wtorek, 4 marca 2014

Najlepsze albumy lutego 2014

Luty to najkrótszy miesiąc roku, ale to nie oznacza, że muzycznie najmniej interesujący. Wręcz przeciwnie, nowych, ciekawych płyt było całkiem sporo i zdecydowanie było w czym wybierać. Jednak poza kilkoma wybijającymi się pozycjami miesiąc był raczej równy - i niestety nie przebił świetnego stycznia. W moim miesięcznym zestawieniu swoje miejsce mają zasłużone kapele...i te mniej zasłużone, których nigdy bym nie posądził o nagranie przynajmniej dobrej płyty. A konkretnie jedna kapela, ale o tym w dalszej części.


Tym razem nie będę się bawił w rozczarowania, bo tak naprawdę płyty, które wypadły słabo jeszcze przed premierą właśnie na takie się zapowiadały - chociażby nowy album Crematory, czy Dead By April. Nie było niespodzianki, nie było też żadnych konkretnych oczekiwań co do nowych materiałów od tych formacji, a co za tym idzie nie było też rozczarowania.

Tych lepszych wydawnictw w lutym znalazło się zdecydowanie więcej. Na miejsce pierwsze powędrował nowy album Behemotha. Po mocno nadętych zapowiedziach "The Satanist" przypuszczałem, że to musi być jedna z dwóch opcji. Albo będzie to naprawdę niesamowity materiał, albo słabe wydawnictwo, które potrzebowało bardzo mocnej i intensywnej reklamy. Na szczęście wyszło na to, że dziesiąty album Behemotha to świetnie wyważone granie pomiędzy black metalem i blackened death metalem, który dominował w ich muzyce na kilku ostatnich płytach. Najbardziej zaskakujące jest to, że "The Satanist" podoba się nie tylko zagorzałym wielbicielom tej pomorskiej formacji, ale również tym, którzy gustują w lżejszym graniu. Czyżby Nergal, Orion i Inferno odnaleźli złoty środek? Bardzo dobry powrót z nowym materiałem po 5 latach.

Drugie miejsce przypadło kapeli grającej w zupełnie innych klimatach, chociaż to nadal metal (no powiedzmy). Freedom Call to kapela, która została przez wielu fanów ostrego grania już dawno skreślona (przez niektórych już na starcie). Chociaż Niemcy nigdy nie grali szczególnie ostro, raczej obracali się w bardzo melodyjnych klimatach - stąd też są głównym przedstawicielem cukierkowego metalu. Teksty ich utworów zawsze dotyczyły smoków, jednorożców, rycerzy w lśniących zbrojach (chociaż to chyba bardziej pasuje do Human Fortress), ogólnie szeroko pojęta stylistyka kolorowego świata fantasy. Po wydaniu  w 2002 roku świetnego "Eternity" kapela zaczęła kombinować, szukać czegoś nowego - z każdym kolejnym albumem upadając coraz niżej i niżej. Chyba nikt się nie spodziewał, że po 12 latach tułaczki Freedom Call powróci z wydawnictwem równie dobrym co "Eternity" i mocno nawiązującym do materiału sprzed lat. "Beyond" to póki co największe zaskoczenie 2014 roku.

Na trzeciej pozycji znajduje się brytyjska metalcore'owa formacja Polar. "Shadowed By Vultures" to drugie pełne studyjne wydawnictwo tej kapeli, ale znacząco różniące się od "Iron Lungs" z 2012 roku. Muzycznie wszystko zostało lepiej ułożone, nie ma już takiego irytującego chaosu, a i same kompozycje wypadają dzięki temu ciekawiej. Albumu też lepiej się słucha, a nowe numery świetnie wypadają na żywo. Skojarzenia z While She Sleeps są jak najbardziej na miejscu.

Benighted to kapela przeze mnie przez dłuższy czas omijana, ale ich album "Carnivore Sublime" błyskawicznie mnie do nich przekonał. Nie stronię od brutalnego death metalu, jednak w muzyce Francuzów ciągle coś mi nie pasowało, brakowało mi jakiegoś wyróżnika. Nie wiem, czy "Carnivore Sublime" coś znacznie odróżnia od całej masy brutal death metalowych wydawnictw, ale na pewno świetnie się go słucha. To chyba najłatwiej przyswajalny materiał od Benighted.

Pierwszą piątkę zamyka portugalska kapela More Than A Thousand. To jedna z tych formacji, które nigdy nie zawodzą i zawsze prezentują się w dobrej formie. Prawdę mówiąc jeszcze nie słyszałem ich słabego, czy średniego wydawnictwa. Nie inaczej jest w przypadku "Vol.5 - Lost at Home" - ponownie z głośników uderzają ostre i melodyjne dźwięki metalcore'a. To jedna z niewielu kapel, która w dobry sposób miesza core'owe ryki z czystymi partiami wokalnymi. Na piątym studyjnym albumie Portugalczyków nie brakuje pierdolnięcia, jak i wpadających w ucho, śpiewanych refrenów, które w żaden sposób nie kują w uszy.

01. Behemoth - The Satanist

02. Freedom Call - Beyond

03. Polar - Shadowed by Vultures

04. Benighted - Carnivore Sublime

05. More Than A Thousand - Vol.5 - Lost at Home

--------------------------------------------------
06. Motorjesus - Electric Revelation
07. Vortech - The Occlusion
08. Morbus Chron - Sweven
09. For Today - Fight The Silence
10. Hatriot - Dawn of the New Centurian

2 komentarze:

  1. Freedom call i Polar przyjemne, ale imo Behemoth nie zasługuje na pierwsze miejsce:/ nudna płyta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "The Satanist" też mi się wydawał tylko dobry po pierwszych kilku obrotach, ale im więcej tej płyty słucham tym lepiej wypada.

      Usuń