poniedziałek, 3 października 2011

Najlepsze albumy września 2011

Ciepły wrzesień dobiegł końca, a premier płytowych było wręcz zatrzęsienie - było kilka wielkich niewiadomych - chociażby nowy materiał powracającego Einherjer, nowy album Mastodon, pojawienie się albumu widmo Anthrax, powrót Loch Vostok, nowy Machine Head - wielkich firm nie brakowało, a wielkich zawodów mogło być wiele. Oczywiście rozczarowań nie zabrakło. Tym razem mimo wielu nowych albumów, które z założenia powinny być interesujące to jednak miałem problem z wyborem dziesiątki i tak naprawdę do samego końca zastanawiałem się, które albumy powinny trafić do 10. W każdym razie tym razem podsumowanie nieco dłuższe niż zwykle.

Jednocześnie warto też wspomnieć tutaj o największych rozczarowaniach, ale też o wydawnictwach, które warto wyróżnić, chociaż zabrakło ich w dziesiątce.

Do największych rozczarowań trafia Maylene & The Sons Of Disaster. Ich poprzedni album był jeszcze bardzo dobry, chociaż już słychać było mocne ułagodzenie brzmienia. Tymrazem panowie poszli jeszcze dalej i prawie całkowicie zrezygnowali z ostrego grania. W związku z tym z kapeli grającej metalcore/southern rock został sam southern rock i to w najbardziej ułagodzonej formie.
W przypadku Mastodona ciężko mówić o rozczarowaniu, chociaż nowy album ewidentnie odstaje od "Crack The Skye". Panowie trochę spuścili z tonu i to niestety słychać. Szkoda, że w momencie gdy płyta zaczyna się rozkręcać to następuje jej koniec.

Natomiast chciałbym wyróżnić kilka albumów, które wypadły w tym miesiącu naprawdę dobrze i spokojnie mogłyby się znaleźć w top 10, ale w związku z tym, że jednak słuchałem ich raczej mało na liście się nie znalazły. I na pierwszy rzut idą nowe wydawnictwa Opeth i Pain Of Salvation - dwa potężne progresywne albumy, których słucha się bardzo dobrze, ale tylko w przypadku odpowiedniego nastroju (nawet bardziej to dotyczy Opeth). Warto też wspomnieć o dość udanym powrocie Cipher System, którzy zadebiutowali w 2004 roku i od tamtej pory słuch o nich zaginął, aż do czasu podpisania umowy z Nuclear Blast i premiery "Communicate The System". Nie jest to album wybitny, ale całkiem niezły. Podobnie z nowym wydawnictwem Hatespehere - nie powala, ale sprawia wrażenie solidnego materiału. Na plus również należy zaliczyć odbicie się od dna Brainstorm, którzy po słabym "Memorial Roots" wrócili może nie do pełni chwały, ale zdecydowanie się poprawili. Tutaj jeszcze mogę wspomnieć udany album Anubis Gate, który jednak wypadł nieco słabo na tle konkurencji w tym miesiącu.

A oto 10 najlepszych według mnie albumów wrześniowych:

01. Einherjer - Norrøn

02. The Devil Wears Prada - Dead Throne

03. Taake - Noregs Vaapen

04. Anthrax - Worship Music

05. Myrath - Tales Of The Sands

-------------------------------------------
06. Loch Vostok - Dystopium
07. Betraying The Martyrs - Breathe In Life
08. Profane Omen - Destroy! 
09. Subsignal - Touchstones
10. We Cames As Romans - Understanding What We've Grown to Be

2 komentarze:

  1. Loch Vostok to zespół, którego nie znałem do tej pory, a bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie wskazana na liście płyta "Dystopium". Dość mięsiste brzmienie i ciekawy wokal. Analogicznie mam w przypadku Myrath. Dopiero co poznałem. Ale również ciekawe. Reasumując: Lubię odwiedzać Twojego bloga w poszukiwaniu (zupełnie) nowej muzy do posłuchania. PZDR!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli chodzi o Myrath to jest to ich drugi album jaki słyszałem - poprzedni to zeszłoroczny "Desert Call", który jednak nie zrobił na mnie większego wrażenia.

    OdpowiedzUsuń