poniedziałek, 13 września 2010

Dagoba - Poseidon (2010)

http://www.metal-archives.com/images/2/7/8/9/278914.jpg

Dagoba - Poseidon

Dagoba na myspace

Data wydania: 30.08.2010
Gatunek: industrial groove/death metal
Kraj: Francja

Tracklista:
01. 43 17′n / 5 22′e
02. Dead Lion Reef
03. Columnae
04. The Devil’s Triangle
05. Degree Zero
06. The Horn Cape
07. Black Smokers (752 Fahrenheit)
08. Ha Long
09. Shen Lung
10. I Sea Red
11. There's Blood Offshore
12. Waves Of Doom


W tym roku francuska ekipa działająca pod szyldem Dagoba wydała swój czwarty album studyjny. Ich poprzedni LP noszący tytuł "Face the Colossus" był typowym średniakiem, który niczym nie zaskakiwał, a wręcz nudził. "Poseidon" promowany jest utworem "Black Smokers", do którego nakręcony został również klip. Słysząc ten kawałek po raz pierwszy miałem wrażenie, że album "Poseidon" będzie co najwyżej na poziomie wydawnictwa z 2008 roku. Nie mogłem się bardziej mylić.

Album zaczyna się bardzo spokojnie, taki trochę morski klimat z wchodzącym powoli fortepianem. Minutowe intro, które powinno nastroić słuchacza i wprowadzić go w specyficzny klimat. I jak to często bywa końcówka intro to zarówno początek pierwszego utworu - "Dead Lion Reef". Trochę takiej elektronicznej symfonii na początek, jednostajnie grające gitary, trochę epickich uderzeń i symfonia milknie, żeby dać miejsce agresywnej i równo bijącej perkusji. Pierwszy utwór i już hicior, wpadająco w ucha muzyka, niezbyt ciężkie ryki wokalisty i ta elektroniczna symfonia przewijająca się w tle. Zabójczy numer nijak mający się do prezentowanego przed premierą "Black Smokers". I tym wstępem już mnie kupili, dalej spodziewałem się tylko lepszego grania. I nie zawiodłem się - Dagoba w dalszej części serwuje kolejne hity. "Columnae" to szybki, energiczny i agresywny numer z bardzo dobrym wykorzystaniem elektroniki, mocno i szybko bijącą perkusją i perzesterowanym wokalem. Następnie największy hicior na tym wydawnictwie "The Devil's Triangle". Mocne elektroniczne wejście, jakiś jęk w oddali i ciężki riff świetnie uzupełniający się z elektroniką. Do tego niesamowite pierdolnięcia, które nie pozwalają usiedzieć na miejscu. Może nie ma tutaj jakiegoś wpadającego w ucho refrenu, ale elektronika w całości to wynagradza. Po prostu niesamowity numer. Na tym wydawnictwie jest jeszcze kilka takich mocarnych utworów - "I Sea Red", który zaczyna się gitarową młócką i szybkim tłuczeniem perkusji. Tutaj mamy za to prosty refren, który w dużej mierze opiera się na powtarzaniu tytułu utworu, ale oczywiście nie tylko. Z takich masakrycznych utworów wyróżniam również zamykający album "Waves Of Doom". Jedyne co można mu zarzucić to niezbyt udana elektroniczna melodyjka w tle, za to gitary młócą aż miło. Żeby wielbiciele lższejszego grania nie narzekali, to kapela nagrała też kilka utworów, w których pojawiają się czyste partie wokalne - "Degree Zero", wspomniany już "Black Smoker" (chyba najbardziej przebojowy i jednocześnie najlższejszy na "Poseidon") i "Shen Lung", który jest wyposażony w całkiem fajną melodię, no i chwytliwy refren. Ponadto na albumie znajdują się jeden utwór instrumentalny - "The Horn Cape", ale utrzymany w ostrym klimacie i przerywnik "Ha Long", który pierwotnie był łączony z numerem "Shen Lung". Zabrakło jeszcze utworu "There's Blood Offshore". Ten jest całkiem niezły, ale ani to killer, ani wypełniacz.

Po kilkukrotnym przesłuchaniu "Poseidon" jestem pewien, że to jeden z najlepszych albumów z nowoczesnym metalem wydanych w 2010 roku. Tym większy jest plus tego wydawnictwa, że atak przyszedł z zaskoczenia, bo kto by się spodziewał takiego niesamowitego grania po Dagoba? Tym bardziej, że ich forma raczej spadała z albumu na album. Na szczęście chłopaki się otrząsnęli i nagrali "Poseidon", album wypakowany hiciorami zarówno dla wielbicieli ekstremy, jak i dla tych którzy szukają przebojowości. Bardzo dobra mieszanka indistrialu w elektronicznym wydaniu, z groove metal i elementami death metalu.

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz