Przed wami dziewiąta odsłona cyklu "Droga do podsumowania 2021", czyli zbiórka krótkich notek odnośnie kolejnej piątki spośród ponad 150 premier płytowych z 2021 roku, które warto sprawdzić przed zabraniem się za podsumowanie mijającego roku.
Droga do podsumowania 2021 - odc. 41:
Forhist - Forhist
(atmospheric black metal)
Forhist to solowy pojekt muzyka skrywającego za pseudonimem Vindsval. Jeżeli zastanawiacie kim ów człowiek jest to podpowiadam, że to jeden z dwóch głównodowodzących kapelą Blut Aus Nord. W zeszłym roku wystartował z projektem Forhist, a 26 lutego zaprezentował swój album zatytułowany "Forhist". Muzycznie nie jest aż tak bardzo odlegle od macierzystej kapeli Vindsvala, chociaż stylistycznie kurczowo trzyma się black metalu bez żądnych kombinacji, czy eksperymentów. To też jest siła Forhist. To przede wszystkim agresywna, ale też niezwykle klimatyczna płyta. Fanom raw black metalu, czy też stojącym po przeciwnej stronie wielbicielom melodic/symphonic black metalu raczej nie polecam "Forhist", bo o ile ci pierwsi jeszcze znajdą tutaj coś dla siebie, tak tych drugich może odrzucić intensywność tego wydawnictwa.
Droga do podsumowania 2021 - odc. 42:
The Lion's Daughter - Skin Show
(progressive sludge metal/industrial metal/darkwave)
W tym roku amerykańska kapela The Lion's Daughter wydała swój czwarty pełny studyjny materiał. "Skin Show" już od samego początku zapowiadał się na nieco inne wydawnictwo niż dotychczasowe dokonania Amerykanów. Pierwsze kawałki promujące tę płytę sugerowały, że kapela pozostawi swoje charakterystyczne brzmienie (i oczywiście skrzekliwe wokale Ricka Giordano), ale wzbogaci je o sporą dawkę elektroniki. Finalnie "Skin Show" pojawił się 9 kwietnia 2021 roku i w pełni spełniło moje oczekiwania, ale też rozczarowało przeciwników industrialu łączonego ze sludgem. Nowe wydawnictwo The Lion's Daughter to płyta dużo prostsza w odbiorze i szybciej wpadająca w ucho niż ich poprzednie płyty, chociaż już "Future Cult" (2018) był bardziej przystępny. Zawartości "Skin Show" towarzyszy niepokojąca atmosfera unosząca się tutaj wraz z dźwiękami każdego kolejnego kawałka. Elekronika, na którą kapela się zdecydowała bardzo dobrze tworzy tło i nadaje niepowtarzalnego charakteru utworom. W sumie od początku, gdy tylko usłyszałem "Skin Show" byłem przekonany, że mam do czynienia z jednym z najlepszych albumów tego roku.
Droga do podsumowania 2021 - odc. 43:
Erra - Erra
(progressive metalcore)
19 marca 2021 roku amerykańska metalcore'owa kapela ERRA wydała swój piąty studyjny album. Płyta zatytułowana po prostu "Erra" to jeden z niewielu metalcore'owych krążków wydanych w tym roku, które zostały ze mną na dłużej. Już przy poprzednim "Neon" (2018) spędziłem wiele godzin, ale "Erra" sprawia wrażenie materiału dużo lepiej dopracowanego. Na swoim nowym wydawnictwie muzycy mieszają ze sobą elementy progresywnego metalu, djentu, metalcore'a, a nawet elementy deathcore'a. Całość wypada nadzwyczaj dobrze, bo żaden ze wspomnianych elementów nie gryzie się z innym. Dzięki temu "Erra" słucha się bardzo dobrze, kawałki są zróżnicowane, więc podczas obcowania z tą płytą słuchaczowi nie grozi nuda.
Droga do podsumowania 2021 - odc. 44:
Ravager - The Third Attack
(thrash metal)
Odpalając kolejne nowości, które zwykle pojawiają się w piątki czasami trafiam na dość nieoczekiwane wydawnictwa, które jednak zostają ze mną na dłużej w odtwarzaczu. Jednym z takich albumów był "The Third Attack" niemieckiej kapeli Ravager. Absolutnie nie jestem i zapewne nigdy nie będę fanatykiem thrash metalu, pewnie w dużej mierze dlatego, że kompletnie zostałem zniechęcony do tego gatunku przez tzw. Nową Falę Thrashu, czyli młode kapele, które grały dokładnie tak samo jak stare kapele z tego gatunku. Żadna z formacji nie wnosiła tutaj nic nowego, a płyty tych grup wydawały mi się do siebie bliźniaczo podobne. Na szczęście już się odczuliłem na Nową Falę Thrashu i jestem w stanie słuchać thrash metalu bez zażenowania. Ale w przypadku "The Third Attack" nie mowy o żadnym zażenowaniu. Ten album to po prostu czysta thrashowa energia. Momentami kojarzy mi się z moim ulubionym wydawnictwem Suicidal Angels ("Years of Aggression"), z tymże niemiecka grupa nie zwalnia tak często tempa, jak robią to Grecy. Trzeci album Ravager to niezwykle energiczna płyta pełna świetnych thrashowych riffów, wypełniona o brzegi agresją, ale mająca też w sobie to "coś", co sprawia, że "The Third Attack" chce się odpalić jeszcze raz.
Droga do podsumowania 2021 - odc. 45:
Vulture - Dealin' Death
(speed/thrash metal)
Niemiecki Vulture - High Speed Metal to grupa dość specyficzna. Muzycznie są świetni, natomiast mam wrażenie, że próbują być nieco karykaturalni. Oczywiście to wcale nie wpływa negatywnie na odbiór ich twórczości. "Dealin' Death" jest dopiero trzecim pełnym albumem tej speed/thrashowej formacji, która w swoich tekstach dotyka głównie horrorowej stylistyki. Muszę przyznać, że czekałem na premierę "Dealin' Death", chociaż to absolutnie nie mój klimat. Materiał, który ukazał się 21 maja 2021 roku okazał się być na tyle dobry, że przez kilka tygodni nie opuszczał mojego odtwarzacza, nawet niedługo później zasilił moją kolekcję płyt. Materiał znajdujący się na "Dealin' Death" ma swój specyficzny klimat i brzmienie, obydwa te elementy są bardzo charakterystyczne dla speed metalu. Muzycy ewidentnie hołdują starej szkole i to słychać w każdej zawartej na tej płycie kompozycji. Niemal cały album jest mimo tego świeży i momentalnie wpada w ucho, jedynym zakalcem na tym wydawnictwie jest kawałek "The Court of Caligula", do którego nie jestem się w stanie przekonać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz