wtorek, 16 lutego 2010

Manufacturer's Pride - Faustian Evangelion (2007)


Manufacturer's Pride - Faustian Evangelion

Manufacturer's Pride na myspace

Data wydania: 2007
Gatunek: atmospheric mdm/modern metal/industrial
Kraj: Finlandia

Tracklista:
01. Intro
02. The Weak
03. In Credo
04. Bleed Out the Sin
05. Faustian Evangelion Pt 1
06. Faith Sufferer
07. Last Rites
08. Follow Faust
09. Breach
10. The Son
11. Faustian Evangelion Pt 2

Skład zespołu:
Mikko Ahlfors - wokal
Teemu Liekkala - gitara
Ristomatti Rinne - gitara basowa
Ville Sivonen - perkusja
Janne Niskanen - klawisze
Antti Lampinen - klawisze, programowanie

"Faustian Evangelion" to debiut fińskiej formacji Manufacturer's Pride, która rozpoczęła swoją działalność w 2006 roku - jak widać zespół dość szybko się ogarnął i skomponował materiał na pełny album, co oczywiście się chwali. Jak zespół zaprezentował się na swoim pierwszym studyjnym albumie? Zapraszam do lektury.

Zaczyna się od dźwięku jaki wydaje monitor ekg, takie ciekawe i spokojne intro, które kończy się przyspieszonym pulsem i w końcu ciągłą linią...
A później ostre gitary, ciężar i growl. Zresztą utwór "The Weak" nie przedstawia do końc tego jak grają Manufacturer's Pride. Chociaż jest tutaj wystarczająco ozdobników, które często wysuwają się na plan pierwszy. Podobny w swojej strukturze jest numer kolejny - czyli "In Credo" - co prawda nie można tutaj mówić o zasadzie "kopiuj-wklej", bo ewidentnie ten zespół nie działa w taki sposób.

"Bleed Out The Sin" to szybki numer z wymieniającymi się wokalami - czysty wokal jest bardzo dobry, a chwytliwa nuta, która pojawia się pod growlem to mistrzostwo świata. Jeśli ktoś pytał - i gdzie kurwa ten industrial? To odpowiedź znajdzie w instrumentalnym "Faustian Evangelion Part I". Przyznam, że cały kawałek jest spoko...no może poza końcówką, która brzmi jak zepsuta, tnąca się stara płyta. Denerwujący zabieg, ale widocznie konieczny. Po tym wstrząsie agresywny i szybki "Faith Suffer" nie wydaje się znowu taki pociągający. W ogóle czuje się nieco zawiedziony po 4-5 krotnym odsłuchu tej płyty. Ale dlaczego tak jest napiszę dopiero w podsumowaniu. Chociaż przy "Last Rites" nóżka tupie - a to głównie z powodów połączenie growlu z czystym wokalem i ciekawą muzyką. Nie chodzi tylko o zmiany tempa, ale też o specyficzne dla tego zespołu zagrywki. To głównie dzięki nim nie można powiedzieć, że jest to typowy mdm jakich wiele.

"Follow Faust" jest numerem, w którym bardzo dużą rolę ogrywa gitara basowa - niby schowana, ale słychać ją przez cały czas. Nawet podczas solówki słyszę gitarę basową, zresztą mam wrażenie, że to ona właśnie prowadzi ten numer. Ale prawdziwym ozdobnikiem są bardzo dobrze dobrane klawisze. "Breach" w sumie niewiele różni się od poprzedniego numeru - no może klawisze już nie są takie dobre, ale za to mechanicznie napieprzająca perkusja jest urokliwa. No, ale to krótki i szybki numer - niecałe 3 minuty, więc wielkich wymagań nie mam. "The Son" to już przede wszystkim klimat - co prawda jest też growl i duża dawka melodii, ale klimat przede wszystkim. Industrialne wstawki i znowu mechanicznie uderzająca perkusja to są za to głównie odpowiedzialne - bardzo dobry numer. A zamykaczem jest druga część tytułowego "Faustian Evangelion". Czyli znowu kawałek instrumentalny, pełen zgrzytów i innych industrialnych wstawek, ale też niepozbawiony melodii - i na szczęście nie ma tutaj tego efektu zacinającej się płyty.

Czas na podsumowanie. Zacznę od tego, że na tym albumie nie usłyszy się do końca stylu Manufacturer's Pride - dlatego trochę się zawiodłem na debiutanckim "Faustian Evangelion". Są tutaj chwyty, które zespół zastosował na drugim albumie, ale zdecydowanie jest ich tutaj mniej. Więcej tutaj melodii i mdm niż tego progressive i industrialu, które wyróżniają ten band. Nie mogę powiedzieć, że jest to zły album - wręcz przeciwnie. Podczas, gdy inne płyty z nurtu mdm zlewają mi się i nie umiem niczego o nich napisać, tak tutaj mógłbym pisać i pisać (ale czasu niestety na to nie mam), bo tak naprawdę każdy odsłuch tej płyty sprawia, że odkrywam tutaj nowe elementy - chociażby ta ważna rola gitary basowej, której nie słyszałem przez pierwsze dwa odsłuchy. Jak już pisałem nie jest to ten Manufacturer's Pride, który bardzo polubiłem, ale taka forma też mi odpowiada, zwłaszcza, że i tak się wyróżnia spośród zalewu mdm-owych kapel.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz