niedziela, 31 maja 2015

Tharaphita - Ülestõus (2014)

Tharaphita - Ülestõus

Data wydania: 27.06.2014
Gatunek: pagan black metal
Kraj: Estonia

Tracklista:
01. Ülestõus
02. Viimsepäeva koidik
03. Luupainaja
04. Tuhandeaastase orjaöö tuhast
05. Sõnad sõlmedesse
06. Surma-arbujad
07. Tuuled rändavad ringi
08. Terasest taotud teel

Skład:
Ank - wokal, gitara
Benton - gitara
Draconic - gitara
Brutalis - gitara basowa
Melu - perkusja

Recenzja powstała dzięki Metalmessage.

Tharaphita to nie jest młodziutka kapela, muzycy zaczęli grać ze sobą w 1993 roku, ale dopiero dwa lata później pod wspomnianym wcześniej szyldem. Z oryginalnego składu tej formacji pozostał do tej pory wyłącznie Ank. Sama nazwa kapeli to lekko zmodyfikowana nazwa boga wojny z estońskiej mitologii (Taarapita). "Ülestõus" to piąte studyjne wydawnictwo tej estońskiej kapeli. Do tej pory nie spotkałem się z twórczością tej formacji, ale patrząc po gatunku spodziewałem się fujarek, harf, bałałajek, jakichś trąbek i black metalu jako dodatku do tych wcześniej wymienionych elementów. Czy tak było faktycznie? Czy muzycy Tharaphita pląsają wesoło przy świetle buchającego ogniska?

Rzeczywistość szybko zweryfikowała moje przypuszczenia. Muzykę Tharaphita mógłbym porównać do klimatów kilku ostatnich wydawnictw norweskiej kapeli Satyricon. Co prawda w muzyce Estończyków nie ma takiego ciężaru, jak u Satyra i Frosta, ale brzmienie jest bardzo podobne. To uznaję za duży plus, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że w ostatnim czasie dość często wracam do "Now, Diabolical", jak i "The Age Of Nero". Chyba najbardziej bliźniaczym elementem będą tu partie perkusyjne, te momentami do złudzenia przypominają styl Frosta. Na szczęście w całym materiale składającym się na "Ülestõus" nie uświadczyłem nawet najmniejszego fragmentu z użyciem jakichkolwiek instrumentów ludowych. To tylko mi uzmysłowiło, że pagan metal nie zawsze musi chodzić w parze z folkowymi klimatami. Na nowy album Tharaphita składa się 8 kompozycji trwających łącznie niemalże 40 minut. Nie ma tu żadnych zapychaczy, wstępniaków, przerywników, czy epickich zakończeń. Jest pełna petarda od pierwszej do ostatniej minuty.

Miecze, kolczugi i pochodnie - estoński pagan metal to nie rurki z kremem.
Prawdę mówiąc nie spodziewałem się takiego ognia, ale "Ülestõus" zweryfikował moje dotychczasowe spojrzenie na pagan metal zmieszany z black metalem. Wcale nie musi być ludowych przyśpiewek, czy tradycyjnych instrumentów, żeby oddać ducha pogańskich wierzeń. Nie wiem, jak do tej pory grali panowie z Tharaphita, ale jeżeli tak, jak na najnowszym wydawnictwie, to zdecydowanie powinni znajdować się w czołówce pagan metalowych formacji. "Ülestõus" dowodzi przede wszystkim tego, że nie ma co się kierować stereotypami i trzeba próbować nowych rzeczy. Słuchając tego wydawnictwa Estończyków miałem wrażenie, że oni nie używali kostek do grania na gitarach, ale cięli struny tymi mieczami, które dzierżą w dłoniach na powyższym zdjęciu. Ciężar, ale jednocześnie heavy metalowa melodyka przemawiają za tym wydawnictwem. Niestety nijak nie jestem w stanie się wypowiedzieć na temat tekstów, te podane są w języku estońskim, co też dodaje utworom szczególnego kolorytu. Bo jaki sens ma pagan metal odnoszących się do pradawnych wierzeń z danego regionu z tekstami po angielsku? Wówczas taki materiał sprawia wrażenie sztucznego, plastikowego tworu. Zawartość "Ülestõus" na pewno nie zadowoli wszystkich wielbicieli black metalu, w końcu nie mam tutaj ani przesadnego mroku, ani ciągłych blastów. Za to nie brakuje ciężaru i dobrze wyważonych melodii, które szybko wkręcają się do głowy.


Warto jest próbować nowych rzeczy i stawać naprzeciw skostniałym stereotypom, tego dowodzi Tharaphita na swoim ostatnim wydawnictwie. Nigdy w życiu nie przypuszczałbym, że pagan metal oparty na szkielecie black metalu może być aż tak dobry oraz pozbawiony folkowej skoczności. Brak fujarek i innych podobnych instrumentów wychodzi tylko temu materiałowi na plus. Mam wrażenie, że gdyby panowie z Tharaphita stanęli w szranki z muzykami Amon Amarth, to wikingowie musieliby zmykać z podkulonym ogonem. Moc jest silna w twórczości Estończyków, zbroje twarde, a miecze ostre niczym...no po prostu ostre.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz