poniedziałek, 29 czerwca 2015

Prosto z półki: Torture Killer - Swarm! (2006)

Torture Killer - Swarm!

Data wydania: 20.02.2006
Gatunek: death metal
Kraj: Finlandia

Tracklista:
01. Swarm!
02. Forever Dead
03. A Funeral for the Masses
04. Multiple Counts of Murder
05. Obsessed with Homicide
06. Sadistic
07. Cannibal Gluttony
08. I Killed You
09. Heading Towards the Butchery
10. A Violent Scene of Death

Skład:
Chris Barnes - wokal
Jari Laine - gitara
Tuomas Karppinen - gitara
Kim Torniainen - gitara basowa
Tuomo Latvala - perkusja

Torture Killer to przedziwna kapela. Formacja zaczęła swoją działalność w 2002 roku jako cover band zespołu Six Feet Under. Wówczas załoga kierowana przez Chrisa Barnesa miała na swoim koncie pięć albumów studyjnych. Tymczasem debiutancki materiał Torture Killer miał problemy z wydawcą - okładka, jak i teksty numerów były zbyt szokujące, więc drukarnia odmówiła wydruku książeczek do płyty "For Maggots to Devour" z 2003 roku. Nie jest to nic dziwnego biorąc pod uwagę fakt, że np. okładki albumów Cannibal Corpse są nadal cenzurowane w Niemczech. Jednakże takie problemy w death metalowym światku tylko przysparzają popularności i do tego Torture Killer musiało sprzyjać szczęście, bo na drugim studyjnym wydawnictwie za sitkiem miał stanąć Chris Barnes, muzyk, którego kapelę nie tak dawno panowie z Torture Killer coverowali.


"Swarm!" to materiał wyjątkowy, chociaż jak dla tej fińskiej kapeli dość szablonowy. Na całość składa się 10 numerów dających łącznie 35 minut muzyki. Wielbiciele Cannibal Corpse czytając teksty utworów z drugiej płyty Finów na pewno zacierali ręce z zachwytu. Nie ma co się oszukiwać, nazwa formacji nie jest przypadkowa i motywami przewodnimi twórczości Torture Killer są śmierć, przemoc, tortury i wszelka stylistyka gore. Jeżeli nie lubicie słuchać tekstów o flakach latających po ścianach, to nie łapcie się za płyty tej kapeli. Muzycznie jest cholernie prosto, a wokale Chrisa Barnesa prezentują się jeszcze skromniej (nawet trochę działają na niekorzyść materiału). Nie ma tutaj miejsca na szaleństwo, wszystko jest tak minimalistyczne, jak tylko być może. Death metal w najczystszej postaci, w dość oldschoolowej formie i z wpadającymi w ucho riffami. Nie liczcie na łamańce, progresywne wycieczki, urywające głowę solówki, czy popisy perkusyjne. Ten album naprawdę jest prosty jak...no jak...no jest prosty. Ale to jest właśnie jego największa siła. Dzięki temu nie brakuje na "Swarm!" hipnotycznych, powtarzanych do znudzenia dudniących riffów. Chris Barnes też robi wszystko, żeby za bardzo się nie wysilać, ale dzięki temu nie psuje aż tak bardzo tego albumu swoim charakterystycznym growlem. Z płyty płynie prawdziwie oldschoolowa death metalowa moc i jak to zwykle bywa na wydawnictwach Torture Killer jest tutaj jeden numer, który definiuje całą płytę. Na wydanym w 2013 roku "Phobia" jest to kawałek tytułowy, a tutaj taką rolę pełni kompozycja skrywająca się pod tytułem "A Funeral For The Masses". Numer zdecydowanie najbardziej transowy z całej zawartości "Swarm!" i definiujący twórczość Torture Killer. Czyli prosta kompozycja z hipnotycznym i powtarzanym w nieskończoność riffem, tłukąca równo perkusja i nie próbujący zanadto się wtrącać wokal. W przypadku tej formacji piękno tkwi w prostocie. Jest to jedyne wydawnictwo Torture Killer z Chrisem Barnesem na wokalu, dlatego jest to najbardziej niezwykły z albumów tej formacji. Poza tym ta kapela nie ma szczęścia do wokalistów, każdy album jest nagrywanym z innym growlerem.


Jeżeli gustujecie w technicznym graniu, obojętnie czy to lżejsze gatunki metalu, czy też death metal, to obcowanie z twórczością Torture Killer możecie sobie odpuścić. Nie ma tutaj oryginalnych rozwiązań, poszukiwania nowej drogi dla death metalu. Nie ma łamańców, czy popisów instrumentalistów. Całość jest prosta jak budowa cepa. Są transowe riffy, równo bijąca perkusja, trochę psujące całokształt wokale Barnesa (zdecydowanie do kapeli lepiej pasują growle gościa z płyty "Phobia"). Ale album trzyma świetny poziom, jest taki jaki powinien być oldschoolowy death metal - duszny, dudniący, transowy. Numery wwiercają się w głowę niczym wolno poruszające się wiertło wiertarki.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz