czwartek, 12 listopada 2009
Ink Dot Boy - The Red Symphony (2009)
Ink Dot Boy - The Red Symphony
Ink Dot Boy na myspace
Data wydania: 2009
Gatunek: industrial metal/electro/alternative
Kraj: USA
Tracklista:
01. The Red Symphony
02. Regiment 9
03. we Are The Sick Ones
04. My Poisoned Black Rose
05. Fine Parasite
06. Acidic Ambrosia
07. The Art Seven Of Madmen
Zacznę od tego, że materiał można otrzymać za darmo na skrzynkę mailową - wystarczy poszperać po stronie myspace Ink Dot Boy i wpisać swój adres e-mail - poza samym albumem otrzymujemy zestaw tapet i bonus tracka. Nic kompletnie o tym zespole nie wiem - poza tym, że za wszystko tutaj odpowiedzialny jest jeden gość (pomagają mu bliżej nieokreślony Matti na gitarze i równie nieokreślony Vin, który odpowiedzialny jest za perkusję). Poza tym Ink Dot Boy ma naprawdę chory image - dość spokojny wygląd widnieje na okładce, pozostałe "malowania" widnieją na stronie zespołu, lub po prostu na tapetach dołączanych do albumu.
Przechodząc do samego albumu - jest to dość pomieszany industrialny metal, chociaż dużo łatwiejszy w odbiorze niż ten, który znam z wykonania Undercover Sluts. Nie da się tutaj jednoznacznie określi wokalu, czy nawet linii melodycznej - wokal jest zmienny, od szorstkiego, zwykłego, aż po nieco piszczący (np. w "Regiment 9"). Nie ma tutaj co prawda odkrywania Ameryki, ale pan Ink Dot Boy ma całkiem ciekawe pomysły na kompozycje, słychać tutaj dużo wpływów Marilyna Mansona i innych podobnie grających gości. Chociaż nie jest to tak przebojowe granie jak niektóre tego typu albumy. Jasne, że riffy są bujające, a wokal (czy ten przesterowany, czy ten tradycyjny, melodyjny) są na zadowalającym poziomie - nie ma tutaj żadnych dzikich ryków, ale też nie ma melodyjnych zaśpiewów, które w takim graniu mnie drażnią. Jest nawet trochę chorego klimaty "IVp" (wiadomo jakiego zespołu) - głównie w kawałku "My Poisoned Black Rose", który to od razu zaczął mi się kojarzyć właśnie z wspomnianym albumem, zapewne przyczyniły się do tego stała linia melodyczna (monotonna) i jęki rozkoszy pojawiające się gdzieś w okolicach końca utworu. Ale żeby nie było, że ten album to jakaś jedna wielka niewiadoma - mimo tego, że nie jest to jakiś super-przebojowe wydawnictwo nie oznacza też, że dostajemy tutaj mnóstwo łamańców, dźwięków znikąd, czy silenia się na niezwykłą oryginalność - np. poprzez nagrywanie dźwięków silnika, czy tym podobnych rzeczy. Tutaj dostajemy łatwy do przyswojenia kawał industrialno-elektroniczego grania z domieszką metalu (chociaż nie jest obecny we wszystkich kawałkach).
Podsumowując - na Ink Dot Boy trafiłem zupełnie przypadkiem i w końcu postanowiłem przesłuchać albumu, oczywiście nie żałuję. Jest to naprawdę dobre granie industrialne, które wchłonąłem naprawdę szybko i kilka z zawartych tutaj utworów naprawdę przypadło mi do gustu - np. "The Red Symphony", "Regiment 9", "My Poisoned Black Rose", czy "Acidic Ambrosia". Polecam sprawdzić to wydawnictwo, zwłaszcza, że można je otrzymać za darmo.
Ocena: 7,5/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz