środa, 26 sierpnia 2009

Danzig - III: How The Gods Kill (1992)

Danzig - III: How The Gods Kill

Rok wydania: 1992
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: USA

Tracklista:
01. Godless
02. Anything
03. Bodies
04. How The Gods Kill
05. Dirty Black Summer
06. Left Hand Black
07. Heart Of The Devil
08. Sistinas
09. Do You Wear The Mark
10. When The Dying Calls

Skład zespołu:
Wokal i keyboard - Glenn Danzig
Gitara Basowa - Eerie Von
Gitara - John Christ
Perkusja - Chuck Biscuits

Jest to już trzeci krążek Danziga, który Glenn nagrał z tym samym składem. I całe szczęście, bo tego albumu bez Johna Christa nie umiem sobie wyobrazić, jego charakterystyczna muzyka to jeden z najważniejszych punktów tej płyty – później zresztą na solowym krążku Christa dostajemy bardzo podobne aranżacje i niemalże identyczne partie gitarowe. 


Gdy spojrzałem na tracklistę to zauważyłem, że w pamięci mi nie zostały tylko dwa kawałki – „Heart Of The Devil” i „When The Dying Calls”. Pozostałe utwory są mi doskonale znane, wśród nich znajdują się same hiciory – niektóre większe, inne mniejsze. W każdym razie słabszych momentów jest naprawdę niewiele – ja w sumie zauważam jeden poważnie denerwujący mnie motyw. W kawałku „Godless” jest taki dziwny fragment, który przywodzi mi na myśl faceta z młotem walącego w kowadło – jak słyszałem ten utwór na „Live On The Black Hand Side” to myślałem, że to jakiś „szum koncertowy”...okazało się, że tak nie jest, i jest to motyw, który został wstawiony specjalnie. No cóż, to jedyna rzecz, która mnie denerwuje na tym krążku. Reszta jest najwyższej klasy. Poczynając od diabelskiego „Anything”, w którym Glenn staje się diabłem, który może zaoferować nam co tylko chcemy, poprzez zabójcze „Left Hand Black” i kończąc na ostatnim numerze – „When The Daying Calls”. Osoby, który słyszały poprzedni krążek Danziga mogą się nieco rozczarować, bo bluesa już tutaj jest zdecydowanie mniej – chociaż taki kawałek jak „How The Gods Kill” jest wręcz przesycony bluesowymi smaczkami i spokojnymi rytmami. Wyróżniający się też jest utwór „Dobies”, który niemalże zahacza o rock’n’roll – jest żywy, skoczny, ale też zdecydowanie heavy metalowy – Danzig jednak bardzo dobrze umie żonglować stylami, ale nie pozwala słuchaczowi zagubić się w dźwiękach. Zdecydowanie najładniejszy na tym krążku jest „Sistinas” – wolny utwór, w którym jesteśmy prowadzeni przez monotonny motyw i rozpływający się wręcz głos Glenna. Po prostu coś pięknego – ballada niemalże doskonała. „III: How The Gods Kill” to album niemalże idealny, na pewno Glenn nie ma się czego wstydzić – niejeden zespół, chciałby takie arcydzieło nagrać. W związku z tym, że na krążku jest tylko jeden utwór, którego nie mogłem skojarzyć nawet po przesłuchaniu („When The Dying Calls”) to daję ocenę prawię idealną.

Moja ocena: 9,5/10

Klipy promujące album:
Danzig - Bodies
Danzig - How The Gods Kill
Danzig - Dirty Black Summer
Danzig - Left Hand Black (live)
Danzig - Sistinas

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz