimo podobnej szufladki jest to inne granie niż Fear Factory. "Haunted" brzmi bardziej jak kolega po fachu "Death Culture" słoweńskiej grupy Noctiferia. I bardziej pod tym kątem należy patrzeć na ten materiał. Jest ostro, ale nie brakuje też melodii, dobrych refrenów, czy dobrze ulokowanych sampli. Oczywiście najważniejsze jest to, że poszczególne numery momentalnie wpadają w ucho.

05. Lindemann - Skills in Pills

Są muzycy, którzy nie lubią odpoczywać, wolą wskoczyć w wir pracy i odpalać kolejny projekt, kiedy macierzysty zespół pauzuje. Jedną z takich osób jest Till Lindemann, który najwyraźniej pozazdrościł Richardowi Kruspe jego projektu Emigrate i przy współpracy z Peterem Tägtgrenem wydał album "Skills In Pills". Nie wiem, czy ten duet będzie działa nadal, ale ewidentnie powinien. Początkowo miałem wrażenie, że ten materiał to taka prostacka podróba Rammsteina, bo jednak jakoś nie słychać wielkiego wkładu Tägtgrena, który próbuje imitować styl z macierzystej formacji Tilla. Ale ostatecznie uznałem, że "Skills In Pills" to taki kolejny materiał Rammstein, tylko nagrany w dwuosobowym składzie, z angielskimi tekstami (ech, szkoda) i przebijający ostatnie dokonania Rammsteina. Hitów na tym wydawnictwie nie brakuje, a wszystko jest okraszone sporą dawką kontrowersji.

06. Fear Factory - Genexus

Fear Factory to kolejna pewna firma w tym zestawieniu. Ale przyznam, że początkowo miałem problem z tym wydawnictwem, bo jednak ta dziwaczna ballada zamykająca "Genexus" kompletnie mi nie pasowała (i nadal mi nie pasuje). Ale po kilku odsłuchach ten numer przestał mi tak rzutować na całą zawartość nowego albumu Fear Factory. Jak dla mnie to materiał trochę słabszy niż "The Industrialist", ale formacja nadal trzyma poziom i nadal świetnie łączy groove metal z industrialem.

07. Turmion Kätilöt - Diskovibrator

Turmion Kätilöt to nie jest poważna kapela, wystarczy odpalić jakikolwiek z ich numerów, czy nawet spojrzeć na okładki płyt, już nie mówiąc o samych wizerunkach muzyków. "Diskovibrator" to już szóste studyjne wydawnictwo Finów i całe szczęście dużo lepsze niż "Perstechnique". Muzycy ponownie proponują wycieczkę w rejony mieszanki metalu z mocną elektroniką (nie industrialem). Oczywiście wszystkie teksty numerów są w języku suomi, co świetnie koresponduje z bardzo przebojową warstwą muzyczną. Hitów na "Diskovibrator" nie brakuje i całe szczęście, bo to na nich opiera się cała twórczość Turmion Kätilöt.

08. Eisbrecher - Schock

No i w końcu jest, pierwszy pełnoprawny przedstawiciel nurtu neue deutsche harte i praktycznie wyciskają z tego gatunku wszystko co mogą. "Schock" to prawdziwa kopalnia hiciorów, praktycznie każdy zawarty tutaj numer nadaje się na singiel, bo każdy z nich jest świetnym reprezentantem tego wydawnictwa. Materiał nie jest może zbyt zróżnicowany i niektóre kawałki mogą wydawać się bliźniaczo podobne, ale hej, to przecież NDH. Szkoda tylko, że formacja nie wrzuciła na "Schock" więcej kawałków utrzymanych w klimacie "Himmel, Arsch Und Zwirn".

09. Oomph! - XXV

Oomph! jak to Oomph!, znowu zaserwowali materiał skandalicznie nierówny. Z jednej strony trwający niemalże godzinę "XXV" to nadal dobry stary Oomph!, a z drugiej to wydawnictwo pozbawione jednoznacznych hitów. Sporo obcowałem z nowym albumem Niemców i muszę przyznać, że dobrze mi się go słuchało, ale brakowało mi tutaj jakichś przebojów, na których brak na wcześniejszych płytach nie można było narzekać. "XXV" to wyłącznie materiał dla fanów tej kapeli, raczej nikogo do tej grupy nie przekona.

10. Arsafes - Revolt

O Arsafes pewnie mało kto słyszał i wcale się nie dziwię. To jednoosobowy projekt, za którym stoi Roman Iskorostenskiy. Gość odpowiada za wszystko na tym albumie i należy mu się wielki szacunek, bo to co zaprezentował na "Revolt" wypada naprawdę bardzo dobrze. A jest tutaj naprawdę wiele różnorodnej muzyki, ale jednak to industrial metal jest tym gatunkiem rzucającym się momentalnie w uszy. Poza tym usłyszeć tu można chociażby djent, groove metal, heavy metal i progressive metal (a jest tego zdecydowanie więcej). Arsafes bawi się muzyką i robi to w naprawdę ciekawy sposób. Jedynym niezrozumiałym dla mnie elementem na tym wydawnictwie jest kawałek "Angels". W żaden sposób nie pasuje do pozostałych kompozycji.

----------------------------------------------
11. Mechina - Acheron
12. Stahlmann - Co2
13. Vortech - ...of What Remains
14. The Witch Was Right - The Stone
15. Heldmaschine - Lügen

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz