czwartek, 4 listopada 2021

Droga do podsumowania 2021 (odc. 46-50)

I właśnie z tym odcinkiem dochodzimy prawie do 1/3 zaprezentowanych płyt z 2021 roku, które będę brał pod uwagę tworząc swoje podsumowanie Top 30 za mijający rok. Początkowo planowałem 150 wydawnictw w tym cyklu, ale przecież do końca roku jeszcze trochę czasu, a z każdym tygodniem pojawiają się kolejne premiery. W związku z tym zakładam, że "Droga do podsumowania 2021" będzie liczył trochę więcej niż 30 odcinków, czyli spodziewajcie się ponad 150 wydawnictw. Tymczasem zapraszam do rzucenia okiem na kolejną piątkę.


Droga do podsumowania 2021 - odc. 46:

Nervosa - Perpetual Chaos
(thrash metal)

Brazylijska thrash metalowa kapela NERVOSA przeszła w zeszłym roku sporą wymianę składu. Na swoim miejscu pozostała tylko gitarzystka Prika Amaral. Zmiana dość drastyczna, bo jednak wymiana 3/4 składu rzadko dobrze wpływa na jakość muzyki danej kapeli. Natomiast w przypadku Nervosa ta roszada wyszła na dobre. Wydany 22 stycznia 2021 roku album "Perpetual Chaos" okazał się świeży i jakby odkurzał nieco twórczość tej brazylijskiej grupy. Jasne, nadal jest to po prostu thrash metal, ale jak dobrze ta muzyka mknie do przodu. Zawartość czwartego studyjnego albumu Nervosa brzmi jakby panie nie oglądały się w przeszłość, ale chciały kreować coś nowego. Ileż energii jest w tej płycie! "Perpetual Chaos" uważam za nowe otwarcie, nie tylko ze względu na te duże zmiany w składzie, ale przede wszystkim dlatego, że nowy materiał brzmi jakby inaczej w porównaniu do poprzednich wydawnictw.



Droga do podsumowania 2021 - odc. 47:

Abiotic - Ikigai
(deathcore/technical death metal)

Abiotic to ciekawa kapela, która w swojej muzyce próbuje trzymać się ściśle prawideł deathcore'a, ale jednocześnie wchodzi na grunt techniczego death metalu. Z jednej strony nie powinno być to niczym dziwnym, w końcu połamańce pojawiają się w obydwu tych gatunkach. Chociaż zaobserwowałem, że wiele kapel, które niegdyś grały czysty deathcore zaczynają mieszać ten gatunek z innymi, albo wręcz drastycznie łagodzić. Oczywiście w "Ikigai" również można trafić na lżejsze numery, chociażby "Gyokusai", w którym obok łamańców i skrzeków pojawiają się spokojne rytymy i czyste wokale (za które odpowiada Jonathan Carpenter z kapeli The Contortionist). Mimo tych delikatnych skoków w bok mam wrażenie, że na swoim trzecim studyjnym albumie Amerykanie próbują za wszelką cenę utrzymać deathcore'owy styl, ze wszystkimi jego plusami i minusami.




Droga do podsumowania 2021 - odc. 48:

Brainstorm - Wall of Skulls
(power metal)

Nie było mi dane dobrze zapoznać się z nowym materiałem niemieckiej grupy Brainstorm. Słuchałem go na premierę, ale jakoś przeszedł obok mnie. Jednak w końcu zdecydowałem się poświęcić mu trochę więcej czasu. Zasiadłem do słuchania "Wall of Skulls" i totalnie wsiąkłem w ten materiał. Trzynasty album power metalowców z Brainstorm okazał się być wydawnictwem, które spokojnie mogę zaliczyć do czołówki moich ulubionych płyt z dyskografii tej grupy ("Downburst" oraz "Firesoul"). Największym plusem tego materiału jest Andy B. Franck (jest w fenomenalnej formie), a raczej jego wokale. Gość potrafi swoimi partiami kompletnie przyćmić instrumentalistów, jest wysunięty na front i wychodzi to temu wydawnictwu na plus. Album jest pełen power metalowych hymnów niepozbawionych przebojowości, więc absolutnie nie wiem jak bardzo musiałem się nie skupiać podczas pierwszych odsłuchuów tej płyty, żeby nie wpaść w jego sidła. Zdecydowanie jest to jeden z jaśniejszych punktów w bogatej dyskografii tej grupy i jeden z lepszych power metalowych albumów tego roku.




Droga do podsumowania 2021 - odc. 49:

Sleep Moscow - Of the Sun
(alternative rock/indie pop)

Na Sleep Moscow trafiłem klikając w premierowy singiel kapeli, który został udostępniony na profilu zespołu Greenleaf. Szybko okazało się, że Sleep Moscow i Greenleaf łączy osoba wokalisty, czyli Arvida Hällagårda. Nie wiem ile razy słuchałem kawałka "Light Will Meet Us", ale na pewno było tego baaardzo dużo. Numer wkręcił mi się i zapętlił na kilka dobrych dni. A kiedy już album się pojawił nie mogłem się oderwać od tej kosmicznej opowieści zamkniętej w 9 utworach. Materiał Szwedów jest przede wszystkim niezwykle klimatyczny, spokojny, ale zarazem niepokojący. Nie ma tutaj szybkich, czy energicznych kawałków, ale siła tych numerów kryje się zupełnie gdzie indziej. Klimat, klimat i jeszcze raz klimat. Czasem odprężający, wręcz kojący, ale za chwilę zmienia się w budzący grozę, niepewność i zagubienie. "Of the Sun" to po prostu emocjonalna podróż w kosmos.




Droga do podsumowania 2021 - odc. 50:

Cryptosis - Bionic Swarm
(technical thrash metal)

W nie tak odległych czasach, gdy podsumowując rok starałem się prezentować też podsumowania gatunkowe zawsze pojawiał się problem z thrash metalem. Nie dlatego, że nie lubię tego gatunku, ale zawsze brakowało mi ciekawych wydawnictw z tego gatunku, przy których zatrzymałbym się na dłużej. Gdybym takie zestawienie robił w tym roku thrash metalowych wydawnictw na pewno by mi nie zabrakło - zresztą widać to również po tym cyklu. Kolejnym thrash metalowym albumem, o którym chciałbym wspomnieć jest debiutancki materiał holenderskiej kapeli Cryptosis. To bardzo świeża grupa, która powstała w ubiegłym roku (we wcześniejszych latach muzycy działali pod szyldem Distillator). Jednak traktuję "Bionic Swarm" jako świeże otwarcie, i to jakie! Holendrzy nie są przedstawicielami młodych kapel, które nie mają na siebie pomysłu i za wszelką cenę chcą kopiować znane i lubiane thrash metalowe kapele. Muzyka Cryptosis jest piekielnie szybka, ale też niezwykle techniczna. To gnanie na złamanie karku idealnie się tutaj sprawdza. Czuć też świeżość płynącą z zawartości "Bionic Swarm". Zdecydowanie jeden z najlepszych debiutów tego roku, a przecież tych nie brakowało.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz