poniedziałek, 30 maja 2011

Thrash'n'Roll made in Russia

Blood Pollution
Blood Pollution na myspace

Data powstania: 2004
Gatunek: thrash'n'roll/heavy metal
Kraj: Rosja

Skład kapeli:
Nick Thrash - wokal, gitara basowa
Dr. Jemlinsky - gitara, chórki
Jason Bright - perkusja

Na tą rosyjską formację trafiłem w sumie bardzo przypadkowo w 2010 roku. Praktycznie o ich historii nie wiem nic, bo też nie od tej strony się interesowałem tym bandem. Pierwsza moja styczność z tą formacją przypadła na album "Metal Zombies", który swoją premierę miał 20 stycznia 2010 roku. Styl kapeli od razu skojarzył mi się z mieszanką thrashowania z Chrome Division, czy z Motorhead. Oczywiście z uwagi na to, że za tymi drugimi nie przepadam (choć nie neguję ich zasług) wolę przyrównywać styl Blood Pollution właśnie do Chrome Division. Podejście do grania obydwu kapel jest bardzo zbliżone, oczywiście formacji Shagrattha zdecydowanie bliżej do heavy metalu zmieszanego z hard rockiem o rock'n'rollowej nucie, natomiast Rosjanom bliżej do mieszanki heavy/thrash z dużą dawką rock'n'rolla. Różnica niewielka, ale dość wyraźnie ją słychać - zwłaszcza jeśli chodzi o tempa. Ale po kolei...

Blood Pollution - Armed You
(2009)

Mimo tego, że formacja powstała w 2004 roku to swój debiutancki album wydała dopiero w 2009. Patrząc na skład kapeli na MA widać, że wiele się działo przez to 5 lat i formacja zawiesiła swoją działalność, ale ostatecznie reaktywowała się i wydała swój pierwszy LP - "Armed You". I już na samym początku można zauważyć najbardziej charakterystyczny element tego 9-trackowego materiału - garażowe brzmienie. Samym kompozycjom nie mam nic do zarzucenia - jedne są lepsze, inne gorsze. Killerów tutaj raczej nie znajdziemy, a raczej nie da się ich znaleźć, chyba, że ktoś jest wielbicielem prawdziwie garażowego brzmienia, w którym ciężko cokolwiek powiedzieć o barwie wokalisty, pracy gitar, czy w ogóle melodii. Wszystko to jest tak solidnie przykryte grubą warstwą brudu, że ciężko cokolwiek wychwycić. Owszem są ciekawsze momenty takie jak wstęp do "Conspiracy", ale większość muzyki na tym albumie to jedno wielkie dudnienie i naprawdę trzeba wiele cierpliwości, żeby przejść przez ten 32 minutowy materiał. Niestety zmagania z "Armed You" nie zostają nagrodzone, bo wszystko tutaj brzmi w identyczny sposób.
Notka: 2/10


Blood Pollution - Metal Zombies
(2010)

Rok po premierze "Armed You", które brzmi jak 32-minutowa demówka nie zrażona formacja Blood Pollution wydała swój drugi materiał. I jakie od razu nasuwają się wnioski po przesłuchaniu "Metal Zombies"? To musi być zupełnie inna kapela! Brzmienie jest zdecydowanie lepsze - nawet słychać każdy z instrumentów (włącznie z gitarą basową), bez wreszcie można poczuć ducha rock'n'rolla zagranego heavy metalową fantazją i w thrashowym tempie. Kawałki same wpadają w ucho i właśnie przywodzą na myśl wydawnictwa Chrome Division/Motorhead, którego w końcu w takim graniu nie może zabraknąć to został on wyeliminowany do absolutnego minimum (praktycznie występuje miejscami w partiach wokalnych). Jedyne co tak naprawdę kuleje w tym albumie to okładka, która jest po prostu koszmarna - wygląda tak amatorsko jak brzmiał "Armed You". Ale na szczęście muzyki nie ocenia się po okładce, ale po zawartości CD, a ta chociaż na łopatki nie powala to jednak brzmi zdecydowanie dobrze. I choć ten album niczego nowego nie wprowadza do nurtu heavy metal/rock'n'roll, czy nawet thrash'n'roll, to jego odsłuch zawsze sprawia mi dużo przyjemności. Jest energia, jest do czego potupać nogą, a pewnie podczas koncertów można też zaszaleć pod sceną.
Ocena: 7,5/10


Blood Pollution - Cheap & Loud
(2011)

Wprawni czytelnicy zwrócili zapewne uwagę na to, że Blood Pollution regularnie co roku wydaje swój nowy album - nie inaczej jest i w 2011. Chłopaki z kapeli to ewidentnie tradycjonaliści, bo każdy ich nowy LP swoją premierę ma w styczniu. Ot taka ciekawostka. W każdym razie w tym roku kapela wydała swojego trzeciego długograja, na którego czekałem trzymając kciuki - tym bardziej, że oczekiwałem udoskonalonej wersji "Metal Zombies". Jakże byłem rozgoryczony kiedy okazało się, że tytuł nowego albumu jest proroczy - jest tanio i głośno. Tanie ewidentnie jest brzmienie, bo już po pierwszych rytmach "Back To Crash" w mojej głowie zaświtało - "no tak...powrót do debiutu". Niestety, ale z niewiadomych mi przyczyn postanowiła znowu nagrać tchnący garażowym klimatem album, który znowu brzmi jak demówka. Na szczęście materiał jest o kilka minut krótszy niż debiut, ale też brzmienie nie jest tak tragiczne, jak to znane z "Armed You". Kapela poza wspomnianym już wcześniej thrash'n'rollem zaczęła grać coś na manierę punk rocka - wystarczy zapuścić sobie numer "Watch Out", który od razu skojarzył mi się z samhainowym "All Hell Breaks Loose". Album "Cheap & Loud" to pomieszanie dwóch pierwszych wydawnictw kapeli, co według mnie nie wróży nic dobrego na przyszłość, bo ta kapela miała się rozwijać, a nie cofać do debiutu. Mimo tego jest lepiej niż na "Armed You", bo i kawałki są ciekawsze i faktycznie da radę tego przesłuchać, chociaż też trzeba wykazać naprawdę dużo dobrej woli.
Ocena: 4,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz