czwartek, 4 marca 2010

Jesus Chrysler Suicide - Eso Es

Jesus Chrysler Suicide - Eso Es

Rok wydania: 1999
Gatunek: industrial rock/punk/nu metal
Kraj: Polska

Tracklista:
01. Silikon Disco 04:13
02. Lola Wita Was 03:17
03. Maradon 03:13
04. Transsocean 03:45
05. Zły 03:24
06. El Dorado 03:06
07. Do Nie Do Zo Ba Cze Nia 03:38
08. Grunwald 14:10 04:48
09. Kosovo 03:34
10. Zapalony 04:03
11. Autostrada Na Księżyc 04:14
12. Transsocean (GB) 05:23
13. Jama Weringa 27:16

Skład zespołu:
Tomasz Rzeszutek - wokal, gitara, gitara basowa
Sławomir Leniart - gitara, klawisze, wokal
Robert Grubman - gitara
Maciej Owczarek gitara basowa, gitara
Krzysztof Żurad - perkusja



Album "Eso Es" zakupiłem zupełnie przypadkowo - prawdę mówiąc kojarzyłem nazwę, bo kilka lat temu coś o nich czytałem. Największe zaskoczenie było jak się okazało, że to ekipa z Polski. Od razu mówię, że nie widziałem tracklisty tego albumu. I przyznam, że po jej przeczytaniu miałem spore wątpliwości, czy brać się za odsłuch, ale w końcu jakoś się przemogłem i zapuściłem. Może nie tyle materiał zawarty na "Eso Es" mnie zniszczył, ale sprawił, że jednak wracam do tego albumu. Ostatnio np. poczułem wręcz głód na utwór "Transsocean" - niby nic nadzwyczajnego, ale po prostu mnie to wciągnęło. Tak jak mówię, początkowo byłem nastawiony cholernie sceptycznie do tego albumu, ale jakoś przy drugim odsłuchu ciężko było się powstrzymać przed wtórowaniem wokaliście w refrenie "Silikon Disco". Oczywiście chodzi o to, że refreny są cholernie chwytliwe i nie sposób się ich nie nauczyć po dwóch, czy trzech odsłuchach. Kolejnym ważnym punktem są bardzo dobre riffy, które najzwyczajniej wpadają w ucho. Bardzo dobrymi numerami są też "Lola Wita Was" (zresztą kawałek promowany singlem), "Maradon", "Zły", "Grunwald 14:10" (z bardzo eksperymentalnym zakończeniem), "Kosovo", "Autostrada Na Księżyc" (do którego to kawałka powstał klip).

Co ciekawe na płycie znajduje się też angielska wersja "Transsocean", która brzmi zdecydowanie gorzej niż wersja polska. A kończący płytę utwór "Jama Weringa" to prawie 27 minut ciszy...na szczęście to ostatni kawałek.

W ogóle płyta wypasiona - jeśli ktoś nie ma uczulenia na polskie teksty to spokojnie może sięgać po ten album. Chwytliwa muzyka z bardzo dobrymi riffami i łatwymi do zapamiętania refrenami. Aż dziw, że takie zespoły grają w naszym kraju.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz