Halloween to niepowtarzalna okazja, żeby zobaczyć jakieś horrory, ale nie tylko. Nie można zapominać o muzyce grozy, której wcale nie jest tak mało, a mam wrażenie, że jest niesłusznie pomijana. Wszelkie serwisy filmowe prześcigają się w tworzeniu kolejnych list produkcji na halloweenowy wieczór, natomiast rzadko spotykam się z listami wydawnictw muzycznych, które nadały by się idealnie na taką noc. Dlatego sam postanowiłem przygotować takie krótkie zestawienie składające się z siedmiu płyt. Od razu zaznaczam, że chciałem ominąć wszelkie oczywistości w stylu Misfits, Samhain, King Diamond, czy Ghost. Przy tym starałem się, żeby było w miarę różnorodnie muzycznie, ale jednocześnie spójnie z tematyką DF. Dla ułatwienia pod każdą z płyt dodałem player Spotify lub link do płyty na Youtube (jeżeli danej pozycji nie było na wcześniej wymienionym serwisie).
The Coffinshakers - The Coffinshakers
Rok: 2007
Gatunek: gothic country/psychobilly
Kraj: Szwecja
Od razu zaczynam od najmocniejszego strzału, czyli drugiego albumu szwedzkiej rewelacji muzyki grozy. The Coffinshakers to kapela absolutnie unikalna, która postanowiła połączyć muzykę country, gotyckiego rock i psychobilly. Lekka i momentalnie wpadająca w ucho muzyka czerpiąca przede wszystkim ze stylistyki psychobilly jest niemalże przygniatana przez baryton, którym operuje wokalista. Słuchając The Coffinshakers można pomyśleć, że w studio podczas nagrywania tej płyty szwedzkiej kapeli towarzyszył duch samego Johnny'ego Casha. Jeżeli myślicie, że przesadzam to sami sprawdźcie chociażby numer "Last Night Down By The Grave". Sama zawartość albumu "The Coffinshakers" brzmi jakby to była składanka najlepszych kompozycji Szwedów, ale to po prostu drugi i niestety ostatni album tej formacji. To prawdziwa perła muzyki grozy, której nie uświadczycie w formie fizycznej w żadnym ze sklepów, czy na jakiejkolwiek aukcji internetowej. Po prostu prawdziwy biały kruk do tego o wyśmienitej zawartości.
Rok: 1995
Gatunek: gothic rock
Kraj: Czechy
Nie można mienić się wielbicielem muzyki grozy nie znając twórczości czeskiej grupy XIII. Stoleti. Ta powstała w 1990 roku grupa do tej pory działa aktywnie, w tym roku wydała swój 12 album studyjny ("Intacto"). Jednak patrząc na dość przepastną dyskografię tej czeskiej formacji nawet chwili nie musiałem się zastanawiać, który album mógłbym polecić osobom niezaznajomionym z twórczością XIII. Stoleti, czy po prostu poszukującym muzyki na upiorny wieczór. "Nosferatu" to czwarta studyjna płyta Czechów, znaleźć można na niej niemalże same hity, które momentalnie wpadają w ucho. Wolno sunąca i jednostajna muzyka wzbogacana przez dość monotonne partie wokalne wprowadza niemal w trans. Jeżeli obawiacie się, że język czeski może Was odrzucić przy kontakcie z twórczością XIII. Stoleti to nie martwcie się, moje obawy były podobne. Jednak już przy "Nosferatu is Dead" (czyli pierwszym kawałku po intro) te obawy zniknęły niczym nocne mary przy pojawieniu się pierwszych promieni słońca.
Rob Zombie - Hellbilly Deluxe
Rok: 1998
Gatunek: industrial/groove metal
Kraj: USA
Czy tego pana w ogóle komukolwiek trzeba przedstawiać? Co prawda ostatnio bardziej poświęca się swojej karierze reżyserskiej, ale nadal nagrywa nowe płyty. Chociaż nie oszukujmy się, nie są one już tak dobre jak te z początków jego solowej kariery. Po tym jak po 13 latach swoją działalność zakończyła formacja White Zombie wokalista Robert Cummings, lepiej znany jako Rob Zombie, rozpoczął karierę solową. I zrobił to w najlepszy z możliwych sposobów, czyli wydając "Hellbilly Deluxe". Materiał genialny w każdym calu. Śledząc dalsze muzyczne poczynania Roba łatwo dojść do wniosku, że debiutancki materiał jest nadal najlepszym wydawnictwem w jego karierze solowej. To album pełen szaleństwa, ale z drugiej strony niezwykle przystępny i przebojowy. To prawdziwa petarda łącząca elementy heavy metalu, groove metalu, alternative metalu i industrialu, który jest nieodłącznym kompanem twórczości Roba. Oczywiście muzyk nie stroni również o horrorowych sampli, które z lubością wciska gdzie tylko może. Na wydawnictwie nie podzielnie rządzą horror i groteska, w które Zombie celuje nie tylko w swojej muzyce, ale również w filmach.
Rok: 2007
Gatunek: surf rock
Kraj: USA
Nic nie jest w stanie tak oddać ducha halloween jak surf rock. Ta energiczna, szybka, a jednocześnie pełna upiornych dźwięków muzyka po prostu hipnotyzuje i zaprasza do radosnego pląsu w towarzystwie duchów, zombie i innych cmentarnych upiorów. Za przedstawiciela tego nurtu niechaj posłuży amerykańska grupa The Ghastly Ones, która w 1996 roku rozpoczęła swoje cmentarne tournee. A konkretnie ich ostatni materiał nagrany w jednej z krypt zatytułowany "Unearthed". Ta składająca się z 15 instrumentalnych utworów płyta to prawdziwie rock'n'rollowa jazda bez trzymanki. Ten materiał idealnie nada się jako muzyka do tańczenia na halloweenowej imprezie, jak i tło muzyczne do spotkania ze znajomymi ghoulami i wiedźmami. Skoczne i niezwykle żywe rytmy kontrastujące z grobowym klimatem łączą się w muzyce The Ghastly Ones tworząc zadziwiająco spójną całość. Dźwięki wygrywane przez tych minstreli wybudzą ze śmiertelnego snu niejednego umarlaka.
Rok: 2008
Gatunek: horror punk
Kraj: Polska
Misfits to kapela, która jest już popkulturową ikoną. Ta formacja nie tylko przyczyniła się do spopularyzowania wizerunku "Crimson Ghost" pochodzącego z serialu o tej samej nazwie, ale równie dorobiła się ogromnej liczby naśladowców, którzy chcą grać jak Misfits, brzmieć jak Misfits i po prostu być jak Misfits (pewnie niektórzy nawet myślą, że są Misfits). Ale polska kapela 666 Aniołów to naśladowcy niezwykle oryginalni. "Czarcilok" to zbiór 17 coverów Misfits pochodzących z różnych okresów działalności tej kapeli. Zadowoleni powinni być zarówno wielbiciele numerów z Danzigiem na wokalu, jak i ci, którzy woleli Michaela Gravesa. Jednak "Czarcilok" to nie są zwykłe covery, kapela nie poszła na łatwiznę. 666 Aniołów zdecydowali się trochę zaszaleć, przetłumaczyli na język polski teksty utworów Misfits i utrzymując kawałki w oryginalnej aranżacji zarejestrowali w studio. Efektem tego jest album "Czarcilok", który jest swoistą perłą wśród wydawnictw kapel zafascynowanych twórczością Misfits. Jedynym kawałkiem, który nie został przetłumaczony jest "Kong"...ale tam nie było co tłumaczyć. Horror punk pełną gębą, zagrany z fantazją i pełen świetnych tekstów, obowiązkowa pozycja nie tylko dla fanów Misfits.
Rok: 2010
Gatunek: death metal/industrial metal
Kraj: Polska
Jest cała masa death metalowych wydawnictw, które nawiązują do horrorów. Spokojnie mógłbym tutaj wymienić którekolwiek album Revolting, czy pierwsze wydawnictwo Tribulation, ale zdecydowałem się przypomnieć dość mocno zapomnianą debiutancką płytę formacji Empty Playground. "Under Dead Skin" to nie jest zwykła death metalowa sieczka o tym jak jest wesoło kiedy flaki latają, a krew leje się po ścianach. To materiał będący mieszanką death metalu i industrialu z domieszką groove metalu. Ale to nie wszystko. Album po brzegi wypełniony jest cytatami z filmów grozy. W internecie popularne są zabawy, w których admin wrzuca kadr z jakiegoś horroru, a uczestnicy gry zgadują z jakiej produkcji dany obraz pochodzi. A może by tak zmienić zasady? Może ciekawiej by było słuchać cytatów z horrorów i na ich podstawie odgadnąć tytuł filmu? Oczywiście wybierając debiutancki (i póki co niestety ostatni) album Empty Playground zdawałem sobie sprawę, że nie jest to płyta dla wszystkich. To prawdziwa metalowa ekstrema wzbogacona o horrorowe cytaty i świetne, budzące autentyczny niepokój przerywniki zatytułowane "Exit Room" i "Enter Room".
The Vision Bleak - Witching Hour
Rok: 2013
Gatunek: gothic metal
Kraj: Niemcy
The Vision Bleak to mistrzowie upiornego, dusznego i przesiąkniętego tajemniczością klimatu. Ta niemiecka formacja w swoich tekstach często nawiązuje do powieści Lovecrafta, ale nie stroni też od innych niesamowitości. Jako, że halloween to święto wszelkiej maści upiorów, ale również czarownic, wiedźm i innych postaci parających się czarną magią to nie sposób nie wspomnieć o wydawnictwie "Witching Hour". To eksplorująca wyłącznie jeden temat płyta The Vision Bleak, która dotyczy wiedźmich spraw. Dwóm muzykom stojącym za tym projektem udało się uzyskać niezwykły, wręcz tchnący grozą klimat i zamknąć go w dziewięciu mrocznych, ale jednocześnie wpadających w ucho kompozycjach. Na pewno miały w tym udział jakieś sztuczki wywodzące się z czarnej magii. "Witching Hour" to nadal ten sam styl gotyckiego metalu, który kapela prezentowała na swoich wcześniejszych wydawnictwach, jednak w tym przypadku swoistej pikanterii dodaje sama tematyka płyty. W końcu nieczęsto można posłuchać całych albumów wypełnionych wyłącznie sprawami zwykłych wiedźm zamieszkujących przycmentarne bagna, czy trzęsawiska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz