czwartek, 29 kwietnia 2010

Rammstein - Liebe Ist Fur Alle Da (2009)



Rammstein - Liebe Ist Fur Alle Da

Rammstein na myspace

Data wydania: 16.10.2009
Gatunek: industrial metal
Kraj: Niemcy

Tracklista:
01. Rammlied 5:18
02. Ich Tu Dir Weh 5:01
03. Waidmanns Heil 3:32
04. Haifisch 3:44
05. B******** 4:14
06. Fruhling in Paris 4:44
07. Wiener Blut 3:52
08. Pussy 3:59
09. Liebe Ist Fur Alle Da 3:28
10.Mehr 4:10
11.Roter Sand 3:59

4 lata zajęło chłopakom z Rammstein przygotowanie nowego materiału - można powiedzieć, że 4 lata, faktycznie nad materiałem pracowali krócej - ale tyle dokładnie czasu minęło od premiery ich piątego albumu - "Rosenrot", który pojawił się w sklepach w październiku 2005 roku. Te 4 lata były bardzo ważne - a raczej dużo informacji pojawiało się o samej kapeli. Z jednej strony napływały wieści o tym, jakoby Rammstein przestał istnieć (po części było to związane z solowym wydawnictwem Richarda Kruspe), z drugiej strony Till podobno miał odejść z kapeli, ale dopiero po nagraniu kolejnego albumu. Także te 4 lata były niczym cisza przed burzą, a fanów niemieckiego giganta dręczyła niepewność, czy zespół jeszcze coś nagra, czy też nie. W końcu jednak zadano kłam wszystkim spekulacjom jednym newsem - powstaje nowy album Rammstein. Finalnie "Liebe Ist Fur Alle Da" trafił do rąk wiernych fanów 16 października 2009 roku.

Ale Rammstein zszokował i zniesmaczył swoich fanów jeszcze przed premierą albumu udostępniając na swojej stronie klip do utworu "Pussy" (który był również pierwszym singlem promującym najnowszy album). Klip okazał się zwykłym filmem pornograficznym z członkami Rammstein w roli główniej (dosłownie). Podniosły się głosy, jakoby Rammstein się kończył i bez szokowania nie potrafił w inny sposób wypromować swojej muzyki. Coś w tym jest, bo zespół zszokował również kolekcjonerskim wydaniem "Liebe Ist Fur Alle Da". W dużym pudełku poza samym albumem znajdował się zestaw różnorakich dildo...tak dildo. Pomysł niezwykle oryginalny, ale kompletnie nietrafiony i bezsensowny, ale za to świetny z punktu widzenia marketingu. Jeszcze przed samą premierą "Liebe Ist Fur Alle Da" wiele się mówiło, nie tyle o samej płycie, ale o kontrowersjach jej towarzyszących. I tutaj panowie z Rammstein zaliczyli u mnie pierwszego poważnego minusa. Ale album w końcu się pokazał - nawet w bardzo niskiej cenie jak na wydawnictwa Rammstein, co dodatkowo mnie ucieszyło.

Na "Liebe Ist Fur Alle Da" składa się 11 utworów. Otwieraczem jest klimatyczny "Rammlied", który mimo różnic zawsze kojarzył mi się z numerem "Rammstein" z pierwszego albumu kapeli - zapewne ze względu na refren, jak i sam tytuł. Ale nijak klimatem go nie przypomina. Tamten był duszy i przygnębiający, ten jest elektroniczny i wyposażony w żeńskie chórki. Ale mimo wszystko kawałek jest całkiem niezły. "Ich Tu Dir Weh" już nieco lepszy, chociaż nadal mam wrażenie, że to Rammstein z dwóch poprzednich albumów, a nie stary dobry R+, którego tak uwielbiam. W każdym razie nieco klimatu z "Keine Lust" i ja jestem kupiony - dlatego ten kawałek uważam za jeden z lepszych. Ale najlepszy jeszcze przed nami - na najnowszym albumie zdecydowanie rządzi "Waidmanns Heil". Trąbki otwierające ten kawałek mogą nieco zmylić, ale mamy tutaj do czynienia ze starym dobrym Rammsteinem. Ten niesamowity riff, za który uwielbiam ten band, mechaniczny kawałek, wręcz wycięty z szablonu, ale po prostu świetny. "Haifisch" to numer całkiem niezły, ale nie takiego grania spodziewam się po Rammsteinie - mimo tego utwór bardzo dużo u mnie zyskał po tym, jak zobaczył do niego klip. Kawałek jednak zdecydowanie zbyt spokojny, ale świetna praca klawiszy. "B********" to 100% wypełniacz i swoją rolę spełnia rewelacyjnie. Kompletnie nie wpada w ucho, z głowy wypada zanim do niej wpadnie. Co innego "Fruhling in Paris", który według jednych jest największym gniotem na tym albumie, a mi się jednak podoba. Zresztą jak pierwszy raz słuchałem teog albumu od razu dostrzegłem ten kawałek. Coś w nim jest - chociaż nie jest to w żadnym wypadku typowy Rammstein, ale po prostu świetna ballada. "Wiener Blut" to utwór inspirowany głośnym austriackim skandalem, który dotyczył Josefa Fritzla. Prawdę mówiąc wiedziałem, że panowie z R+ nie przepuszczą takiej historii. Sam kawałek gdyby nie fakt, że odwołuje się do tych tragicznych wydarzeń pewnie nie został by nawet zauważony, bo poza bardzo dobrym i wybuchowym refrenem nic tutaj ciekawego nie ma. I wreszcie jest - najbardziej kontrowersyjny utwór z całego albumu i chyba z dyskografii Rammsteina w ogóle. Oczywiście chodzi o "Pussy" - kawałek przełamujący temat tabu, wyposażony w bezpośredni (wręcz obsceniczny tekst), a dla większego rozgłosu zaśpiewany po części po angielsku. Czy ten numer może się podobać? Ano może. Przemawia za nim duża dawka przebojowości i wpadający w ucho refren. Zapewne, gdyby panowie nakręcili inny klip do tego utworu to listy przebojów stały by otworem - wątpię, żeby ktoś specjalnie przywiązywał się do tekstu. W każdym razie ten prostacki kawałek jednak mi się podoba, bo jest lekki, łatwy i przyjemny. Utwór tytułowy jest całkiem niezły. Nie ma mowy o rewelacji i pewnie jakby się pojawił, na którymś z 3 pierwszych albumów R+ to zostałaby na niego spuszczona zasłona milczenia, natomiast tutaj się jednak wybija. Zresztą ten refren dość długo siedział mi w głowie, czyli coś w nim jest. Do dwóch ostatnich numerów na tym wydawnictwie nawet nie chcę się odnosić, bo to zwykłe wypełniacze - ni mniej ni więcej. Takie sobie plumkanie.

Czy oczekiwanie 4 lata na "Liebe Ist Fur Alle Da" się opłaciło? Z jednej strony tak, z drugiej nie. Najpierw plusy - nadal jest to R+, czuć ten klimat, szukanie prób zszokowania słuchacza, proste riffy i przede wszystkim brak wirtuozerii (całe szczęście). A teraz minusy - miejscami szokowanie na siłę, nie wszystkie kawałki są na poziomie chociażby tych znanych z poprzednika, czy "Reise, Reise", elektronika ewidentnie poszła w las. Obawiam się, że jeszcze jeden taki album i Christian Lorenz będzie musiał szukać sobie innej kapeli. Wreszcie "Liebe Ist Fur Alle Da" to wydawnictwo bardzo nierówne i praktycznie pozbawione killerów z prawdziwego zdarzenia - jeden "Waidmanns Heil" jeszcze wiosny nie czyni. Mimo wszystko uważam, że panowie z R+ bazując na swoim doświadczeniu i jednocześnie popularności nagrali album solidny, choć mniej więcej na poziomie dwóch poprzednich.

Ocena: 7,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz