poniedziałek, 9 lutego 2015

Melkor - Irrlicht (2014)

Melkor - Irrlicht

Data wydania: 12.12.2014
Gatunek: atmospheric black metal
Kraj: Niemcy

Tracklista:
01. Spiegelwand
02. Die Welle erneuert sich
03. Irrlicht
04. Pangaea
05. In den welken Wäldern
06. Des Berges Schweigen
07. Opferlamm
08. The Great Defender

Skład:
Patrick Baumann - wokal oraz wszystkie instrumenty

Recenzja płyty powstała dzięki Metalmessage.

Zanim przejdę do recenzji warto sobie odpowiedzieć na pytanie: kim jest Patrick Baumann , który jest odpowiedzialny za ten album? Ów muzyk rozpoczął swoją działalność w 2004 roku powołując do życia projekt Melkor (nazwa zaczerpnięta z twórczości Tolkiena). Jednakże wówczas wydał tylko 23-minutą demówkę zatytułowaną "Call of the Enchained". W latach 2005-2006 udzielał się w niemieckiej formacji Nocte Obducta, ale bez większych sukcesów. Następnie wstąpił w szeregi kapeli Agrypnie, gdzie w latach 2008-2009 grał na gitarze basowej, a w latach 2009-2011 odpowiadał za gitarę elektryczną. Niestety nie załapał się na nagranie jakiejkolwiek płyty z Agrypnie. Jakby nie spojrzeć ten multiinstrumentalista miał spore doświadczenie, które mogło mu się dobrze przysłużyć do pociągnięcia dalej swojego projektu solowego. I tak w 2009 roku Melkor wydał album "Ferne", który jednak nie spotkał się z wielkim poklaskiem (sądząc po recenzjach). Materiału nie słyszałem, więc nie jestem w stanie go ocenić, dlatego skupię się na recenzji "Irrlicht".


Zacznę od tego, że muzyka Melkor na pewno nie trafi do każdego. Jeżeli jesteście wielbicielami black metalu to album Was rozczaruje. Nie ma tutaj typowego napierdolu, nie ma blastów, itp. Jeżeli jesteście fanami klimatycznego grania, to odsieją Was partie wokalne. W takim razie do kogo jest adresowana muzyka prezentowana przez Patricka Baumanna? Mógłbym zaryzykować i napisać, że zasłuchujący się Summoning wreszcie znaleźli świetny zamiennik, ale czy byłaby to prawda? W żadnym wypadku. Melkor muzycznie operuje w zupełnie innych rejestrach niż Summoning. Po pierwsze teksty nie mają nic wspólnego z twórczością Tolkiena (a nazwa projektu to nie wszystko), a po drugie nie ma tutaj epickiego zacięcia, które w swojej muzyce zawierają wspominani przeze mnie Austriacy. Z drugiej strony w muzyce zawartej na "Irrlicht" klimatu nie brakuje. I w sumie ten klimat jest najmocniejszą stroną tego wydawnictwa, za to najsłabszą jest wokal. Ten brzmi niczym growl w formie szeptu wydobywający się jakby ze studni. I pewnie sprawdziłby się w każdej innej odmianie black metalu, ale przy spokojnej muzyce sunącej leniwie do przodu po prostu znacząco odstaje. Zdecydowanie bardziej pasowałby tu dudniący growl rodem z funeral doomowych projektów. Drugi album Melkor jest dość długi, bo trwa okrągłą godzinę, chociaż przy gatunku jakim jest atmospheric black metal taki czas trwania nie powinien dziwić. To co od razu rzuca się w uszy już przy pierwszy kontakcie z muzyką Baumanna to bardzo surowe brzmienie, które może się spodobać wielbicielom raw black metalu. Ale tutaj znowu pojawia się problem związany z intensywnością muzyki, nie jest ona na tyle ostra, żeby mogła przyciągnąć fana garażowego black metalu na dłużej. Znowu wielbiciel klimatycznego grania będzie narzekał na surowe brzmienie i brak klimatycznych ozdobników, czy nie do końca pasujący growl. Mógłbym tak jeszcze długo rozpisywać się odnośnie tego, do kogo jest skierowany album "Irrlicht"? Ale chyba nie jestem w stanie na to odpowiedzieć. Na pewno jest to materiał przynajmniej dobry, chociaż przyznam, że czytając w jakich to kapelach nie występował Patrick Baumann spodziewałem się czegoś zupełnie innego. W końcu Agrypnie serwują bardzo nowoczesny black metal, a raczej post-black metal w bardzo klimatycznej, ale jednak "miejskiej" atmosferze. Natomiast Melkor praktykuje muzykę bardziej leśną, pierwotną i nawet pojawiające się gdzieniegdzie klawisze tworzące tło, jednak nie zmieniają one oblicza materiału skomponowanego przez Baumanna.

Melkor to dziwny projekt muzyczny, który krąży gdzieś w okolicach pierwotnego black metalu, ale też stara się odcinać od jego ostrości, zachowując przy tym surowość. Patrick Baumann na pewno jest zdolnym kompozytorem, jak i multiinstrumentalistą, który chyba jednak nie do końca wie, czym ma być jego projekt. Miota się bardzo na swoim drugim wydawnictwie, chyba próbując zaspokoić gusta wszystkich słuchaczy. Z jednej strony stara się budować ciekawą atmosferę, a z drugiej podaje muzykę w niesamowicie surowej wersji wzbogacając ją o bardzo szorstki wokal. "Irrlicht" to bardzo intrygujący i dobry album utrzymany w black metalowym klimacie.

Ocena: 6,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz