niedziela, 10 maja 2015

Najlepsze albumy kwietnia 2015

Podsumowanie kwietnia było dla mnie bardzo trudne. Było bardzo mało nowości, które faktycznie by mnie interesowały, dlatego też nie spieszyłem się specjalnie z zapoznawaniem się z kolejnymi premierami. Z drugiej strony dzięki temu, że na niewiele albumów czekałem mogło mi zaoszczędzić rozczarowań. Niestety, ale tak dobrze nie było. I zawiodłem się głównie na wydawnictwach, na które czekałem. Szkoda, że rewelacyjnym styczniu każdy kolejny miesiąc jest gorszy od poprzedniego. Owszem jest sporo albumów dobrych, ale nie są to płyty na tyle dobre, żeby o nich pamiętać podczas podsumowywania roku. Na szczęście w każdym jak dotąd miesiącu pojawiały się jakieś perełki, które ratowały cały okres. Tym razem jest podobnie.

I tradycyjnie najpierw o rozczarowaniach. W tej materii numerem jeden jest najnowszym album kapeli Tribulation. Nie wiem co się stało, gdzie muzycy popełnili błąd, ale po zapoznaniu się z "The Children Of The Night" miałem podobnie jak po przesłuchaniu "Extinct" Moonspell. Wszystko zostało wywrócone do góry nogami. W żadnym wypadku nie spodziewałem się, że Tribulation odejdą kompletnie od death metalu. Szwedzi zaserwowali nudny jak flaki heavy metal zmieszany z gotykiem. Nie tędy droga. Kolejnym wielkim rozczarowaniem jest nowa propozycja od Australijczyków z 4Arm. Ja wiem, że ta kapela przy "13 Scars" brzmiała jak Metallica, ale może nie ma sensu do tego powracać? Może trzeba było iść dalej ścieżką "The Empires Of Death"? Jeszcze wydawnictwo "Submission For Liberty" mogłem uznać za dobry materiał, był thrash, ale nie zabrakło też groove metalu. Jednak "Survivalist" to jakiś dramat, suchy jak wiór thrash metal grany pod Metallikę to nie jest dobry wybór. Niespecjalnie tym razem poszło także vikingom z Heathen Foray. Następca "Inner Force" jest po prostu taki sobie. Mam wrażenie, że "Into Battle" jest materiałem nagranym na siłę, żeby tylko nikt nie zapomniał o muzykach. Szkoda, bo brzmi najwyżej średnio. I to by było na tyle, jeśli chodzi o większe rozczarowania.

Tym razem nie mam listy albumów, które mógłbym polecić, a które nie znalazły się moim top 10. Naprawdę słuchałem mało nowości i nie jestem w stanie wyróżnić żadnego wydawnictwa. No może My Autumn, które w ostatniej chwili wyskoczyło z mojego zestawienia. Ale Rosjanie nie prezentują na swoim nowym materiale niczego nadzwyczajnego, ot dobry deathore. Dlatego bez zbędnego ględzenia, zapraszam do rzucenia okiem na mój top 10 kwietnia 2015 roku:

01. Klone - Here Comes The Sun

Klone to formacja, którą zawsze lubiłem i szanowałem podejmowane przez kapelę decyzje. Zaczęli od eksperymentów z groove metalem idealnie wstrzeliwując się w gusta publiki jarającej się muzyką Gojiry. Ale muzycy wchodzący w skład Klone szukali swojej własnej tożsamości i mam wrażenie, że takie finalne odnajdowanie drogi nastąpiło przy albumie "The Dreamer's Hideaway" z 2012 roku. Wówczas kapela zaczęła odchodzić od progresywnego groove metalu. Pierwiastki tego grania jeszcze były słyszalne na wspomnianym wydawnictwie, ale na "Here Comes The Sun" Francuzi poszli całkowicie w progresywny metal, a nawet progresywny rock. Nowy materiał to całkowicie nowa jakość i prawdziwa rewelacja.

02. Demonical - Black Flesh Redemption EP

No cóż, szkoda, że tylko epka. Ale ważne, że nawet po reaktywacji kapeli Centinex projekt nazwany Demonical nadal istnieje i jak widać po "Black Flesh Redemption" ma się bardzo dobrze. To nowe wydawnictwo to zaledwie 4 utwory, ale utrzymane w świetnym oldschoolowym klimacie i będące bardzo reprezentatywne dla twórczości tej szwedzkiej formacji. Jeżeli do tej pory nie spotkaliście się z muzyką Demonical, a lubicie oldschoolowy death metal (zwłaszcza ten ze szwedzkiej szkoły), to "Black Flesh Redemption" może być dobrym wstępem do dłuższej przygody z tą kapelą. 

03. Infernal War - Axiom

Infernal War nie ma zbyt dobrej prasy, ale ich muzyka broni się sama. Wszelkie plotki niekorzystnej dla kapeli rozwiewają się w momencie zetknięcia się z muzyką. "Axiom" to już czwarta płyta studyjna tej formacji pochodzącej z Częstochowy. Nowy materiał to prawdziwa masakra i perełka dla wielbicieli metalowej ekstremy. Najlepiej wypada utwór z polskim tekstem, czyli "Paradygmat". Po prostu coś pięknego, aż się prosi, żeby na kolejnym wydawnictwie Infernal War nagrali więcej numerów po polsku. "Axiom" to prawdziwa petarda i ekstremalny metal w najlepszym wydaniu.

04. Impellitteri - Venom

Nie jestem fanem wirtuozów gitary, a może inaczej. Lubię niektórych wirtuozów, ale nie do końca lubię, kiedy wychodzą oni poza rejony albumów instrumentalnych, w których faktycznie gitara stanowi punkt centralny. Twórczość Chrisa Impellitteri nigdy do mnie nie przemawiała, dlatego nie spieszyłem się z zapoznaniem z zawartością "Venom". No i cóż, gitarzysta dostarczył kawał świetnego heavy/power metalu ze sporą dawką przebojowości. Kawał dobrej roboty odwala tutaj wokalista, którym jest Rob Rock. Co ciekawe mimo tego, że Impellitteri to wirtuoz gitary to nie ma tutaj wielkiej dawki gitarowych popisów, a nawet jeśli się pojawiają to są po prostu elementem danego utworu. Nie ma tutaj wirtuozerii na siłę. "Venom" na pewno spodoba się wielbicielom tej lżejszej i melodyjnej odmiany metalu.

05. Gallows - Desolation Sounds

"Jeśli lubisz Cancer Bats to posłuchaj Gallows" - nie jestem w stanie policzyć ile razy słyszałem to zdanie. Ale tak, próbowałem słuchać muzyki Gallows i nigdy nie kończyło się to niczym szczególnym. No spoko granie, ale bez tej dozy szaleństwa, którą miała w sobie muzyka Cancer Bats (miała, bo na "Dead Set On Living" już go nie było, a na "Searching For Zero" nie ma już nic). Po tym jak zawiodła mnie najnowsza płyta Kanadyjczyków tym bardziej poczułem ochotę sprawdzić, co też przygotowali muzycy Gallows. Okazało się, że "Desolation Sounds" to wydawnictwo zdecydowanie lepsze niż "Searching For Zero". Jest energia, jest przebojowość i jest też ta nuta szaleństwa, za którą uwielbiam starsze płyty Cancer Bats. Zdecydowanie Gallows mocno urośli w moich oczach i na pewno wrócę do ich wcześniejszych albumów.

06. The Grotesquery - Curse of the Skinless Bride

The Grotesquery to dla mnie taka kapela widmo. Niby jest tam legendarny już Kam Lee, jest też świetny Rogga Johansson (Revolting), ale ciągle czegoś mi brakowało w twórczości zebranej pod szyldem The Grotesquery. Każdy z albumów tej formacji to koncepty, mroczne historie, w których ostre death metalowe kawałki są przerywane mówionymi kwestiami. Na pewno nie jest to zwykła kapela i zwykłe podejście do death metalu. I każdą z płyt The Grotesquery traktuję bardziej jako ciekawostkę i tak też jest tym razem. "Curse Of The Skinless Bride" to mroczny album utrzymany w lovecraftowskim klimacie. Oldschoolowy death metal w dość oryginalnym wydaniu.

07. Cain's Offering - Stormcrow

Cain's Offering mogę śmiało nazwać supergrupą, za którą stoi Jani Liimatainen. I przyznam, że już trochę zapomniałem o tym, jakim świetnym wydawnictwem był album "Gather the Faithful". Jani jest byłym gitarzystą kapeli Sonata Arctica i odszedł z tej formacji po wydaniu płyty "Unia". Nie trzeba chyba pisać jak brzmiały kolejne wydawnictwa Sonaty bez tego pana w składzie. Najnowsza płyta Cain's Offering to mocarny album w gatunku melodic power metal, każdy kto lubi stare albumy Sonata Arctica ten na pewno doceni "Stormcrow". Czy nowy album przebija "Gather the Faithful"? Chyba nie, ale zdecydowanie moc jest w nim silna. Nawet Timo Kotipelto nie jest tutaj tak drażniący jak w swoim solowym projekcie, czy Stratovarius. 

08. Hardcore Superstar - HCSS

"HCSS" to świetna propozycja dla osób lubiących rock'n'rollowy styl aplikowany do hard rockowych kompozycji. Nigdy specjalnie nie szalałem za Hardcore Superstar, ale ich najnowsze wydawnictwo mnie w pełni przekonuje. Jest energia, jest przebojowość i noga sama tupie do rytmu. "HCSS" to materiał dający sporo radości i niesamowicie buja. A w takim graniu to jednak najważniejsze.

09. Unleashed - Dawn Of The Nine

Uwielbiam death metal i pisałem to już wielokrotnie i zakładam, że jeszcze wiele razy to napiszę. Jednakże muzyka Unleashed zawsze mnie nudziła. No i co z tego, że mitologia germańska? Nic mnie nie chwytało w ich twórczości. Najnowszy album też mnie nie rozwalił, ale nie jestem w stanie przejść obok niego. "Dawn Of The Nine" to mocna propozycja dla wielbicieli death metalu i doceniam ten materiał, jest ciężki i ma w sobie masę energii. Jednak brakuje mi w nim jakiegoś wyróżnika, który mógłby mnie przekonać, że Unleashed to zajebista kapela. Jest dobrze, albo nawet bardzo dobrze, ale do rewelacji sporo brakuje.

10. Velvet Six - Demons Los Divas

Velvet Six to młoda formacja, która w swojej muzyce wykorzystuje sprawdzony przez The 69 Eyes patent, czyli goth'n'roll. Może muzycy Velvet Six nie robią tego tak perfekcyjnie, jak ich koledzy z Helsinekm jednak ich album "Demons Los Divas" to przyjemna dla ucha płyta z kilkoma naprawdę świetnymi przebojami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz