wtorek, 15 stycznia 2013

Podsumowanie 2012 - metal mix

Zacznę od wytłumaczenia, czym jest kategoria "metal mix" - jest to kategoria zbiorcza, w której znajdują się albumy z różnych gatunków metalu, ale nie pasujące do pozostałych kategorii (które mają własne podsumowania). I tak można tutaj trafić na gothic metal, viking metal, nu-metal, folk metal, modern metal czy experimental metal. Czyli brane są pod uwagę albumy, które nijak nie pasują do żadnej innej kategorii. z podsumowań. Można powiedzieć, że to taki wspólny worek na gatunki, które darzę mniejszą sympatią (ale oczywiście niekoniecznie tak musi być). W każdym razie nie mam tutaj żadnego sensownego słowa wstępnego - zaczynamy, oto 20 najlepszych albumów.





1. Moonspell - Alpha Noir-Ómega White


Na pierwszy ogień idzie podwójny album prosto z Portugalii. Ostatnio raczej nie gustowałem w muzyce Moonspell. Wręcz ją omijałem jak tylko mogłem, ale tego podwójnego wydawnictwa postanowiłem posłuchać. Posłuchałem raz, drugi, trzeci, czas leciał, a mi w głowie świdrowały zarówno spokojne dźwięki z "Ómega White", jak i te zdecydowanie ostrzejsze (ale też przebojowe) z "Alpha Noir". Do tego dochodzi świetne wydanie podwójnego albumu. Według mnie tych dwóch wydawnictw nie powinno się rozdzielać, świetnie się wzajemnie uzupełniają i są dowodem na to, że Moonspell jeszcze długo się nie skończy. 

2. King Of Asgard - ...to North


Nad drugim album w tej kategorii mocno się zastanawiałem, ale doszedłem do wniosku, że jednak trafi na nie King Of Asgard - dlaczego akurat oni? Głównie dlatego, że świetnie mi się słucha "...To North", ale oczywiście nie tylko. Szwedzi osiągnęli świetny poziom w graniu viking metalu - i to już na drugim albumie. Tak, wiem, że w skład tej kapeli wchodzą doświadczeni muzycy, ale jednak nadal jestem pełen podziwu, że tyle są w stanie wyciągnąć z viking metalu. Świetny album, zarówno lekki, jak i ostry.

3. Katatonia - Dead End Kings


Na trzecim miejscu mistrzowie klimatu i smutnego grania, czyli Katatonia. Czy naprawdę muszę pisać, że to ich kolejny świetny album? Pewnie fani tej formacji doskonale o tym wiedzą, więc ich nie trzeba przekonywać. Pozostałym polecam sprawdzić, bo klimat na "Dead End Kings" jest niesamowicie gęsty, a kawałki momentalnie wpadają w ucho.

4. Monuments - Gnosis


O Monuments już pisałem przy okazji najlepszych debiutów - jak dla mnie ci djentowcy pokonali swoich mistrzów, czyli Periphery. Nagrali świetnie wyważony album, na którym delikatne dźwięki mieszają się z ostrym graniem. Do tego wszystko jest podane z niesamowitą finezją i core'owym posmakiem.

5. Periphery - Periphery II: This Time It's Personal


O Periphery już mówi się, jak o gwiazdach - mimo tego, że debiutowali stosunkowo niedawno (w 2010 roku). Zdecydowanie są jednym z pionierów djentowego grania, jak i jedną z najlepszych ekip grających w tym klimacie. Nowy album tylko to potwierdza. Na "Periphery II" Amerykanie idą dalej ścieżką obraną na pierwszym albumie. Ci, którzy słyszeli ich debiut zapewne nie trzeba przekonywać do sięgnięcia po drugi materiał Periphery.

6. Ihsahn - Eremita


Ihsahn to bardzo znany muzyk - zarówno w kręgach black metalowych, jak i eksperymentalnego grania (ostatnio głównie w tych drugich). Nigdy specjalnie mnie nie ciągnęło do jego muzyki, ale muszę przyznać, że album "Eremita" wybitnie mu się udał. Muzyka sama w sobie nadal jest eksperymentalna, ale jest jakby bardziej przystępna niż do tej pory. Dzięki świetnym partiom saksofonu zawartość nowego albumu Ihsahn mocno kojarzy mi się z norweską kapelą Shining. "Eremita" to idealny album dla tych, którzy do tej pory nie ogarniali muzyki Ihsahn.

7. Nonpoint - Nonpoint


Czas na jakiś dobry (a raczej bardzo dobry) nu-metal. Nonpoint to kapela niezwykle mi bliska, bo ich muzyka towarzyszy mi od kilku dobrych lat. Jednakże nigdy nie uważałem się za fana Nonpoint - zawsze ta formacja jawiła mi się, jako kapela, która nie do końca jest w stanie nagrać cały album na równym poziomie, trzymający w napięciu od początku do końca. Efekty zawsze były takie, że album z początku był dobry lub bardzo dobry, a dalsza część średnia albo po prostu słaba. Tym razem kapela nagrała album zatytułowany "Nonpoint" i osiągnęła świetny efekt - ich album jest ostry, ale też przebojowy. Hitów na tym wydawnictwie nie brakuje. Ponadto Elias Soriano (wokalista) jest w najlepszej od lat formie - co też przekłada się na finalny efekt.

8. Eluveitie - Helvetios


Kapela Eluveitie po raz kolejny pokazała, że wie co chce grać, jak chce grać i w jakich klimatach chce się obracać. Jak zwykle muzyka Szwajcarów jest skoczna i wpadająca w ucho, ale klimat samego albumu jest jakby cięższy niż na ich poprzednich wydawnictwach. Jednakże mam wrażenie, że jeśli ktoś jest uprzedzony do Eluveitie to ten album i tak nie będzie w stanie ich przekonać.

9. Enslaved - RIITIIR


Z Enslaved nigdy nie było mi po drodze - nigdy też nie ciągnęło mnie specjalnie do tego, żeby zapoznać się z ich dyskografią. "RIITIIR" może to zmienić - album jest świeży i w zupełnie innych barwach przedstawia muzykę określaną jako viking metal niż chociażby King Of Asgard. Album bardzo długi - trwa prawie 70 minut - a jednak kompletnie się tego nie czuje podczas odsłuchu. Warto poświęcić trochę czasu na "RIITIIR".

10. Forgotten Souls - Sirius 12

O Forgotten Souls pisałem już przy okazji polskich albumów - to chyba najbardziej niezdecydowana ekipa w tym roku. Grają praktycznie wszystko (no może większość) z metalu, łączą ze sobą pozornie nie pasujące elementy. Świetny album i kolejny dowód na to, że polska scena ma jeszcze wiele do zaoferowania.

-----------------------------------------
11. Klone - The Dreamer's Hideaway
12. The Haarp Machine - Disclosure
13. RXYZYXR - LMNTS
14. Therapy? - A Brief Crack of Light
15. In This Moment - Blood
16. Flapjack - Keep Your Heads Down
17. Ahab - The Giant
18. Stolen Babies - Naught
19. High On Fire - De Vermis Mysteriis
20. Stone Sour - House Of Gold And Bones - Part 1

2 komentarze:

  1. Bardziej podobał mi się pierwszy Periphery, do Monuments ciągle się przyzwyczaić nie mogę, King Of Asgard faktycznie bardzo dobry, Flapjack pozytywnie mnie zaskoczył, a Stone Sour nie znałem jakoś wcześniej, ale jestem ciekaw drugiej części HOGABa ;) Reszty płyt nie znam i nie kojarzę, wyjątkiem jest ostatni Moonspell, który przeleciał parę razy, ale nic poza tym, nie jestem fanem tego zasłużonego wszak zespołu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, drugi album Periphery jest trochę słabszy od debiutu, ale nie jest to jakiś duży rozrzut. Trzymają poziom. Mi Monuments wpadło w ucho za pierwszym razem, więc nie musiałem im dawać wielu szans ;-)
      Flapjack zaliczył naprawdę dobry powrót, przecież pomiędzy "Fairplay" a "Keep Your Heads Down" minęło 16 lat.
      Natomiast Stone Sour jest po prostu dobre, liczę jednak na to, że na drugiej części "House Of Gold And Bones" będzie trochę mniej przestojów, bo na tym albumie trochę takich wypełniaczy im się przytrafiło.

      Usuń