sobota, 7 maja 2011

Demonical - Hellsworn (2009)

Demonical - Hellsworn
Demonical na myspace

Data wydania: 2009
Gatunek: death metal
Kraj: Szwecja


Tracklista:
01.     Baptized In Fire     02:43
02.     World Serpent     03:45
03.     Infernal Void     03:26
04.     Bloodridden     03:42
05.     Götter Des Nordens     04:40
06.     Children Of Sin     03:39
07.     Death Metal Darkness     03:40
08.     Bow To The Monolith     04:29
09.     Hellsworn     05:15

Dwa lata po wydaniu debiutanckiego "Servants Of The Unlight" Szwedzi wyjechali ze swoich garaży świeżo naoliwionymi czołgami, których gąsienice miały miażdżyć wszystko co stanie im na drodze. W kapeli nastąpiła znacząca zmiana - za sitkiem tym razem stanął Sverker Widgren, który do Demonical przybył z death/thrashowej formacji Diabolical. Momentalnie wpasował się do kapeli, która zmieniła nieco styl grania, a raczej poprawiła niedociągnięcia, które pojawiły się na debiucie.

"Hellsworn" to 35 minut prawdziwego death metalowego łojenia w dobrym, starym stylu. Pierwsze co rzuca się w uszy to zmiana brzmienia - jest zdecydowanie bardziej brudne, wręcz dudniące. Sam styl kapeli również uległ zmianie, na drugim albumie jest rządzą riffy i szybko bijąca perkusja. Bo to właśnie gitary mają dudniące brzmienie, żadnych czystych dźwięków. A nowy wokalista wypada o wiele lepiej niż ten z "Servants Of The Unlight".

"I'm the devil, and I'm here to do the devil's work" - cytat z filmu Roba Zombiego "The Devil's Reject" otwiera drugie wydawnictwo Demonical. Pierwszy kawałek może nie do końca zwraca uwagę na zmiany w kapeli, ale brzmienie gitar zauważa się momentalnie. Chociaż riff w tym kawałku jeszcze nie jest tak gęsty i przytłaczający jak w numerze "World Serpent". Wspomniany kawałek to pierwszy killer, który objawia się na tym wydawnictwie - z jednej strony jest szybki, ale z drugiej działa jak walec - głównie za sprawą brzmienia. Można powiedzieć, że Demonical w tym utworze połączyli szybki death metal z tym wolnym, dudniącym i hipnotyzującym. Bardzo podobają mi się fragmenty, w których gitary odsuwają się nieco na plan dalszy na przodzie zostaje spokojnie bijąca perkusja. Kolejny numer jest utrzymany w bardzo podobnych klimatach i dopiero "Bloodridden" niejako się z nich wyłamuje - chociaż wstęp może być mylący. Z początku muzyka jest niczym czołg przedzierający się przez piaszczysty teren, a dopiero po wjechaniu na nieco stabilniejszy grunt nabiera prędkości i mocy - tak samo jest z tym kawałkiem. Przy okazji kolejnych numerów głowa sama rusza się do rytmu, gitary niszczą swoją szorstkością, a perkusista momentami sprawia wrażenie nieco śniętego, ale jak na zaspanego gościa to mocno bije w bębny. Świetnie wypada "Götter Des Nordens", który ma w sobie coś z black'n'rolla, którego ostatnio pojawia się coraz więcej. W wymienionym numerze znowu najwięcej spustoszenia robią riffy, to one są tutaj najważniejsze i gitarzyści nie pozwalają o tym zapomnieć nawet na chwilę. Końcówka tego albumu jest równie mocarna co początek i środek - na koniec kapela zaserwowała "Bow To The Monolith" i tytułowy "Hellsworn". Ten pierwszy jest prawdziwą mieszanką szybkiego death metalu z tym walcowatym - chociaż zdecydowanie przeważa ten pierwszy, to jakże przyjemnie jest posłuchać wolniejszych momentów, przy których riff miażdży na całej linii. Jeśli ktoś się rozsmakował w tych wolnych rytmach to z wielką radością na pewno wysłucha utworu tytułowego, w którym muzycy grają najwolniej jak tylko się da, a wokalista praktycznie w ogóle się nie odzywa. Przy czym trzeba zaznaczyć, że zamykający ten album utwór jest najdłuższą kompozycją na tym wydawnictwie.

Jeśli ktoś zawiódł się na "Servants Of The Unlight" i postanowił, że nigdy więcej nie da szansy Demonical to czym prędzej powinien sięgnąć po "Hellsworn". Dlaczego? Bo to zupełnie inny materiał, zdecydowanie lepiej pomyślany, z poprawionym brzmieniem. Zawartość tego albumu pozwoliła kapeli nieco wybić się ponad standardy, które zostały zaserwowane na debiutanckim wydawnictwie. Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na charakterystyczne brzmienie gitar, na to jak riffy prowadzą każdy z kawałków, a perkusista dostosowuje się do tempa i rytmu, które nadają gitarzyści. Dla mnie to niesamowity materiał, o którym niemalże całkowicie zapomniałem i wrócił na piedestał za sprawą najnowszego wydawnictwa Demonical. "Hellsworn" polecam każdemu, kto w zalewie nowoczesnego death metalu szuka oldschoolowo brzmiących perełek - drugi album Szwedów jest właśnie takim klejnotem.

Ocena: 8,5/10

Demonical - Baptized In Fire

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz