czwartek, 7 października 2010

Cancer Bats - Hail Destroyer (2008)



Cancer Bats - Hail Destroyer

Cancer Bats na myspace

Data wydania: 2008
Gatunek: hardcore/punk/metalcore/southern rock/sludge
Kraj: Kanada


Tracklista:
01. Hail Destroyer 03:17
02. Harem Of Scorpions 02:47
03. Deathsmarch 03:36
04. Regret 02:44
05. Bastard's Waltz 03:28
06. Sorceress 02:16
07. Lucifer's Rocking Chair 04:21
08. Let It Pour 02:42
09. Smiling Politely 04:02
10. Pray For Darkness 01:30
11. PMA Till I'm DOA 03:03
12. Zed's Dead, Baby 03:50


2008 rok zaowocował drugim wydawnictwem kanadyjskiej formacji core'owej Cancer Bats. Panowie po bardzo udanym debiutanckim wydawnictwie postanowili pójść dalej, uderzyć ze zdwojoną siłą i zmiażdżyć słuchaczy energią. Albumem łączącym te elementy jest właśnie "Hail Destroyer", wydawnictwo za które trzeba uwielbiać Cancer Bats, można powiedzieć, że to ich opus magnum.

Album rozpoczyna się mocnym kopem w mordę, którym jest utwór tytułowy. Energii jaką ma wokal Liama może mu pozazdrościć niejeden wokalista - zarówno core'owy jak i metalowy. W tym kawałku wręcz miażdży konkurencję. Do tego robi to przy akompaniamencie niezbyt skomplikowanej warstwy muzycznej. Utwór zdecydowanie reprezentatywny dla całego albumu, jak i dla twórczości Cancer Bats. Opisywanie tego albumu kawałek po kawałku mija się z celem, bo każdy numer można opisać epitetami "miazga", "zniszczenie", itp. Każdy utwór znajdujący się na tym wydawnictwie to killer (mniejszy lub większy), nie ma tutaj ani jednego wypełniacza. Jednakże album zawiera kilka kompozycji zdecydowanie wybijających się - takich killerskich hiciorów. Wśród nich należy wymienić przede wszystkim "Hail Destroyer", "Deathsmarch", "Sorceress", "Zed's Dead, Baby" i "Harems Of Scorpions". To są oczywiście kawałki wybijające się czymś szczególnym spośród hiciarskiego zbioru utworów jakie znalazły się na tym albumie. I bynajmniej nie mamy tutaj do czynienia wyłącznie z szybkimi utworami, bo są również takie rodzynki jak chociażby "Deathsmarch", "Bastard's Waltz" czy "Lucifer's Rocking Chair", które to utrzymane są w wolnym tempie, ewentualnie mają jakieś krótkie szybsze momenty. Wstęp do "Deathsmarch" aż za bardzo kojarzy mi się z początkiem utworu "Song 2" kapeli Blur - głównie chodzi o pracę perkusji. Z tych wymienionych wolniejszych utworów najbardziej wybija się tak naprawdę "Lucifer's Rocking Chair", jest po prostu inny i wręcz unikalny jeśli chodzi o ten album. Można go porównać do "Darkness Lives", który znalazł się na wydawnictwie z 2010 roku. W każdym razie panowie z Cancer Bats nagrywając "Hail Destroyer" stworzyli swoje największe jak do tej pory dzieło, którego można słuchać i słuchać, a za każdym razie niszczy tak samo, jeśli nie bardziej. To co uderza w tych 12 utworach to ich prostota - nie usłyszymy tutaj jakichś skomplikowanych kompozycji, czy chociażby szalonych wybiegów gitarowych. Wszystko jest proste i zapewne dlatego tak szybko chwyta i nie chce puścić.

"Hail Destroyer" to album idealny pod każdym względem. Przemawia za tym przede wszystkim brak wypełniaczy, czy chociażby kawałków tylko dobrych. Wszystko jest tutaj niszczące i wpadające w ucho, chociażby kawałek był walcowaty jak "Lucifer's Rocking Chair", czy szybki i bezkompromisowy jak "Pray For Darkness". Każdy z muzyków nagrywając ten materiał na pewno zostawił na nim solidną dawkę energii, która udziela mi się za każdym razem kiedy słucham któregokolwiek z kawałków zawartych na tym albumie. Ilość killerów na "Hail Destroyer" jest wręcz porażająca. Jedna z najlepszych core'owych płyt ostatnich lat.

Ocena: 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz