niedziela, 23 października 2011

Night Mistress - The Back Of Beyond (2011)

Night Mistress - The Back Of Beyond

Data wydania: 29.04.2011
Gatunek: heavy metal
Kraj: Polska

Tracklista:
01. The Memory
02. City Of Stone
03. Children Of Fire
04. Black And Night
05. Back For More
06. Alder King
07. Leaves Of September
08. 40
09. Escape

Skład zespołu:
Krzysztof Sokołowski - wokal
Arkadiusz Cieśla - gitara
Robert Kazanowski - gitara
Artur Pochwała - gitara basowa
Mirosław Czajkowski - perkusja

Album "The Back Of Beyond" można zamawiać pisząc na adres:

Night Mistress to heavy metalowa kapela ze Skarżyska-Kamiennej, który powstał w 2003 roku. Dopiero w 2005 roku zespół wszedł do studia, żeby nagrać swoje pierwsze demo. Rok później kapela nagrała drugie demo i zrobiło się o niej cicho. Dopiero w 2010 roku kapela ruszyła z kopyta rejestrując swój pierwszy pełny materiał. Utwór "Children Of Fire", który został wówczas zarejestrowany trafił na składankę "Kill City vol. 26", która jest wydawana przez 272 Records. Na początku 2011 roku Night Mistress podpisali kontrakt wydawniczy z amerykańską firmą Hell Rider Records, dzięki czemu ich debiutancki album został wydany w USA i Kanadzie, a jego premiera przypadła na 29 kwietnia 2011.

Oficjalnej polskiej premiery jeszcze się niestety nie doczekałem - owszem album można kupić od kapeli, ale jest to wydanie w stylu "home-made". Na szczęście w ten sposób zamawiając album wspieramy samą kapelę i nie wrzucamy pieniędzy do przepastnego wora, którejś z wytwórni. Ale nie o wydawcach chciałem tu pisać, ale o materiale, który zaprezentowała kapela na swoim debiutanckim wydawnictwie o tytule "The Back Of Beyond". Na album składa się 9 utworów, które dają łącznie niespełna 42 minuty muzyki. Całość jest utrzymana w staromodnym heavy metalowym klimacie. Nie ma tutaj miejsca na zabawę z nowoczesnymi odmianami metalowego grania - z jednej strony to bardzo dobrze, że akurat kapela grających czysty heavy metal na dobrym poziomie w Polsce nie mamy zbyt wiele (wystarczy to porównać chociażby do ilości świetnych kapela grających death metal, czy black metal). Night Mistress jest chyba ją z pierwszych kapel heavy metalowych z Polski, której album przesłuchałem od początku do końca i jeszcze do niego wracałem. Wspomogłem się trochę MA i wyszukałem ile to albumów w klimatach heavy metalowych zostało wydanych w 2011 roku - Night Mistress i Adder - niestety tych drugich nie znam. Czyli wielkiej konkurencji nie było. Jednakże, gdyby ta nawet się znalazła to myślę, że chłopaki z Night Mistress by ich zmietli bez większych problemów. Oczywiście albumu "The Back Of Beyond" nie rozpatruję wyłącznie w kategoriach "polski album heavy metalowy". Jest to materiał na dobrym światowym poziomie. Album rozpoczyna się dość dziwnie - spokojne intro, które nijak ma się do dalszej części albumu. Według mnie równie dobrze można by się pozbyć tego krótkiego instrumentalnego wstępu. "City Of Stone" to już pełnoprawny utwór, w którym poza dobrą kompozycją możemy usłyszeć świetną barwę wokalisty. Od razu przyznam, że śpiew Krzysztofa Sokołowskiego mocno mnie zaskoczył - cały czas mam w głowie wokal Toma "The Storma", który przez dłuższy czas uchodził za guru w wśród młodych heavy metalowych kapel, a każdy wie jak słabo wypadał. Krzysztof jest nieporównywalnie lepszy - już w pierwszym kawałku prezentuje się świetnie. "City Of Stone" to jeden z moich faworytów na tym albumie. "Children Of Fire" to szybka, energiczna kompozycja wyposażona w bardzo dobrą solówkę. Wcale się nie dziwię, że ten numer trafił na składaka i jednocześnie był singlem promującym "The Back Of Beyond" - to takie Night Mistress w pigułce. "Black And Night" to również szybki i energiczny utwór, ale już nie tak przebojowy jak poprzednik. Uważam, że jest to raczej jeden ze słabszych kawałków na tym albumie. Może to wina refrenu, który nie wbija się do głowie - za to szaleńcze tempo wybijane przez perkusje sieje niezłe spustoszenie. "Back For More" to obowiązkowa ballada. Tylko za każdym razem, kiedy chcę napisać "obowiązkowa ballada" zadaję sobie pytanie - czy faktycznie na każdym heavy metalowym albumie musi się znaleźć ballada? Chyba niekoniecznie, ale to sformułowanie tak dobrze się przyjęło, że chyba same kapele zaczęły wierzyć, że bez ballady nie ma albumu. No nic, w każdym razie skoro jest ballada to niech będzie chociażby na przyzwoitym poziomie - "Back For More" spełnia to kryterium. Nie jest ani specjalnie łzawa, ani przygnębiająca, a poprzedzająca refren galopada za każdym razem sieje w mojej głowie niepewność - czy to jest faktycznie ballada? I przy refrenie od razu pojawia się potwierdzenie. Nie zatrzymując się jednak pędzę do mojego drugiego faworyta, czyli do "Alder King". Dlaczego to dla mnie "numer dwa" na tym albumie? Ciężko to jakoś uargumentować. Na pewno solówka zrobiła na mnie ogromne wrażenie (chyba najlepsza na całym albumie), a i partie wokalne przypadły mi do gustu, no i refren wbijający się do głowy. Po prostu za każdym razem kiedy słucham tego utworu mam ochotę wtórować Krzysztofowi podczas refrenów. A sam utwór jest po prostu świetny. I przy siódmym kawałku zacząłem się drapać po głowie - druga obowiązkowa ballada? Pytanie tylko po co? Przez to album zdecydowanie traci na tempie, traci na mocy i zaczyna się trochę dłużyć. Oczywiście nie mam tutaj pretensji do kapeli, bo kawałek jest bardzo dobry. Ale czy nie lepiej było w tym momencie dać jakąś energiczną, przebojową kompozycję, która by utrzymała zainteresowanie słuchacza? Ballada w stylu "Leaves Of September" idealnie by się nadała na zakończenie albumu. "40" to kawałek utrzymany w wolnym tempie i mocno kojarzący mi się z Bliskim Wschodem. Składają się na to muzyka, jak i zawodzenie Krzysztofa, a chóralne refreny tylko to potwierdzają. Świetny numer, bardzo dobrze skomponowany - określenie "trzyma w napięciu do samego końca" idealnie pasuje do tej kompozycji. Warto też podkreślić nieco transowy klimat  "40". Na zakończenie Night Mistress zaserwowali utwór "Escape" - mam wrażenie, że ten kawałek miał za zadanie podsumować cały "The Back Of Beyond". W związku z tym mamy tutaj spokojny wstęp, po którym następuje energiczna galopada, natomiast refren jest raczej spokojny i dość łagodny. I przyznam, że właśnie w kwestii refrenu jestem trochę rozczarowany. Przypuszczałem, że chłopaki będą chcieli dać ognia na koniec, tymczasem ogień jest, owszem, ale w zwrotkach, a w refrenach jakby przygasał. W każdym razie niezłe podsumowanie i świetna praca gitar.

Strasznie mi się wydłużyła recenzja, ale tak to już jest w przypadku wydawnictw takich jak "The Back Of Beyond". Z początku nie chciałem wierzyć w te hymny pochwalne kierowane pod adresem Night Mistress - myślałem, że to kolejna kapela, która po prostu odgrzewa starego, twardego kotleta i stara się go sprzedać jako świeżynkę. Okazuje się, że jednak mimo tego, że Night Mistress proponuje coś ogranego, starego jak świat i wydawałoby się wyeksploatowanego do granic możliwości to jednak potrafi to podać w naprawdę świeży sposób, a do tego na światowym poziomie. "The Back Of Beyond" to bardzo dobre 42 minuty klasycznego heavy metalu utrzymanego w dobrym tempie, ze świetnymi partiami wokalnymi i wpadającymi w ucho refrenami. Kapeli życzę znalezienia krajowego wydawcy (który ich nie wydoi - przynajmniej nie za bardzo) i kolejnych albumów na tak dobrym poziomie jak debiut. Jeszcze nigdy odgrzewany kotlet nie smakował tak dobrze ;-)

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz