środa, 27 lipca 2011

Ambush! - Fright Night (2009)

Ambush! - Fright Night

Data wydania: 30.03.2009
Gatunek: hardcore
Kraj: USA

Tracklista:
01. Open Credits
02. Unholy Matrimony
03. Fema Death Camps
04. New American Holocaust
05. Misery
06. Interlude
07. The Tourist
08. Out For Blood
09. Courage Pt 2
10. Friendship
11. Interlude 2
12. Waverly's White Death
13. Anti-Thiest
14. Social Science
15. Sin Eater

Skład:
Kyle Dischinger - wokal
Grant Fury - gitara
Gabe Durkee - gitara basowa
Bryan Nowell - perkusja

Pierwotnie recenzja ukazała się na Crossroads Of Metal.

Ambush! to młoda amerykańska kapela, której początki sięgają 2008 roku - założycielami tego bandu był wokalista Kyle Dischinger i gitarzysta Grant Fury. Album "Fright Night" jest ich debiutanckim albumem w szeregach Mediaskare, w 2008 roku wydali "American Monster" przy współpracy z Hotfoot Records.

Patrząc na tracklistę można złapać się za głowę...15 numerów, to jednak dużo. Ale już patrząc na czas trwania albumu okazuje się, że ta liczba taka zła nie jest - album trwa 27 minut, dwa kawałki to przerywniki, które są krótkimi opowiastkami. Najciekawiej wypada "Interlude", w której poznajemy młodego człowieka, który wysadza się w autobusie pełnym ludzi, a jego rodzice uznają go za bohatera - na koniec lektor zadaje pytanie "jak to jest, że po tych czynach łatwo możemy rozpoznać jego religię?". Same utwory są krótkie - najdłuższym jest "Friendship", który trwa 3:30. Muzyka w każdym kawałku jest szybka, numery są wypakowane energią i nawet nie zdążyłem się za bardzo wciągnąć w ten album, a ten już zaczął zaliczać kolejny obrót. To jest jednak minus, przydałoby się jakieś 10 minut więcej muzyki. Niektóre numery sprawiają wrażenie wyrwanych z kontekstu - np. niespełna 40-sekundowy "Fema Death Camps". Ambush! grają nowocześnie brzmiący hardcore z naprawdę dobrym wokalistą za sitkiem - nie ma denerwującej maniery, czy metalicznego podźwięku jak to jest w przypadku nowego albumu First Blood. Ciężko jest mi napisać, czy któryś z 13 utworów jakoś szczególnie się wyróżnia, bo nic takiego nie zauważyłem - no może "Unholy Matrimony", jako że jest pierwszy i pozwala się od razu wciągnąć w klimat albumu, poza tym w niektórych elementach wzbudza u mnie skojarzenia z Cancer Bats. Kolejnym plusem jest melodyjna gitara grająca gdzieś w tle, a już szczególnie warto wymienić środek kawałka "Waverly's White Death", który posiada niesamowity klimat. Warto poświęcić odrobinę czasu na przesłuchanie "Fright Night".

Całościowo album wypada naprawdę zaskakująco dobrze i należy tylko żałować, że kapela nie zdecydowała się na lekkie rozciągnięcie utworów i ewentualnie skrócenia tracklisty. Takie numery jak "Unholy Matrimony" czy "Social Science" spokojnie mogłyby zostać wydłużone - chociażby za sprawą instrumentalnych popisów. Tak jak już wspomniałem Ambush! prezentują naprawdę dobrze brzmiący nowoczesny hardcore. Sięgając po ten album na pewno trzeba sobie zarezerwować kilka odsłuchów, bo gwarantuję, że po jednym odsłuchu nie da się zauważyć, że album leci od nowa. I mam nadzieję, że chłopaki na tym albumie nie poprzestaną.

Ocena: 7,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz