środa, 4 marca 2015

Northland - Downfall And Rebirth (2015)

Northland - Downfall And Rebirth

Data wydania: 01.01.2015
Gatunek: folk metal/mdm
Kraj: Hiszpania

Tracklista:
01. When Nature Awakes
02. Bloodred Sunrise
03. Together We Die
04. The Rite (instrumental)
05. Fury's Unleashed
06. Duskriders
07. Spirit in Darkness
08. Whispers in the Wind
09. Downfall and Rebirth (feat. Eric Baule)
10. Moonlight Spell (feat. Lady Morte)
11. Newborn Star

Skład:
Pau Murillo - wokal, gitara
Alex Fernández - gitara
Pol Lemaire - klawisze
Pau Vázquez - skrzypce, wokal
Vic A. Granell - gitara basowa
Jose Rosendo - perkusja

Recenzja powstała dzięki Metalmessage.

Do folk metalu jestem bardzo zrażony. Denerwuje mnie wesolutkie granie na fujarkach, które często przykrywa gitary, czy jakieś ogniskowe śpiewy, które często przechodzą w chóralne wycia. Ale byłem przekonany, że kapela nazywając się Northland będzie grała coś bliżej viking metalu. No cóż, myliłem się. Northland to hiszpańska formacja grająca w klimatach mdm/folk metal. Hiszpański metal jednoznacznie kojarzy mi się z wesołym graniem, słonecznym klimatem i słodkimi wokalami. Drugi studyjny materiał od Northland mógł tylko utwierdzić mnie w moim przekonaniu, albo wyprowadzić z błędu.



Northland to sześcioosobowy zespół z Barcelony. Formacja powstała w 2004 roku, ale prężnie zaczęła działać dopiero po 2007, wówczas też wydali swoją pierwszą demówkę zatytułowaną "Freezing Sadness". Przy czym dopiero od 2008 roku zaczął się zbierać jakiś sensowny skład muzyków. W 2010 formacja zadebiutowała wydawnictwem "Northland". Próbowałem posłuchać tego albumu i nie był zły, ale momentami czułem się wręcz przytłoczony wesołkowato pykającymi klawiszami. Od razu przyznam, że "Downfall And Rebirth" wypada zdecydowanie lepiej. Muzycy przez to pięć lat nie próżnowali, ale kuli swój warsztat muzyczny. Pierwsze skojarzenie jakie pojawiło się w mojej głowie podczas dziewiczego odsłuchu drugiej płyty Northland to styl prezentowany przez Eluveitie. Folkowe, albo wręcz celtyckie dźwięki płynące przez cały materiał w połączeniu z growlem Murillo jednoznacznie przypominają mi wydawnictwa wspomnianej szwajcarskiej kapeli. "Downfall And Rebirth" to naprawdę ciekawa mieszanka folk metalu z melodic death metalem.


Nie brakuje tutaj również chóralnych zaśpiewów, czy czystych partii wokalnych, ale nie są one tak nachalne, jak się spodziewałem, że będą. Na nowym materiale klawisze mimo tego, że są obecne to nie starają się być najważniejsze, tak jak to było na "Northland". Wręcz są gdzieś wycofane i ustępują pola innym instrumentom. "Downfall And Rebirth" to materiał przykuwający uwagę, nienudzący i wręcz przytrzymujący przy sobie do samego końca. Całość trwa niecałą godzinę, ale tego upływającego czasu nie da się odczuć. Może dlatego, że muzycznie Northland naprawdę dają radę i starają się jak najbardziej urozmaicić swoje numery. W kawałku "Moonlight Spell" pojawiającym się pod koniec albumu gościnnie występuje Lady Morte. Jest to chyba najbardziej wyróżniający się utwór z całości. Jest bardzo oszczędny muzycznie i całość uwagi na sobie skupia wokalistka, zresztą ona też prowadzi ten numer. To jej jest podporządkowana linia melodyczna. Nie ma tutaj growli, szybkich gitar, czy agresywnie bijącej perkusji. Ale oczywiście spokojniejszych elementów nie brakuje na "Downfall And Rebirth". Te spokojne i agresywne elementy przenikają się wzajemnie podczas całego albumu (jednak dominują te drugie). Jeżeli choć trochę lubicie folkowe granie, albo nie lubicie, ale jedną folkową formacją jakiej słuchacie jest Eluveitie to drugi album Northland powinien Wam się spodobać. Nie brakuje tu przyjemnych dla ucha folkowych melodii toczących zacięte boje z równo tnącymi gitarami.


Hiszpania to ciepły kraj, który jednoznacznie kojarzy mi się z radością, lekkością i nieustającą zabawą. Dlatego też jeżeli słyszę o hiszpańskiej kapeli grającej w folkowych klimatach to w mojej głowie automatycznie pojawia się Mago De Oz. Panowie z Northland za sprawą "Downfall And Rebirth" mogą się przyczynić do zmiany mojego postrzegania tamtejszej sceny metalowej. Owszem prezentowana przez nich muzyka raczej do najostrzejszych nie należy, ale też ciężko ją nazwać cukierkowym metalem. O ile debiutancki album jeszcze czuć było jakimiś melodic metalowymi naleciałościami (pewnie przywianymi z półwyspu Apenińskiego), tak tutaj formacja zdecydowała się podążać ścieżką utartą przez szwajcarską grupę Eluveitie (nie wiem, czy świadomie, czy jednak podświadomie). Nowy materiał od Northland to przede wszystkim folk metal, ale w bardzo dobrych proporcjach zmieszany z melodic death metalem. I przyznam, że trochę dziwnie się czuję tak wysoko oceniając takie granie, ale tego albumu faktycznie aż chce się słuchać.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz