poniedziałek, 7 marca 2016

Prosto z półki: Pathology - Screaming Within (2012)

Pathology - Screaming Within

Data wydania: 05.02.2012
Gatunek: heavy metal/progressive metal
Kraj: Polska

Tracklista:
01. Tiny Monsters
02. Resurecting the Chaos
03. The Truth That Never Was
04. Unutterable Silence
05. Well of Sorrow
06. Every Step We Take Doesn't Take Us Any Closer to Horizon
07. Incomplete
08. Gdzie Nikt (bonus)

Skład:
Tomasz Struszczyk - wokal
Adam Jełowicki - gitara
Marcin Kulczycki - gitara
Maciek "Malarz" Malarski- gitara basowa
Agnieszka Trzeszczak - perkusja

Polskie Pathology to była pierwsza kapela o tej nazwie jaką poznałem, dużo później sięgnąłem po wydawnictwa amerykańskiej brutal death metalowej formacji Pathology. Polska grupa powstała w 1998 roku w Łodzi za sprawą dwóch gitarzystów - Adama Jełowickiego i Marcina Kulczyckiego. W kolejnych miesiącach skład powoli się kształtował, ale dopiero w 2002 roku Pathology z pełną obsadą nagrali swoje pierwsze demo, gdzie pojawił się świetny numer "Solitary Dwarf". Następnie grupa rok później wypuściła epkę "Prelude to Destruction", na którą składały się wszystkie utwory z demówki i bonusowo zamieszczony nowy kawałek "Somewhere". W tym samym roku zespół wydał singiel zawierający wspomniany utwór w dwóch wersjach językowych, angielskiej oraz polskiej. I w końcu po 9 latach od ostatniego materiału formacja wydała swój pierwszy pełny studyjny album, oczywiście już w nieco odmienionym składzie (chociaż tak naprawdę zmiany dotyczyły tylko perkusji).

Tak jak wspomniałem na początku Pathology znam od dość dawna, myślę, że jakieś 10 lat temu po raz pierwszy usłyszałem "Solitary Dwarf" i "Gdzie Nikt" (polską wersję utworu "Somewhere"). Wówczas działał już youtube, a ja byłem spragniony poznania polskiej sceny metalowej, a zwłaszcza młodych kapel. Ale szybko zapomniałem o tej formacji, zresztą muzycy nie nagrywali niczego nowego i tak przez ich milczenie w głowie pozostał mi jedynie rewelacyjny numer "Gdzie Nikt". Kiedy w 2012 roku pojawił się album "Screaming Within" byłem bardzo zaskoczony, bo materiał pojawił się nagle i kompletnie znikąd. Na debiutancką płytę Pathology składa się siedem premierowych kompozycji oraz bonusowy kawałek "Gdzie Nikt". Można dojść do wniosku, że siedem numerów to dość mało, ale tylko jeżeli nie widzi się czasu ich trwania. Muzycy zamieścili na tym wydawnictwie prawdziwego kloca w postaci "Every Step We Take Doesn't Take Us Any Closer to Horizon". To nie tylko numer o najdłuższym tytule, ale też zdecydowanie najbardziej złożonej konstrukcji i najdłuższym czasie trwania, bo aż ponad 13 minut. To zdecydowanie najbardziej progresywny kompozycja na "Screaming Within", ale nie powiem, żeby dało się w jakiś sposób odczuć to 13 minut. Kawałek jest złożony, dzięki czemu nie nudzi, nie ma tutaj przestojów, czy chociażby elementów, które by sprawiły, że trzymałbym rozedrgany palec nad przyciskiem "skip". Jest tutaj zarówno spokój, jak i ciężkie heavy metalowe riffy. To już wiadomo, że najdłuższa kompozycja na tym wydawnictwie nie zawadza, a co z pozostałymi? Sam album rozpoczyna bardzo energiczny "Tiny Monsters" wyposażony w ciężkie gitary i utrzymany w szybkim tempie. Świetnie sprawdza się jako otwieracz i na długo pozostaje w głowie.


Ale nie wszystkie utwory z zawartych na "Screaming Within" są takie szybkie i energiczne. Kapela stara się mieszać tempa w utworach, dzięki czemu kompozycje nie są jednowymiarowe. Natomiast niemalże każda posiada mocne heavy metalowe riffy, ale trafiają się też przyjemne dla ucha solówki. I prawdę mówiąc, gdyby nie one, to cały debiutancki materiał Pathology mógłbym uznać za bardzo toporny, a wszystko to właśnie przez te wspominane wcześniej riffy przygniatające do ziemi. Tomasz Struszczyk odpowiadający za partie wokalne sprawdza się świetnie, chociaż dużo bardziej cenię jego śpiew w utworach z polskim tekstem. Warto też zauważyć, że Tomasz od 2007 roku odpowiada za partie wokalne w kapeli Turbo i w sumie przez to też formacja Pathology nie działa w pełnym wymiarze. Ale wracając do "Screaming Within". Troszkę wyżej pisałem o topornym heavy metalu, ale kapela w swoich utworach stara się trochę mieszać i dorzucać progresywne elementy. Te ciężkie riffy bardzo ładnie kontrastują ze spokojniejszymi elementami, których nie brakuje na "Screaming Within". Momentami na pierwszy plan wysuwają się partie gitary basowej, co może budzić skojarzenia z NWOBHM. Na sam koniec albumu formacja zaserwowała przyjemną dla ucha balladę "Incomplete", ale dla mnie prawdziwym zwieńczeniem tego wydawnictwa jest dodany jako bonus "Gdzie Nikt". Bardzo mnie cieszy, że na płycie znalazł się właśnie ten numer i to w wersji polskiej, która w moich uszach wypada zdecydowanie lepiej od anglojęzycznej opcji. Ten kawałek ewidentnie odstaje od pozostałej części "Screaming Within", ale można też powiedzieć, że wieńczy dzieło.

Długo trzeba było czekać na pełny materiał łódzkiej formacji Pathology, ale było warto. "Screaming Within" to może nie jest wymarzone wydawnictwo, które mogłoby zawojować świat, ale absolutnie niczego mu nie brakuje. Kawałki kipią od ciężkich riffów, jednak nie można im odmówić progresywnego polotu, czy wpadających w ucho solówek. Świetnie wypadają też partie wokalne Tomka Struszczyka, który potrafi naprawdę efektownie zapiać kiedy trzeba. Ale radzi sobie równie dobrze w spokojniejszych fragmentach. Debiutancki materiał Pathology to kawał dobrego heavy metalu okraszonego progressive metalowymi elementami. A bonusowy numer jest świetnym dopełnieniem tego materiału.

Ocena: 4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz