środa, 13 maja 2015

Cerber - Lust For Suffering (2015)

Cerber - Lust For Suffering

Data wydania: 27.02.2015
Gatunek: alternative/groove metal
Kraj: Polska

Tracklista:
01. Czarnosercy
02. Home
03. Kukulkan's Thirst
04. Wiedźmi Taniec
05. Babirusa The Boar King
06. Mantra
07. Blizny
08. My Tribe
09. Withered
10. Nieoznaczone Groby

Skład:
Wiśnia - wokale, giara
Tajny - gitara basowa
Smoluch - perkusja

Olsztyński Cerber to pierwsza polska kapela o takiej nazwie. Gdybyście jednak chcieli szukać jakichś wiadomości o formacji metalowej o nazwie Cerber to pewnie znajdziecie cały szereg rosyjskich grup muzycznych chowających się pod takim właśnie szyldem. Nie trzeba chyba nikomu przedstawiać kim był mityczny Cerber i patrząc na skład olsztyńskiej kapeli podejrzewam, że taka nazwa nie jest przypadkowa. Grupa rozpoczęła swoją działalność w 2010 roku , a dwa lata później nagrała dwie epki - "Mad At The Soul" oraz "Mammothian" (można je pobrać za darmo ze strony bandcamp). W końcu po pięciu latach istnienia formacja zdecydowała się wydać pierwszy pełny studyjny materiał zatytułowany "Lust For Suffering", którego premiera miała miejsce 27 lutego 2015 roku.

Na pierwszy album kapeli Cerber składa się 10 utworów, z czego trzy już można było usłyszeć na epkach z 2012 roku ("Mantra", "Blizny" i "My Tribe"). Nowy materiał jest dość długi, bo wspomniane 10 kompozycji daje łącznie 55 minut muzyki. Kolejnym elementem, który momentalnie rzuca się w oczy, kiedy spojrzy się na tracklistę to tytuły utworów. Te podobnie, jak nazwa kapeli nie są przypadkowe - otóż na "Lost For Suffering" muzycy zamieścili kawałki z polskimi i angielskimi tekstami. I jest to całkiem fajne rozwiązanie patrząc zarówno na lokalny rynek muzyczny, jak i "zagranicę".  No i właśnie, te niektóre polskie utwory kojarzą mi się z twórczością Frontside, ale oczywiście nie tą aktualną, czy tą pełną śpiewnych refrenów. Chodzi o starsze kompozycje, kiedy kapela jeszcze nie wstydziła się grać w hardcore'owych klimatach.


Materiał zawarty na "Lust For Suffering" jest trochę rozchwiany stylistycznie. W utworach mieszają się ze sobą różne gatunki metalowe i około metalowe. W jednym kawałku możemy mieć sporą dawkę groove metalu zmieszanego ze sludgem i przytłaczającym doomowym tempem. Świetnym przykładem jest tutaj numer otwierający zatytułowany "Czarnosercy", w którym nie zabrakło nawet miejsca dla gojirowatych zagrywek gitarowych (każdy kto katował twórczość Gojiry bez opamiętania od razu wyłapie ten motyw). I mimo tego, że utwór trwa aż 7 minut i nie do końca powinien się spełniać w roli otwieracza, to wypada świetnie. Mimo tego mam wrażenie, że dużo lepszym wstępniakiem byłby "Babirusa The Boar King", chyba najbardziej klimatyczna, ale też najbardziej minimalistyczna kompozycja. Zdecydowanie moimi faworytami na "Lust For Suffering" są numery, które czymś się wyróżniają, a co za tym idzie momentalnie wpadają w ucho - a takich tutaj nie brakuje. Na pewno nie zaliczyłbym do nich kawałka "Home", który jest dla mnie po prostu szary i nijaki. Tym bardziej słabo wypada w towarzystwie "Czarnosercego" i "Kukulkan's Thirst", które zdecydowanie mają w sobie to coś. Nie będę ukrywał, że najbardziej na debiutanckim albumie Cerbera podobają mi się utwory z polskim tekstem. Mają w sobie coś swojskiego, ale też wydają mi się bardziej dosadne i mocniejsze od swoich anglojęzycznych kolegów. Dlatego stawiam "Wiedźmi Taniec" ponad "My Tribe", czy "Czarnosercego" ponad "Mantra". Poza wspomnianym już numerem "Home", który według mnie najlepiej sprawdziłby się jako bonus dorzuconym do albumu, całość wypada nadzwyczaj dobrze i nie ma się do czego przyczepić. No może do tego, że jednak są momenty, w których album potrafi się dłużyć. Są one nieliczne, ale nie mogę ich przemilczeć.


"Lust For Suffering" to bardzo dobry album pełen ostrego grania, choć stylistycznie niejednolity. Przeważa tu alternatywny metal połączony w różnych konfiguracjach ze sludgem, stonerem, czy groove metalem. Cerber to kapela, która na swoim debiutanckim albumie prezentuje cały wachlarz różnorodności, który dotyczy również mieszanki polsko- i angielskojęzycznych tekstów. O ile kawałki z polskim tekstem sprawiają wrażenie świetnie wyważonych i doskonale skrojonych, tak te angielskie momentami popadają w nijakość (czego doskonałym przykładem jest "Home"). Oczywiście nie tyczy się to wszystkich kompozycji, bo taki "Withered" ma sporą przewagę nad zamykającym album "Nieoznaczone Groby". Słuchając tej płyty po raz n-ty zastanawiałem się tym, jak mam go ocenić? Z jednej strony jest to materiał pełen energii, mocnego i agresywnego grania, a przy tym trzymający naprawdę dobry klimat. A z drugiej strony pojawiają się momenty, w których "Lust For Suffering" zaczyna się dłużyć. Gdyby nie te elementy byłoby o punkcik wyżej, a tak pozostaje nadal mocna ósemka. Takiego debiutu może pozazdrościć Cerberowi niejedna rodzima formacja.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz