środa, 30 marca 2011

Noctiferia - Per Aspera (2002)

Noctiferia - Per Aspera
Noctiferia na myspace

Data wydania: 2002
Gatunek: melodic black/death metal
Kraj: Słowenia

Tracklista:
01.    Per Aspera    01:36
02.    Grief To Master    08:50
03.    Fond Of Lies    06:05
04.    Aught Against Thee    05:47
05.    God's Debris    07:50
06.    Seething Eve    06:15
07.    Realm Burns On    05:43
08.    Never Rue    05:58
09.    Err To Hell    06:54

Skład zespołu:
Gianni Poposki - wokal/gitara
Igor Nardin - gitara
Uros Lipovec - gitara basowa
Robert Steblovnik - perkusja

O Noctiferia pisałem już dużo - żeby się za bardzo nie powtarzać przypomnę tylko, że kapela pochodzi ze Słowenii, swoją działalność rozpoczęła w 1992 roku (pod inną nazwą), a debiutancki album pojawił się w 1998 roku - wydany własnymi środkami "Baptism At Savica Fal". Natomiast pierwszym w pełni profesjonalnym wydawnictwem jest album "Per Aspera", który w 2002 roku został wydany przez Arctic Music Production. Kapela grała wówczas jeszcze w czteroosobowym składzie - kawałki zawarte na "Per Aspera" były pierwszymi z Giannim Poposkim na wokalu.


W zamierzchłych czasach Noctiferia nie grała mieszanki death metalu z groove metalem i industrialem, ale bliżej im było do mieszanki black/death metalu z melodyjnymi rozwiązaniami. Taki właśnie jest album "Per Aspera". Jedyne co mnie od razu odrzucało od tego wydawnictwa to długość kawałków - całość trwa około 55 minut, a przecież utworów jest tutaj tylko 9. Zdecydowanie jest zwolennikiem krótszych i bardziej skoncentrowanych kompozycji. Tutaj co prawda nie doszukałem się jakichś wyciąganych na siłę kawałków, to i tak jestem zdania, że można było skrócić ten materiał bez wielkiej szkody dla całości.

Ale po kolei - album rozpoczyna klimatyczne intro (jakże by inaczej), a po nim następuje prawdziwy, prawie 9-minutowy tasiemiec w postaci "Grief To Master". Ta kompozycja nakierowuje czego konkretnie można się spodziewać po oficjalnym debiucie Noctiferia - jest tak naprawdę bardziej death metalowo niż blackowo. Wolne tempo, klimat jak z grobowca, albo rytualnego mordu. Gianni udowadnia, że nie przypadkowo trafił do tej kapeli, growl na dobrym poziomie. Ponadto muzyka została tutaj lekko podparta elektroniką, co słychać w niektórych fragmentach. Co warto odnotować? Przede wszystkim pracę gitar - Igor do spółki z Giannim odwalają naprawdę kawał świetnej roboty. Do tego ten nieco orietnalny klimat, który przewija się przez cały numer. 9 minut? I co z tego? "Grief To Master" bardzo pozotywnie nastraja względem dalszej części albumu. Kolejne kawałki są nieco bardziej agresywne. "Fond Of Lies" od razu skojarzył mi się z ostatnimi dokonaniami Behemoth - szkoda, że Noctiferia nie jest w naszym kraju chociaż w połowie tak popularna jak nasz najlepszy "towar eksportowy". Nie wiem, czy jest sens opisywać każdy kolejny kawałek, bo wszystko to co znajduje się na tym albumie jest zawarte również w numerze "Grief To Master", co oczywiście nie oznacza, że po odsłuchu tego jednego numeru można sobie odpuścić pozostałą część albumu. Uważam, że kolejne kompozycje są po prostu rozwinięciem wspomnianego kawałka. "God's Debris" jest jeszcze warte osobnego potraktowania - posiada bardzo specyficzny, właśnie taki grobowy klimat zdecydowanie bardziej przytłaczający niż to ma miejsce w przypadku "Grief To Master". Instrumentaliści faktycznie mają szansę się zaprezentować z jak najlepszej strony w niemalże każdej kompozycji - momentami wręcz brzmi to tak, jakby cały materiał został napisany na album instrumentalny, ale później trzon zespołu doszedł do wniosku, że jednak przydałby się wokalista. Oczywiście to tylko moje przypuszczenia, bo nie zagłębiałem się zbytnio w historię tego wydawnictwa. W każdym razie Gianni odwala kawał dobrej roboty, chociaż momentami mam wrażenie, że gitary go przykrywają, podobnie ma się sprawa z klawiszami, które niby to stanowią dalekie tło, ale czasami lepiej je słychać niż partie wokalne. Warty odznaczenia jest również kawałek "Seething Eye" - no może nie cały numer, ale wstęp do niego. Praca perkusji i klimat bardzo charakterystyczne dla późniejszych wydawnictw Noctiferia (kłania się "Mara" i "Samsara"), szkoda, że cała kompozycja nie jest właśnie taka. Z całego tego zamieszania nie zwróciłem uwagi na to, że w książeczce brak przypisania osoby odpowiedzialnej za pracę klawiszy, jedynie jest wymienione miejsce ich nagrywania - domyślam się jednak, że podobnie jak w późniejszych albumach za partie klawiszowe odpowiedzialny był Igor, który w późniejszym czasie zajmował się też samplami (a i tutaj, jak już wspomniałem na początku, nie brakuje sampelków).

Czy takie albumy jak "Per Aspera" potrzebują odkurzania i wyciągania ich na światło dzienne? Jak najbardziej. Nie dość, że późniejsza twórczość Noctiferia nie cieszy się wielką popularnością (co jest dla mnie czymś niepojętnym) to jeszcze świetny materiał, który składa się na "Per Aspera" trzeba odkopywać z piasków zapomnienia. Ten album to przede wszystkim ciekawe połączenie death metalu z melodyjnym black metalem, ale nie w wersji Dimmu Borgir, bardziej w stylu Old Mans Child. Do tego kompozycje składające się na to wydawnictwo to przede wszystkim klimatyczne numery, które niewiele mają wspólnego z późniejszymi dokonaniami tej słoweńskiej formacji (poza wspomnianym wstępniaku do "Seething Eye" i pojawiającymi się gdziegdzie sampelkami). Początkowo uważałem, że ten album jakościowo mocno odstaje od pozostałych LP Noctiferia, jednak po zagłębieniu się w jego klimat, wczuciu się w muzykę doszedłem do wniosku, że jest to taki wstęp do późniejszych płyt tej formacji. Wszak żaden z ich materiałów nie jest taki sam. Polecam nie tylko wielbicielom tej kapeli, ale też tym, którzy szukają klimatycznego black/death metalu.

Ocena: 8/10

Noctiferia - Fond Of Lies

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz