Elvis Hitler - Supersadomasochisticexpialidocious
Rok wydania: 1992
Gatunek: psychobilly/punk
Kraj: USA
Tracklista:
01. Last Sound
02. World Explodes
03. Shotgun Shell
04. Don't Push Me
05. Cathouse
06. Ghoul
07. Bloody Bride
08. Yummy Yummy Yummy
09. Shove That Sax
10. Dickweed
11. Rebellion
12. Bury The Hatchet
13. Flat Head Boogie
14. Open Road
15. Yoummy Yummy Yummy (Satan remix)
"Supersadomasochisticexpialidocious" to niestety ostatni album tego zacnego bandu. Dziwne jest to wydawnictwo - po pierwsze tytuł, po drugi okładka, po trzecie nieco zmieniony styl.
Album rozpoczyna się zupełnie inaczej niż dwa wcześniejsze - pierwszy kawałek to niemalże heavy metal w lekko acceptowym stylu. Byłem zszokowany kiedy pierwszy raz słuchałem tego albumu - gdzie zgubił się duch rock'n'rolla? Drugi też niekoniecznie porywający, chociaż w okolicach refrenu gitary grają ciekawiej - tak jakbym już kiedyś, gdzieś słyszał tą melodię. Spokojna, wręcz kojąca, no co to kurwa jest? Psychobilly? Na szczęście panowie budzą się przy utworze "Shotgun Shell" - i wreszcie jest ogień, jest czad i jest rock'n'roll. Niezbyt skomplikowany riff i wokalista nadający rytm całemu kawałkowi. "Don't Push Me" już bardziej czuć punkiem - nie ma tutaj znowu rock'n'rolla. Tempo jest wolne i nóżka nie tupie. "Cathouse" to tak krótki numer (no prawie 3 minut), że musiałem go sobie puścić kilka razy...za szybko się kończy. Co dziwne niczego specjalnego w nim nie ma - ot taki sobie, z lekko rock'n'rollowym zacięciem, ale jednak mało przebojowy. "Ghoul" mimo dobrej nazwy dającej promyk nadziei jest nijaki. Wolny, ciężki, bez polotu. Na 6 utworów na razie jeden taki jaki być powinien...coś jest nie tak. "Bloody Bride" na szczęście dołącza do "Shotgun Shell", chociaż daleko mu do psychobilly jaki ten zespół prezentował na dwóch pierwszych albumach. Albo skończyły się pomysły, albo po prostu chcieli pójść bardziej w stronę horrorpunka. "Yummy Yummy Yummy" to cienki cover znanego numeru (tutaj oryginał -> Click!). No prawie, że gwóźdź do trumny. Na szczęście "Shove That Sax" przywraca promyk nadziei. Jest zdecydowanie przebojowy, rock'n'rollowy i czuć zachodni luz. Podobnie jest z "Dickweed" - też dobrze nastraja, chociaż jest to tylko utwór instrumentalny. Szkoda, że taka muzyka nie towarzyszy utworom przed "Bloody Bride". Natomiast "Rebellion" to już typowo punkowy kawałek...chociaż przebojowy. Mi się podoba, do tego prosty do zapamiętania refren. Przy "Bury The Hatchet" już nóżka tupie - ale jest główna zasługa instrumentalistów, którzy grają prosto, ale z przytupem. "Flat Head Boogie" to instrumentalna zabawa z takim klimatem rodem z horroru - o tak, prawdziwa ozdoba tego albumu. "Open Road" jest tylko dobry - chociaż utrzymany jak najbardziej w stylu z dwóch pierwszych albumów. Nawet nieco zachodniego luzu wkradło się do tego utworu. Zamykający album remix "Yummy Yummy Yummy" zyskuje tylko dzięki temu, że jest mocno industrialny - za to plus, bo lepiej brzmi remix niż wersja znajdująca się w środku płyty. Z albumu wyróżniłbym jeszcze "World Exlodes".
Szczerze mówiąc rozczarowałem się tym albumem. Raczej słaba okładka, zmiana stylu na dużo wolniejszy i pozbawiony luzu nie przysparza tej płycie plusów. Dużo więcej tutaj punka, horrorpunka niż dobrego starego psychobilly, który prezentowali zarówno na "Disgraceland" jak i "Hellbilly". Zaledwie kilka bardzo dobrych numerów to za mało - z czego dwa to utwory instrumentalne. Ale "Supersadomasochisticexpialidocious" odpuścić sobie nie można, bo warto obadać dla "Shotgun Shell", "Bloody Bride", "Shove That Sax", "Dickweed", "Bury The Hatchet" czy "Flat Head Boogie".
Ocena: 6,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz