poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Drown My Day - Forgotten EP (2010)



Drown My Day - Forgotten EP

Drown My Day na myspace

Data wydania: 2010
Gatunek: deathcore
Kraj: Polska

Tracklista:
01. Intro
02. Nobody Fucks
03. Interlude
04. Forgotten But Not Forgiven
05. Feel Poisoned
06. Tear The Flesh

Skład zespołu:
Maciek Korczak - wokal
Maciek Marendowski - gitara
Sergiusz Smolnicki - gitara
Arek Antosz - gitara basowa
Adam Pieczarkowski - perkusja


Po dwóch latach od nagrania "One Step Away From Silence" zespół zebrał się tym samym składzie i nagrał nowy materiał. Niestety zarejestrowali zaledwie 6 utwór, które zostały zebrane w drugiej epce, której tytuł brzmi "Forgotten". Szkoda, że to tylko epka, bo liczyłem na to, że kapela po bardzo dobrym debiucie będzie chciała wydać pełny album studyjny, ale trzeba się cieszyć z tego co jest.

Epka rozpoczyna się bezdusznym intro, które przywodzi na myśl jakąś scenę z horroru, w której za chwilę zza rogu wyskoczy ociekające krwią monstrum. Po nim następuje jednak utwór "Nobody Fucks". Świetny kawałek z dodatkiem hardcore'owych chórków i podwójnym wokalem (jak na poprzednim wydawnictwie mamy growl i core'owy ryk). To co od razu rzuca się w uszy to lepszy miks niż poprzednio i świetne partie melodyjnej gitary, które pojawiają się tak mniej więcej od połowy kawałka. Ewidentnie uatrakcyjniają ten kawałek. Walcowata końcówka jest podsumowaniem utworu. Po tym masakrycznym przeżyciu dostajemy drugie intro. No dziwne trochę, że na epce znajdują się aż dwa utwory wprowadzające, ale ten jest zupełnie inny niż ten pierwszy, elektroniczny i kojarzy mi się z Daath. Bezpośrednio po nim następuje "Forgotten But Not Forgiven". Kawałek owszem dobry, ale czegoś mi tutaj brakuje, jakiegoś punktu zaczepienia. Agresja na dobrym poziomie, pierdolnięcie też jest, ale skoro było wprowadzenie elektroniczne to by się przydało chociażby trochę użyć elektroniki w samym kawałku. Przedostatnim utworem na epce "Forgotten" jest "Feel Poisoned" - i dla mnie jest to najlepsze nagranie na tym wydawnictwie. Znowu mamy dobrą, nieco walcowatą i schematyczną grę instrumentalistów, chociaż nie brakuje też przyspieszenia, ale najlepsze zaczyna się dziać pod koniec. Dostałem wreszcie upragnioną elektronikę, która wręcz idealnie się wkomponowała w całość. Do tego dołączone zostały hardcore'owe chórki i po prostu słychać, że kapela Drown My Day zrobiła krok w przód, co jak najbardziej się chwali. Epkę zamyka "Tear The Flesh", kawałek wyposażony w świetną grę gitar, która momentalnie skojarzyła mi się z tym, co możemy usłyszeć tegorocznym, jak i zeszłorocznym albumie A Plea For Purging. Uwielbiam taką pracę gitar, w związku z tym utwór ma u mnie ogromnego plusa. Do tego znowu pod koniec wprowadzona zostaje melodyjna gitara, która tak jak w przypadku "Nobody Fucks" uatrakcyjnia utwór. Na tej epce gitarzyści wygrywają z perkusistą. Może to kwestia innego miksu, a może większy nacisk został położony na partie gitarowe. W każdym razie tym razem palma pierwszeństwa należy się Maćkowi i Sergiuszowi, ale i Arek nie pozostaje w tyle. Wokalista też w świetnej formie, chociaż mam wrażenie, że na "Forgotten" więcej jest core'owych ryków niż growli.

Nowa epka jest po prostu lepsza niż "One Step Away From Silence", zarówno z powodu lepszej produkcji, jak i wyraźniejszej pracy gitar i utwory są zdecydowanie bardziej rozbudowane, no i zostały wprowadzone hardcore'owe chórki. Natomiast dużym minusem jaki mają u mnie chłopaki z Drown My Day jest długość wydawnictwa - jest to aż 5 minut mniej muzyki w porównaniu do debiutanckiej epki. Całość trwa niecałe 14 minut, a przyznam, że nawet po kilkukrotnym odsłuchu "Forgotten" miałem duży niedosyt. W każdym razie druga epka lepsza od pierwszej, co dobrze wróży na przyszłość kapeli, która ewidentnie rozwija się w dobrym kierunku. Mam nadzieję, że niedługo zespół zbierze się w sobie i nagra pełny album studyjny.

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz