sobota, 21 stycznia 2017

Podsumowanie 2016 - rock

Obok black metalu to właśnie rock rządził dla mnie w 2016. W ubiegłym roku dalej odkrywałem post-rocka i ze sporą satysfakcją mogę napisać, że ten gatunek naprawdę potrafi pozytywnie zaskakiwać. Ale obok wydawnictw spokojniejszych, czy bardziej stonowanych pojawiło się też sporo tych, które za sprawą swojej przebojowości i energii momentalnie wpadały w ucho. Podobnie jak w poprzednim roku miałem spory problem z ułożeniem listy dziesięciu najlepszych rockowych albumów, bo płyt, które chętnie bym w tym zestawieniu widział było zdecydowanie więcej.


01. Russian Circles - Guidance
(post-rock)

Russian Circles bardzo mnie zaskoczyli tym albumem. Owszem, przed sięgnięciem po "Guidance" znałem twórczość tej grupy, ale nie robiła na mnie takiego wrażenia, jakie powinna robić. Natomiast najnowsze wydawnictwo Amerykanów wgniotło mnie w fotel. To prawdziwa post-rockowa uczta, gdzie nie brakuje momentów spokojniejszych, ale również tych cięższych. Nie raz było tak, że "Guidance" robił kilka obrotów, a ja mimo tego miałem ochotę na kolejny, a później na jeszcze jeden. Ten spokój i  pewna transowość zawarta w 41 minutach niesamowitej muzyki przemówiły do mnie jak żaden post-rockowy album w 2016 roku.

02. Rob Moratti - Transcendent
(aor)

Nigdy specjalnie nie interesowałem się gatunkiem aor. Zdarzało mi się posłuchać kapel takich jak Saga, Journey, Ten, Boston, czy Magnum. Jednak poza twórczością Ten nigdy nie przykładałem do tego gatunku specjalnej uwagi. I tak było do momentu, w którym trafiłem na najnowszy album Roba Morattiego. Nagle przypomniało mi się, że już słyszałem podobne granie i to bardzo dawno temu, bo na ścieżce dźwiękowej do filmu "Best Of The Best", gdzie znalazło się kilka numerów z repertuaru Jima Capaldiego. I tak oto wsiąknąłem w aor, a płyta Morattiego zatytułowana "Transcendent" za każdym odsłuchem miażdżyła mnie swoją przebojowością, lekkością i pozytywnym przekazem. Ten album odbieram jako dosłownie hit na hicie i bardzo dziwię się, że kapela Saga wypuściła ze swoich szeregów takiego dobrego wokalistę (Moratti odpowiadał za wokal na płycie "The Human Condition").

03. Hexvessel - When We Are Death
(psychodelic rock)

Tego albumu nie mogło zabraknąć w mojej topce, wszak to formacja, w której za wokal odpowiada jeden z moich ulubionych muzyków - Mathew McNerney, znany również jako Kvohst. Po absolutnie genialnym "No Holier Temple" wydanym w 2012 roku grupa podążyła nieco inną ścieżką muzyczną, której efektem jest "When We Are Death". Lubię określać ten album jako najlepsza płyta The Doors, która nie została nagrana przez The Doors. I chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że to pewne nadużycie, to słuchając chociażby takiego "Earth Over Us" niemalże widzę oczami wyobraźni Ray'a Manzarka grającego na klawiszach i Jima Morrisona stojącego za mikrofonem. Hexvessel na tym wydawnictwie bawią się psychodelicznym rockiem i próbują go mieszać ze swoją dotychczasową stylistyką, czyli neofolkiem i efekt tego mariażu jest po prostu niesamowity.

04. If These Trees Could Talk - The Bones of a Dying World
(post-rock)

If These Trees Could Talk wydali po prostu płytę pełną magii. "The Bones Of A Dying World" to trzecia studyjny materiał tej amerykańskiej grupy. Z jednej strony If These Trees Could Talk jest przedstawicielem tego samego nurtu co Russian Circles, ale słuchając "The Bones Of A Dying World" i "Guidance" nie sposób nie odnieść wrażenia, że post-rock to nie jest gatunek jednolity i jest w nim miejsce na różne podejście do tematu. If These Trees Could Talk przygotowali płytę, w której ogromną rolę ogrywają klimatyczne i niezwykle przyjemne dla ucha gitarowe melodie. Ten materiał po prostu wbija się w głowę i nie chce z niej wyjść.

05. Aluk Todolo - Voix
(psychodelic rock)

Mój pierwszy kontakt z twórczością Aluk Todolo nastąpił kilka lat temu, kiedy zdecydowałem się sięgnąć po płytę "Finsternis". Był to dla mnie szok, bo nie tego się spodziewałem. Chaos, który wypływał z każdego utworu zamieszczonego na tym wydawnictwie po prostu mnie przytłaczał i na swój sposób przerażał. Grupa mocno zmieniła swój styl przy okazji albumu "Occult Rock", na którym noise rock mieszał się z psychodelicznym rockiem (już zauważalny był większy nacisk na ten drugi kawałek). I z jednej strony wydało mi się to interesujące, ale trochę zatęskniłem za tym bezkompromisowym szaleństwem z płyt "Descension" i "Finsternis". W 2016 grupa wróciła z nowym materiałem i mamy tutaj już niemalże samego psychodelicznego rocka. Jednak na "Voix" Francuzom udało się stworzyć bardzo mroczny klimat, który jednoznacznie kojarzy mi się z twórczością takich niepokojących grup jak australijski Portal, czy szwedzka Terra Tenebrosa.

06. Crippled Black Phoenix - Bronze
(progressive rock/post-rock)

Crippled Black Phoenix zawsze omijałem i tak też zrobiłem w tym roku. No może nie do końca, bo jednak "Bronze" przesłuchałem niedługo po jego premierze. Płyta nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia, a mimo tego zdecydowałem się wybrać na koncert tej grupy, który był jednocześnie moim ostatnim koncert w 2016 roku. Setlista występu Crippled Black Phoenix w dużej mierze opierała się na numerach zawartych na "Bronze". I prawdę mówiąc dopiero jak to wszystko usłyszałem na żywo to ten materiał zaskoczył. Cała magia zawarta w utworach składających się na "Bronze" po prostu do mnie dotarła w tej jednej chwili. Crippled Black Phoenix w swojej muzyce łączą różne rockowe i około rockowe gatunki, a wypadkowa tego jest po prostu niezwykła i przyciągająca niczym magnes. Taka właśnie jest płyta "Bronze". Kawałki spokojniejsze przenikają się z tymi bardziej przebojowymi, mamy też sporo ambientu, czy sampli. Wszystko to ma swoje uzasadnienie.

07. Zakk Wylde - Book Of Shadows II
(southern rock/acoustic rock)

Bardzo ceniłem Zakka Wylde'a za czasów, kiedy występował w kapeli Ozzy'ego Osbourne'a. Natomiast nie potrafię się przekonać do Black Label Society, chociaż próbowałem wiele razy i to podchodząc do różnych płyt. Koncert BLS, na którym byłem kilka lat temu też nie pomógł. I z lekką niepewnością sięgnąłem po "Book Of Shadows II" i nagle opad szczęki. W życiu bym nie przypuszczał, że Zakk Wylde będzie w stanie się odnaleźć w takim spokojnym klimacie. Zawartość tego akustycznego albumu momentalnie wpadła mi w ucho, ale jeszcze bardziej ją doceniłem, kiedy wróciłem do "Book Of Shadows II" po kilku tygodniach przerwy. Mimo spokojnych dźwięków, jakie płyną z tego materiału to bez problemu da się wyciągnąć z niego sporo przebojów, które momentalnie wpadają w ucho. Bardzo bym chciał, żeby Zakk zdecydował się więcej w tym stylu, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że wydawnictwa typu "Book Of Shadows II" to tylko takie skoki w bok.

08. Royal Republic - Weekend Man
(garage rock/alternative rock)

Royal Republic od czasu, kiedy pierwszy raz spotkałem się z ich muzyką szybko wskoczyli do grupy moich ulubionych kapel, więc na każde ich nowe wydawnictwo czekam z rosnącą ekscytacją. "Weekend Man" bardzo dobrze się zapowiadał i mocno liczyłem, że Szwedzi parający się graniem wysokoenergetycznego garażowego rocka uderzą mocniej niż kiedykolwiek (albo przynajmniej tak mocno, jak do tej pory). Tym bardziej, że na nowy materiał Royal Republic trzeba było czekać aż cztery lata, w końcu wydany w 2014 roku "Royal Republic and the Nosebreakers" to tylko zbiór akustycznych wersji hitów Szwedów. I finalnie zawartość "Weekend Man" nie zawodzi. Muzycy nadal grają energicznie, udowadniają, że potrafią wypakować cały album niesamowicie przebojowymi utworami. Mam tylko nadzieję, że na następcę "Weekend Man" nie trzeba będzie czekać aż 4 lata.

09. Explosions In The Sky - The Wilderness
(post-rock/ambient)

Explosions In The Sky to już zasłużona i doświadczona ekipa, a jednak mój pierwszy kontakt z ich twórczością nastąpił dopiero przy okazji wydanego w 2016 roku albumu "The Wilderness". Z miejsca polubiłem ten styl mieszający post-rocka z ambientem. To drugie wydawnictwo obok ścieżki dźwiękowej do gry "Ori And The Blind Forest", które potrafi mnie momentalnie wyciszyć i uspokoić. A przecież to prawdziwa sztuka skomponować muzykę, która będzie potrafiła oddziaływać na słuchacza, a nie tylko być chwilową rozrywką.

10. Monster Truck - Sittin' Heavy
(hard rock/southern rock/stoner rock)

Monster Truck to podobnie jak Royal Republic kapela, która potrafi nagrywać bardzo energetyczne albumy. Z tymże Kanadyjczycy uderzają w zupełnie inne rejony rockowego grania. Monster Truck specjalizują się w mieszaniu hard rocka z southern rockiem i stonerem. Wszystko to podane w odpowiednich proporcjach daje dużą dawkę przebojowości. "Sittin' Heavy" to po prostu hit na hicie. Po świetnym debiutanckim "Furiosity" wydanym w 2013 roku grupa utrzymała wysoki poziom i oby trzymali się tego dalej.

-------------------------------------
11. Crobot - Welcome to Fat City
12. pg.lost - Versus
13. Rival Sons - Hollow Bones
14. Blues Pills - Lady In Gold
15. Airbourne - Breakin' Outta Hell
16. Mouth Of The Architect - Path Of Eight
17. Moanaa - Passage
18. Grindhouse - The Devil You Know
19. The Rolling Stones - Blue & Lonesome
20. The Last Vegas - Eat Me

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz