wtorek, 24 listopada 2009
Tiger Army - Music From Regions Beyond (2007)
Tiger Army - Music From Regions Beyond
Tiger Army na myspace
Rok wydania: 2007
Gatunek: psychobilly/punk
Kraj: USA
Tracklista:
01. Prelude: Signal Return
02. Hotprowl
03. Afterworld
04. Forever Fades Away
05. Ghosts Of Memory
06. Lunatone
07. Pain
08. As The Cold Rain Falls
09. Hechizo De Amor
10. Spring Forward
11. Where The Moss Slowly Grows
Tiger Army to amerykański zespół grający psychobilly, który powstał w 1996 roku. Do tej pory na ich koncie znajdują się cztery albumy - "Music From Regions Beyond" jest czwartym z nich i póki co ostatnim. Kawałki Tiger Army pojawiały się na niezliczonych kompilacjach, składankach, itp. Zespół w swojej muzyce łączy psychobilly z punkiem, a nawet pop-punkiem.
Prezentowany tutaj album jest dość różnorodny. Są tutaj kawałki, z których rock'n'roll wręcz się wylewa, a są i numery punkowe, a nawet pop-punkowe - tych na szczęście jest najmniej. Nick 13 (wokalista) nawet w jednym z utworów popisuje swoją znajomością języka hiszpańskie - ot takie urozmaicenie. W większej części album jest niezwykle żywy, chociaż trafiają się też mielizny w postaci właśnie "Hechizo De Amor" i "Where The Moss Slowly Grows" - czyli obowiązkowej ballady zagranej z lekkim przytupem. W każdym razie jeden ze słabszy kawałków, po prostu jest zbyt miękki. Natomiast "As The Cold Rain Falls" budzi u mnie skojarzenia z post-punkowym graniem Killing Joke i po trosze The Cure. Także jak widać nie tylko psychobilly znajduje się na tym albumie. Z punkowych kawałków na pewno trzeba wymienić "Hotprowl" i pop-punkowy "Afterworld". Pozostałe numery to psychobilly, ewenutalnie mieszanki psychobilly z punkiem. Zdecydowanie najlepiej brzmią "utwory środka" - lekko przygaszony "Lunatone", czy szybki "Ghost Of Memory". W pamięć wbija się też znajomy (skądś go znam) riff z "Forever Fades Away", ale sam kawałek raczej nie powala. I wychodzi na to, że najbardziej w klimacie psychobilly jest utwór "Pain". Chociaż jak już wspomniałem czystego psychobilly w stylu Elvis Hitler, czy Hellbillys raczej tutaj się nie znajdzie, wszystko jest mieszanką. Duża doza przebojowości sprawia, że tego albumu można słuchać i słuchać. Także polecam raczej osobom, które nie bardzo jeszcze ogarniają psychobilly, ale chcą jakoś zacząć przygodę z tym niesamowitym gatunkiem.
Ocena: 7,5/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz