sobota, 12 lutego 2011

Beyond Dishonor - Travesty. (2011)

Beyond Dishonor - Travesty.
Beyond Dishonor na myspace

Data wydania: 11.01.2011
Gatunek: metalcore/hardcore
Kraj: USA

Tracklista:
01. The Tragic Demise of Louis Tully
02. Fixer Upper (The Overlook)
03. (Now Go Home and Get Your) Shinebox
04. Suckers (The Greatest Trick the Devil Ever Pulled)
05. Laz_2.0 (Don't Bury Me)
06. Otis (Slayer of Demons)
07. Back Bacon (Gluttony is a Sin)
08. Alabama Black Snake (Too Buku)
09. J.U.I.C.E. By You

Skład zespołu:
Reese Dunlap - wokal
Dan Conners - gitara
Mark Salmon - gitara
Nick Petti - gitara basowa
Mike Lock - perkusja

"Travesty." to pierwszy pełny studyjny album amerykańskiej kapeli - w 2009 roku wydali epkę "Signs of a Struggl" zawierającą 7 kawałków i dwa numery zawarte na demówce nagranej w 2007. Zespół został założony w 2007 roku. Poza dwoma wymienionymi wydawnictwami kapela ma na swoim koncie dwa klipy - pierwszy nagrany do coveru "Beat It", a drugi promujący epkę "Isn't It Lovely".


Po obejrzeniu klipu do "Beat It" szykowałem się na jajcarskie granie - jak się jednak okazuje niewiele jest śmiechu na "Travesty". Chłopaki obracają się w klimatach beatdown hardcore/metalcore - czasami zahaczają lekko o deathcore. Niestety nie ma tutaj nic nadzwyczajnego - ot standardowe granie z niewielką ilością elementów wyróżniających ten band na tle innych kapel grających metalcore. Na plus na pewno należy zaliczyć udane beatdowny - tego nigdy nie za wiele. Podobają mi się też wokalne podjazdy pod Unearth - np. w kawałków "Otis (Slayer of Demons)" Reese brzmi niemalże identycznie jak Trevor Phipps. Czyste partie wokalne, które pojawiają się gdzieniegdzie na "Travesty" też nie wypadają najgorzej. Natomiast sama muzyka jest najzwyczajniej w świecie standardem metalcore'owym ocierającym się o deathcore. Niektóre melodie gitarowe na dłużej mogą pozostać w głowie, nawet niektóre solówki (tak, są solówki), ale to wszystko. Same kompozycje nie powalają. Rwane riffy, trochę łamańców i to wszystko to usłyszymy na tym albumie - plus to co wymieniłem powyżej. Ale albumu warto posłuchać, bo wielbiciele Unearth (do których należę) zawiedzeni nie będą (chociaż praca gitar, jak i jakość kompozycji Beyond Dishonor pozostaje na razie daleko w tyle). Ciekawe jest zakończenie tego albumu - chłopaki nagrali utwór znany z filmu "Requiem For A Dream". Tyle, że zrobili to w metalcore'owym stylu. Fajny zabieg i na pewno na tym wydawnictwo przydałoby się takich więcej.

Beyond Dishonor na pewno mają duży potencjał - to jak w niektórych fragmentach zbliżają się do Unearth sprawia, że na twarzy słuchacza może pojawić się tylko uśmiech. Natomiast nie ma tutaj niczego nadzwyczajnego, ot dobrze odegrany metalcore zmieszany z beatdown hardcore. Duży plus za wokale i beatdowny. Można posłuchać, ale nie trzeba.

Ocena: 6/10

Beyond Dishonor - Beat It

Beyond Dishonor - Isn't It Lovely?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz