czwartek, 17 maja 2012

Grzegorz Skawiński - Me & My Guitar (2012)

Grzegorz Skawiński - Me & My Guitar

Data wydania: 12.03.2012
Gatunek: rock
Kraj: Polska

Tracklista:
01. Ship of Fools
02. New Better World
03. Last Thing
04. Me & My Guitar
05. Return To Innocence
06. Stratosphere
07. Strength To Carry On
08. 21-st Century Blues
09. Over The Mountain

Od razu zaznaczam, że sam jestem zaskoczony, że zdecydowałem się zrecenzować album "Me & My Guitar" - nigdy dotąd nie interesowałem się tym, co prezentuje muzycznie Grzegorz Skawiński. W każdym razie jest to drugi solowy album polskiego rockmana - pierwszy wydany został w 1989 roku, później jeszcze nagrana została ścieżka dźwiękowa do filmu "Ostatnia Misja", której to autorem był właśnie Grzegorz Skawiński. W każdym razie szerzej w Polsce postać tego muzyka jest znana z dwóch projektów - O.N.A. (nigdy nie lubiłem tej kapeli) i Kombii (tej również). Natomiast Grzegorz Skawiński był również liderem już chyba mocno zapomnianej rockowej formacji Skawalker - niestety nigdy nie dane mi było bliżej się zapoznać z twórczością tej formacji.

Skoro nigdy nie interesowałem się muzyką Skawińskiego, więc jak to się stało, że recenzja "Me & My Guitar" pojawiła się na Dark-Factory? To prosta historia - zobaczyłem gdzieś reklamę, sprawdziłem kilka numerów na youtube i wyruszyłem kupić płytę. I przyznam, że po wielu już odsłuchach jestem z niej w pełni zadowolony. 

Już otwierający album "Ship Of Fools" jest kawałkiem, którego nigdy bym nie powiązał z Grzegorzem Skawińskim - brzmi jak rockowy killer z lat 90-tych, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę niezwykle chwytliwy refren, do tego wyśpiewany nieco piskliwym głosem. Skawiński oczywiście odpowiada na tym albumie za wszystkie partie wokalne i (nie wszystkie) gitarowe - ale o tym później. Duży plus należy się za brak "słowiańszczyzny" w angielskim polskiego rockmana - nie jest to kwadratowy angielski, tylko dokładnie taki, jaki powinien być. No dobra, ale jak jest muzycznie? Muzycznie jest świetnie, na pewno nie tego spodziewałem się po solowym materiale Grzegorza Skawińskiego. Gitara chodzi bardzo przyjemnie, kiedy trzeba to przypierdoli, riffy też gniotą kiedy trzeba. Ogólnie mam wrażenie, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie - jest heavy metalowo, jest rockowo, jest hard rockowo, ale też bluesowo. Niektóre bardziej przebojowe kawałki mogą drażnić co twardszych słuchaczy - np. taki "New Better World", w którym refren jest naprawdę miękki, ale momentalnie wpada w ucho. Grzegorz Skawiński świetnie radzi sobie z różnymi wygibasami gitarowymi (oczywiście nie jest to wirtuozeria, ale bardzo efektowne sztuczki) - to kolejny element, którego bym się po nim nie spodziewał. Przyznam, że kiedy odpalałem pierwszy (już nie pamiętam, który to był kawałek) numer na youtube to spodziewałem się jakiegoś Kombii, czy czegoś w tym rodzaju - jakże byłem zaskoczony, kiedy dostałem materiał z zupełnie innej beczki. Wielbicieli bluesa na pewno zadowoli kawałek "Last Thing" - zresztą jest to jeden z moich ulubionych kawałków na tym albumie. Nieco kojarzy mi się z jednym z kawałków Satrianiego (niestety nie pamiętam tytułu). 

Numer tytułowy jest dziwny - zaczyna się jak kolejny rockowy kawałek, ale później Skawiński zaczyna wymieniać nazwiska gitarzystów, z których każdy gra solówkę - i po kolei: Jacek Królik, Marek Raduli, Jacek Polak, Nergal, Piotr Łukaszewski, Marek Napiórkowski i na sam koniec gra sam Skawiński. Jest to dość ciekawy pomysł, tym bardziej, że zaproszeni gitarzyści prezentują różne style muzyczne. W tym kawałku trzon stanowią gitary, natomiast wszystko poza nimi (włącznie z tekstem) to tylko dodatek. No właśnie, ale "Me & My Guitar" to przede wszystkim solowy album gitarzysty, dlatego nie brakuje tutaj również utworów instrumentalnych - wszystko zaczyna "Return To Innocence" - spokojny kawałek, który będzie w stanie ukoić najbardziej skołatane nerwy. Po nim następuje zdecydowanie ostrzejszy "Stratosphere" - i tutaj można w podziwiać umiejętności Grzegorza Skawińskiego w pełnej krasie. Ten kawałek po prostu pozwala w mgnieniu oka zapomnieć wszystko co ten muzyk zrobił z Kombii. Warto też wspomnieć o dobrej pracy perkusji, za którą siedzi Adam Tkaczyk. W "Strength To Carry On" znowu pojawia się wokal - sam kawałek jest balladą, nawet niezłą z chwytliwym refrenem. Muzycznie jest prościej niż na wcześniejszych kawałkach, ale nie ma mowy o nudzie. Na koniec są jeszcze dwa instrumentalne kawałki - "21-st Century Blues" i "Over The Mountain". Obydwa numery są świetne, pierwszy jest mocno frywolny, dość eksperymentalny. Natomiast zamykający album "Over The Moutain" to oaza spokoju, ale jednocześnie najbardziej monumentalny kawałek na solowym wydawnictwie Skawińskiego. Wręcz idealnie pasuje na zakończenie "Me & My Guitar".

Podsumowując moją dość długą recenzję chciałem od razu napisać, że tym wydawnictwem Grzegorz Skawiński wymazał w mojej głowie wszelkie skojarzenia jakie jego nazwisko łączyły z Kombii, czy O.N.A. - zakładam, że tych dwóch kapel nigdy nie polubię. Natomiast solowa muzyka Skawińskiego jak najbardziej mi odpowiada. Album powinien trafić do każdego, kto lubi zarówno popisy gitarowe (ale nie w stylu Malmsteena), ale też lekkie, rockowe kawałki z chwytliwymi refrenami. Na pewno trzeba też lubić granie wyłącznie instrumentalne - tym, którzy mają uczulenie na kawałki bez wokalu raczej "Me & My Guitar" może się nie spodobać. W każdym razie materiał jest mocno wyważony - mamy 5 numerów z wokalem i 4 instrumentalne. Pozostaje mi tylko żałować, że Grzegorz Skawiński tak późno zdecydował się na nagranie drugiego solowego materiału. Naprawdę polecam dać szansę "Me & My Guitar".

Ocena: 7,5/10

2 komentarze:

  1. Przyznam najpierw szok, że piszesz o Skawińskim, bo jego muzyka jest przeze mnie postrzegana za ostatnie komercyjne numery, jako typowe "dno i wodorosty". Wygląda jakby facet nie mógł się zdecydować grać co lubi czy grać dla kasy, a nie potrafi połączyć jednego z drugim. Taka chorągiewka. Miałabym dla niego większy szacunek, gdyby skupił się na takiej muzyce jak w tym teledysku (bo całej płyty nie słyszałam), a tym bardziej, gdyby nie mówił tego, co mówił o metalu/rocku po odejściu z ONA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie też wielkim szokiem jest to, że napisałem recenzję płyty Skawińskiego ;-) Nie lubiłem ONA, ani nie lubię Kombii. Jednak ten jego solowy album jest zupełnie inny niż jego dotychczasowe dokonania - tak jakby wreszcie postanowił wyjść z cienia.

      Usuń