wtorek, 19 kwietnia 2011

Na skróty - odcinek 4

W czwartym odcinku skupiłem się wyłącznie na core'owych wydawnictwach - chociaż żaden z poniższych albumów nie jest typowym przedstawicielem, którejkolwiek core'owej szkoły. Mamy tutaj do czynienia z mieszankami. Postanowiłem zaprezentować trzech może mniej znanych przedstawicieli core'owej sceny, których nowe albumy wydane w tym roku faktycznie zrobiły u mnie wiele "okrążeń" i mają ogromną szansę na jeszcze więcej. Pierdolnięcia, melodie i energia - to najważniejsze hasła tego odcinka. Na warsztat poszły:

- Trap Them - Darker Handcraft (2011)
- The Ghost Of A Campaigner - Anthropomorphic (2011)
- Six Reasons To Kill - Architects Of Perfection (2011)




Trap Them - Darker Handcraft
(hardcore/crust/grindcore; 2011; USA)

Trap Them to już nie taka świeża kapela - została założona w 2001 roku i na swoim koncie ma już trzy LP, trzy epki i jeden split. Skład tej formacji jest w miarę stabilny, gdyby nie patrzeć na armię perkusistów, którzy przewinęli się przez Trap Them. W każdym razie muzykę tego bandu poznałem właśnie przy okazji wydawnictwa "Darker Handcraft", a to też tylko z uwagi na fakt, że wymieniony album został mi polecony przez znajomego. Masa energii, ostre granie, momentami bardzo chaotyczne, ale utrzymane w ryzach właśnie za pomocą wspomnianej energii podanej w bardzo punkowy sposób. Ciężko jest jednoznacznie określić styl tej formacji, ale pobieżne przesłuchując ich poprzednie wydawnictwa dochodzę do wniosku, że ewidentnie zmieniają kierunek swojego rozwoju - początkowe albumy są zdecydowanie bardziej chaotyczne i jeszcze cięższe do określenia. Na "Darker Handcraft" mamy zdecydowaną przewagę hardcore'a i punka, a to wszystko podlane flakami i krwią rodem z grindcore'a (głównie chodzi o tempo numerów, jak i maszynowo bijącą perkusję - teraz już wiadomo skąd zmiany pałkerów na przestrzeni 10 lat). Prawdę mówiąc kiedy pierwszy raz zobaczyłem okładkę nowego albumu Trap Them to miałem wrażenie, że kryje się za nią ekstremalnie garażowy black metal z depresyjnymi skłonnościami, na szczęście takiej muzyki tutaj nie ma. Owszem trafiają się wolniejsze momenty, czy nawet całe numer ("Drag The Wounds Eterna" czy "Scars Align"), ale w 90% to wydawnictwo to czysta energia stworzona z chaosu. Moim cichym (a raczej głośnym i agresywnym) faworytem jest numer "The Facts" z wpadającym w ucho refrenem ;-) Nie wiem dlaczego, ale styl jaki prezentuje tutaj Trap Them kojarzy mi się z norweską formacją Kvelertak - niektóre elementy bardzo podobne. Piękny, energiczny, ciężki, szorstki, mroczny i jednocześnie chory album. Ogromnym plusem "Darker Handcraft" jest to, że nawet po kilku odsłuchach z rzędu ta muzyka się nie nudzi. Póki co jedno z najlepszych wydawnictw premierowych 2011.
Notka: 9,5/10


The Ghost Of A Campaigner - Anthropomorphic
(hardcore/metalcore/deathcore; 2011; Niemcy)

O tej niemieckiej kapeli nie wiem kompletnie nic, poza tym, że w 2009 roku wydali demówkę. A teraz nadal egzystują na scenie bez kontraktu płytowego z żadną wytwórnią, a jednak dali radę nagrać naprawdę dobry album, jakim jest "Anthropomorphic". W każdym razie jest to pierwsze wydawnictwo Niemców i od razu mogę powiedzieć, że widzę w nich duży potencjał, który zapewne zaowocuje w przyszłości - chociaż już ten album powinien zostać profesjonalnie wydany przez jakąś wytwórnię, wszak tych nie brakuje. A często wydawane są prawdziwe gnioty, czy średniaki bez szans na zaistnienie na rynku muzycznym. Chłopaki z The Ghost Of A Campaigner w swojej muzycy mieszają hardcore (w surowej wersji, ale też dodatkiem deathcore'a) z metalowymi patentami (zwłaszcza melodiami gitarowymi). Na debiucie znajduje się 11 kawałków, które dają łącznie 38 minut energicznego i melodyjnego grania. Na co tutaj można narzekać? Chyba tylko na to, że początkowo kawałki mogą się ze sobą trochę zlewać, a beatdowny mogłyby zostać trochę podrasowane, dzięki czemu zyskałyby na mocy. W każdym razie wszystko mamy tutaj na naprawdę wysokim poziomie - wokale są zmienne (raz niemalże growl, który przechodzi w core'owy ryk, żeby ustąpić miejsca typowemu hardcore'owemu krzykowi popartemu chórkami). Muzycznie jak już wspomniałem mamy mieszankę hardcore'a z metalem - ale nie nazwałbym tego albumu metalcore'owym. Hardcore pełni tutaj zdecydowanie ważną funkcję i w niektórych kawałkach jest wręcz dominujący. Techniki muzykom nie brakuje, dzięki czemu na albumie można usłyszeć różne karkołomne popisy gitarzystów. Album jest równy i nic specjalnie się na nim nie wybija (no może kawałek "Muscles From Brussels"), ale nie znaczy to, że można go postawić na półce z różnego rodzaju średniakami. Ogromny plus The Ghost Of A Campaigner należy się za sam fakt, że jest to debiut i to w tak dobrym stylu, drugi plus za to, że bardzo solidnie łupią i nie bawią się w różnego rodzaju łamańce, które tutaj by po prostu nie pasowały. Świetny debiut i niezwykle solidny materiał.
Notka: 7,5/10


Six Reasons To Kill - Architects Of Perfection
(deathcore/metalcore; 2011; Niemcy)

Six Reasons To Kill to jeden z czołowych deathcore'owych bandów z Niemiec (przynajmniej dla mnie). Panowie grają od 1999 roku i na swoim koncie mają 4 LP i 1 split. Zadebiutowali w 2000 roku albumem "Kiss The Demon". Nowe wydawnictwo to bardzo udana kontynuacja ścieżki, którą kroczy ta kapela. Co prawda wiele sobie po "Architects Of Perfection" nie obiecywałem i faktycznie premiera tego albumu przypadła na miesiąc, w którym pojawiły się takie znakomite core'owe wydawnictwa jak Casey Jones, Lionheart, czy skok w bok Adama Dutkiewicza. Ale jak się okazało nowe dzieło Six Reasons To Kill nie odstawało od tej grupy. Muzycznie jest to mieszanka deathcore'a z metalcorem - nie mamy tutaj do czynienia z takim ekstremalnym graniem, jakie prezentuje np. Whitechapel, Carnifex czy Oceano, ale pierdolnięcie jest odpowiednie, a do tego nie brakuje fajnych melodii. Co do wokali to mieszanka jest iście piorunująca - trafiają się świniaki ("False Absolution"), ale prym wiedzie mieszanka core'owego krzyku z growlem, ponadto można natrafić na pojawiające się w tle czyste wokale (ale żadnych melodyjnych zaśpiewów). Muzyka jest bardzo zmienna i w jednym kawałku może usłyszeć świetny riff, szybko bijącą perkusję, czy gitarę wyłaniającą się z oddali, a za chwilę zupełnie inny klimat, w którym dominować będzie bas, czy spokojne plumkanie na gitarze. Ogromnym plusem tego wydawnictwa jest absolutny brak łamańców, za to Six Reasons To Kill nie stronią od wielbionych przeze mnie pierdolnięć, które dodatkowo zostały podkolorowane elektroniką. Patrząc na poprzednie wydawnictwo Niemców ("Another Horizon" z 2008) muszę przyznać, że poczynili spory krok do przodu, ale ciągle rozwijają się w podobnym kierunku co wcześniej. "Architects Of Perfection" to coś więcej niż tylko solidny materiał, bo momentami słuchając tego wydawnictwa byłem faktycznie rozbity w drobny mak - a z drugiej strony trafia się też taki numer jak "My Poison", którego refren stanowią czyste wokale, a muzyka jest raczej spokojna (prawdziwa odskocznia), innym tego typu zabiegiem jest instrumental "Wandering Stars" - mielizna? Tego bym nie powiedział, po prostu lekkie uspokojenie atmosfery. Świetna współpraca perkusji z gitarami. I co najważniejsze - tego albumu po prostu chce się słuchać.
Notka: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz