W 2015 roku z thrash metalem miałem ogromny problem, podobnie było z groove metalem. I przyznam od razu, że złożenie tej listy najlepszych 10 albumów przysporzyło mi sporo kłopotu. Dlaczego? Bo ze znanych mi ekip grających w tych dwóch gatunkach praktycznie tylko kilka wydało swoje nowe wydawnictwa. Reszta jest chyba w jakimś stanie hibernacji. Biorąc to pod uwagę nie zdziwcie się, jeżeli w poniższym zestawieniu zobaczycie sporo niezbyt popularnych formacji thrash metalowych. Oj 2015 rok był wyjątkowo słaby w tym gatunku.
01. Gama Bomb - Untouchable Glory
Irlandzką formację Gama Bomb mógłbym nazwać pewną firmą. Od dobrych 10 lat (dla mnie od 7) serwują przepakowany humorem thrash metal, w którym nie brakuje odwołań do popkultury i przerysowania. W ogóle cała twórczość Gama Bomb wygląda trochę karykaturalnie i to dość mocno ich wyróżnia na tle innych formacji. "Untouchable Glory" niczym nie odróżnia się od dotychczasowych dokonań Irlandczyków, ale nie oznacza to, że jest to "taki sobie album". Pozytywna energia aż bije od tego wydawnictwa. Nie jest to materiał dla ponuraków.
02. Battalion - Generation Movement
Kapelę Battalion jakoś szybko straciłem z oczu, zresztą w pewnym momencie był prawdziwy wysyp zespołów o podobnej nazwie (chociażby death/thrashowy The Batallion z Norwegii, czy death metalowy Battalion z Belgii), więc łatwo było się pogubić. Szwajcarski Battalion wydał w 2015 roku swój czwarty album i z miejsca kupił mnie swoją szybką i pełną energii thrashową jazdą. Nie ma tutaj żadnych przystanków, technicznych zagrywek, po prostu jest prucie do przodu.
03. Lamb Of God - VII: Sturm Und Drang
Po krótkiej przerwie w swojej muzycznej ścieżce do żywych powróciła formacja Lamb Of God. Rzymska cyferka siedem zawarta w tytule najnowszego wydawnictwa nie jest przypadkowa, to w końcu siódmy studyjny album tej kapeli. Panowie wrócili ze sporym zapasem sił i dosłownie zmiażdżyli swoją mieszanką thrash/groove metalu. Oczywiście nowy materiał jest nowoczesny i zdecydowanie wybija się na plus na tle dyskografii kapeli, jednak mam wrażenie, że "Sacrament" nadal pozostaje na szczycie.
04. Ultra-Violence - Deflect the Flow
Ja wiem, że grafiki Eda Repki to już taka tradycja wśród reprezentantów nowej fali thrashu, ale mnie one bardziej odrzucają niż zachęcają. W każdym razie Ultra-Violence w 2015 roku zaprezentowali swój drugi studyjny album i ponownie dowiedli, że nowa fala wcale nie musi oznaczać sztampy i nudy. "Deflect The Flow" to potężna dawka thrashowego łojenia, którego nie powstydziłyby się wielkie kapela działające na tym poletku od lat. Mam wrażenie, że Włosi z Ultra-Violence szybko wyjdą z piaskownicy i szturmem wbiją się na salony.
05. Slayer - Repentless
"Repentless" to nowy album Slayera - i to pewnie niektórym thrasherom wystarczy, żeby umieścić ten materiał na szczycie swojej listy najlepszych wydawnictw 2015 roku. Jednak nie da się nie zauważyć, że nowa płyta to również spory test dla tej formacji kopiącej dupy od 34 lat. W 2013 roku zmarł jeden z filarów kapeli, gitarzysta Jeff Hanneman. Nie tak dawno ze Slayera odszedł (po raz kolejny) perkusista Dave Lombardo. Ponadto fani już szósty rok czekali na nowe wydawnictwo. Te wszystkie niesprzyjające okoliczności pewnie by położyły niejeden zespół. Jednak kapela dowodzona przez Kerry'ego Kinga i Toma Arayę dała radę. "Repentless" to nie jest może najlepsze wydawnictwo Slayera z jakim miałem do czynienia, ale też bardzo daleko mu do tych najgorszych. Nadal czuć moc płynącą z morderczych dźwięków płynących z głośników.
06. Metal Allegiance - Metal Allegiance
Metal Allegiance to superprojekt zrzeszający muzyków Testament, Dream Theater i Megadeth. To prawdziwie epickie przedsięwzięcie, które orbituje pomiędzy heavy metalem i thrash metalem. "Metal Allegiance" to dość różnorodny materiał, który swoją unikatowość zawdzięcza pojawiającym się gościom, a jest ich naprawdę dużo i pochodzą z różnych rejonów metalowego światka. Nie wszystko jednak tutaj pasuje (nie mogę się przekonać chociażby do partii wokalnych Cristiny z Lacuna Coil). Jednak całościowo to dość ryzykowne przedsięwzięcie wypada lepiej niż dobrze i warto to podkreślić biorąc pod uwagę, jak przeważnie kończy większość supergrup.
07. Nightbreed - Nightbreed
Nightbreed to debiutanci z Grecji. Klimat prezentowanego przez nich thrashu trochę oddaje okładka ich wydawnictwa. Jest to szybka naparzanka, ale o bardzo grobowym brzmieniu, który trochę kojarzy mi się ze szwedzką szkołą death metalu (tak, tą oldschoolową). "Nightbreed" to piekielnie szybkie granie, ale wieje od niego trupią atmosferą.
08. 4Arm - Survivalist
Początkowo byłem rozczarowany nowym albumem Australijczyków, bo jednak było to drugie z rzędu wydawnictwo, które stylistycznie odstawało od "The Empires of Death" z 2010 roku. Kapela pozbyła się groovecore'a, żeby pójść bardziej w thrash metal. Jednak przypomniałem sobie debiutancki tej grupy i zdałem sobie sprawę z tego, że to właśnie "The Empires of Death" było skokiem w bok, bo jednak "13 Scars" był w pełni groove/thrashowym materiałem. Po tym jak już się pogodziłem z tym faktem dotarło do mnie, że trochę powyciągany "Survivalist" to naprawdę dobra mieszanka groove/thrash metalu i trochę się dziwię, że ta kapela jeszcze nie jest popularna w Europie. Ten album polecam zwłaszcza tym, którzy nie lubią skrzeczących wokali w thrashu.
09. Hell:On - Once Upon A Chaos...
Ukraińcy z Hell:On przygotowali w 2015 roku prawdziwą thrashową petardę wspieraną death metalowymi elementami. "Once Upon a Chaos" to mocarne wydawnictwo dość wyraźnie różniące się od pozostałych zawartych w tym zestawieniu. No może klimatem najbliżej im do Nightbreed. Jednak stylistycznie to zupełnie inna bajka. Panowie z Hell:On nigdzie się nie spieszą, potrafią przywalić mocny i niezbyt szybkim riffem, nie stronią też od sampli, czy innych ozdobników tworzących klimat.
10. Dagoba - Tales Of The Black Dawn
Aż sam się dziwię, że najnowsze wydawnictwo Francuzów trafiło dopiero na 10 miejsce. Jednak prawda jest taka, że nie jest to najlepsze wydawnictwo Dagoby. Kapela zaserwowała swój nowoczesny groove metal z pewnymi core'owymi naleciałościami, nie brakuje tu mocy, czy pierdolnięcia (momentami jest aż za dużo), jednak brakuje jakichś wyróżników. Tak jak przy poprzednich wydawnictwach były jakieś tematy przewodnie, które były dość mocno zaakcentowane, tak tutaj tego po prostu nie ma. Jest to bardzo dobry materiał, świetnie się go słucha, ale czegoś tu brakuje i to wyraźnie.
---------------------------------------------------
11. The Crown - Death Is Not Dead
12. Hyades - The Wolves Are Getting Hungry
13. Diablo - Silvër Horizon
14. Hammercult - Built for War
15. Dr. Living Dead! - Crush The Sublime Gods
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz