poniedziałek, 5 grudnia 2011

Najlepsze albumy listopada 2011

Listopad był naprawdę świetnym miesiącem - co prawda nie liczyłem w tym czasie na jakieś olśniewające wydawnictwa. Mniejsze oczekiwania mam tylko i wyłącznie odnośnie grudnia, w którym raczej trzeba będzie rozpocząć przygotowania do podsumowania roku i nadrabiać zaległości (czyli słuchać tego, co odkładało się na ostatnią chwilę). Tymczasem w listopadzie kilka premier bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Niestety jak to często bywa kilka premierowych albumów mnie zawiodło, ale żadnych znaczących wpadek nie odnotowałem. Gdyby nie kilka średniaków to listopad byłby najlepszym miesiącem, jeśli chodzi o premierowe materiały. Zapraszam do zapoznania się z krótkim podsumowaniem.


Zacznę od tego, które albumy nie zmieściły się  moim topie, a zrobiły na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Palma pierwszeństwa należy się Nightwish - kapela, którą skreśliłem po tym jak usłyszałem "Dark Passion Play", później skreśliłem ponownie kiedy zobaczyłem klip do żenującego kawałka "Bye Bye Beautiful". Powstawaniu nowego materiału w ogóle się nie przyglądałem, ale zobaczyłem trailer i byłem przerażony. Na szczęście ciekawość przeważyła i przesłuchałem kilka razy "Imaginaerum". Kapela odbiła się od mulastego dna i może mówić o udanym mariażu metalu symfonicznego z popem i lekkim radiowym rockiem, a wszystko to utrzymane w bardzo filmowej, lub teatralnej atmosferze. Duże brawa dla Tuomasa i spółki. Drugi album, który chciałem wyróżnić to nowe wydawnictwo niemieckiego Night In Gales - kapela nagrała dobry materiał utrzymany w klimatach mdm i pokazała, że ten gatunek jeszcze nie umarł i wcale nie trzeba go łączyć z metalcorem lub dodawać przedrostek "modern", żeby móc coś jeszcze w tej materii pokazać. Jak na powrót po 10 latach niebytu to "Five Scars" jest bardzo dobrym wynikiem. Warto też wymienić album amerykańskiej kapeli Czar, która obraca się w bardzo awangardowym połączeniu mathcore'a, jazzu, grindcore'a i noise'a. Połączenie zabójcze, a ich "Old Haunts" na pewno nie jednemu słuchaczowi zostawi szramę na mózgu. To tyle jeśli chodzi o wyróżnienia, a teraz bez zbędnego wyjaśniania, oto moja dziesiątka listopada:


01. Leash Eye - V.I.D.I

02. A Plea For Purging - The Life and Death of A Plea for Purging

03. Fallujah - The Harvest Wombs

04. Vektor - Outer Isolation

05. In The Midst Of Lions - Shadows
----------------------------------------

06. Blut Aus Nord - 777 - The Desanctification
07. Iron Savior - The Landing
08. Ghoul - Transmission Zero
09. Mystic Prophecy - Ravenlord
10. Saving Grace - The King is Coming

2 komentarze:

  1. Zapoznałem się z kilkoma albumami z listy i znalazłem dla siebie jasno świecącą gwiazdę: Vektor. Muszę przyznać, że tak kapela daje czadu. I ma niezłą otoczkę w klimatach sci-fi. A tak z innej beczki: Co sądzisz o hardrockowej (zahaczającej o blues-rocka) grupie The Answer? Ja ich osobiście uwielbiam. Bodajże właśnie w listopadzie ukazała się najnowsza ich płyta pt. "Revival".

    OdpowiedzUsuń
  2. The Answer znam tylko z nazwy, ich nowej płytki nie słyszałem, ale właśnie nadchodzi czas nadrabiania zaległości z całego roku ;-) A według wikipedii premiera "Revival" była na początku października.

    OdpowiedzUsuń