Triagonal - Dichotomy Of Mind
Data wydania: 18.03.2016
Gatunek: heavy metal/death metal
Kraj: Polska
Tracklista:
01. Bred To Kill
02. Rest From Fevers
03. Perihelium
04. Sound
05. Rose Of The Desert
06. Queen Of Rivers
07. Collapsed (Dignity)
08. Mourning
09. Cancer
10. Rose Of The Desert (feat. Wojciech Hoffmann)
Skład:
Remo Mielczarek - wokal, gitara basowa
Jacek Sikora - gitara
Wojciech Konicki - perkusja
Łódzka formacja Triagonal to dość świeży twór. Grupa powstała zaledwie rok temu, a w jej skład wchodzą doświadczeni muzycy, chociaż do tej pory realizujący się w dość odmiennych stylach muzycznych. Wojciech Konicki zaczynał karierę w latach 70-tych i występował w różnych rockowych składach. Jacek Sikora, założyciel formacji, praktycznie urodzony z gitarą w ręku i prężnie wspierający łódzką scenę metalową. Natomiast Remo Mielczarek to członek Triagonal posiadający największe doświadczenie na metalowej scenie (13 lat grał w składzie Sacriversum i 8 lat w Artosis). Z połączenia sił wspomnianych muzyków i fuzji różnorodnych gatunków dość szybko powstał pierwszy materiał, który znalazł się na debiutanckim albumie zatytułowanym "Dichotomy Of Mind".
W przypadku Triagonal mam o tyle szczęście, że najpierw widziałem ich na żywo, a dopiero później miałem okazję posłuchać ich twórczości z płyty. Odrobinę o koncercie napiszę pod koniec tego tekstu, w końcu tyczy się on głównie zawartości debiutanckiego albumu, a nie relacji z występu Triagonal. Na album składa się 9 kompozycji oraz bonusowy "Rose Of The Desert" nagrany z udziałem Wojciecha Hoffmanna (znanego chociażby z Turbo). Włącznie z wspomnianym kawałkiem cały debiutancki materiał zamyka się w niespełna 40 minutach, co jak dla mnie jest zaletą (nie jestem wielbicielem długaśnych wydawnictw, które ciężko ogarnąć za jednym przysiadem). Dodatkowym plusem zamieszczonego tutaj materiału jest niejednoznaczność gatunkowa, w jakiej porusza się formacja Triagonal. Z jednej strony jest tutaj masa dość topornego heavy metalu, który niekiedy jest wspierany przez orientalne zagrywki gitarowe. A z drugiej odpowiedzialny za wokal Remo growluje i też dość różnie. Raz jest to mocny gardłowy growl (chociażby w "Bred To Kill" czy "Cancer"), a z drugiej mieszanka growlu i heavy metalowego wokalu uderzającego lekko w klimaty Lemmy'ego, czy Thornbjorna Englunda z ostatniego albumu Winterlong (tak, tego najbardziej różnorodnego i najlepszego zarazem). I ten drugi styl objawia się w drugim numerze na wydawnictwie, czyli "Rest From Fevers". Natomiast to całościowe połączenie topornego heavy metalu (ale zagranego z jakąś rock'n'rollową fantazją) z growlem w mig skojarzyło mi się z późną twórczością niemieckiej grupy Debauchery. Z tymże w muzyce kapeli dowodzonej przez Thomasa Gurratha słuchać ten mocniej zarysowany death metal, że jednak ta formacja wywodzi się właśnie z tego gatunku. Na "Dichotomy Of Mind" tego elementu brakuje, chociaż czasami riffy wygrywane przez Sikorę ocierają się o death metal, tak Konickiego ewidentnie nie ciągnie do tej stylistyki.
No dobra, ale jak wypada debiutancki materiał Triagonal? Całość prezentuje się bardzo okazale. Jest coś przyciągającego w tym heavy metalu wzbogaconym o growle. Kawałki są spójne i chociaż na pierwszy odsłuch wydawały mi się trochę zbyt schematyczne, tak przy kolejnych obrotach "Dichotomy Of Mind" efekt ten po prostu wyparował. Warto wspomnieć, że jako szkielet dla wszystkich utworów zawartych na debiucie Triagonal posłużyły zagrywki gitarowe wypracowane przez Jacka Sikorę, pozostałe elementy dopiero były do nich dopasowywane. Ale jak słychać ta operacja przebiegła bez problemu, chociaż nie da się ukryć, że to właśnie gitara stanowi główny trzon zawartości pierwszego materiału Triagonal. Spośród całości najbardziej wyróżnia się "Rose Of The Desert" i to nie z tego powodu, że na płycie jest aż dwa razy, ale dlatego, że Jacek Sikora postanowił na nim puścić wodzę fantazji i zaserwował trochę orientalistyki przy pomocy gitary. Wersja tego utworu z gościnnym udziałem Wojciecha Hoffmanna jest wzbogacona o świetną solówkę, chociaż kompozycja jest krótsza od tej podstawowej. Jednak to nie ten numer najbardziej wpadł mi w ucho podczas zapoznawania się z zawartością "Dichotomy Of Mind", a był nim wspomniany już "Rest From Fevers". A wszystko to za sprawą szybszego tempa, jakby większej dawki energii oraz tej niejednolitości warstwy wokalnej. Remo Mielczarek trochę tu eksperymentuje i jakby szukał innych rozwiązań. Ale jak wiadomo nie liczy się wyłącznie zawartość płyty, ale też to jak kapela prezentuje swoją twórczość na żywo. Miałem okazję widzieć Triagonal całkiem niedawno, kiedy towarzyszyli na trasie krakowskiej grupie Virgin Snatch. Sam występ muzyków odpowiedzialnych za "Dichotomy Of Mind" wypadł bardzo dobrze, ale po nim zostały mi dwie myśli. Ewidentnie panowie lubią robić, to co robią. Przynajmniej taki odebrałem sygnał płynący ze sceny. A po drugie widać, że cała trójka tworząca Triagonal ma spory dystans do tego co robią. Nie ma żadnej spiny, jest pełen luz. Po prostu widać, że panowie są obyci ze sceną.
Przyznam, że wybierając się na koncert Triagonal spodziewałem się jakichś żądnych krwi młodzików, a tymczasem zastałem na scenie doświadczonych muzyków, którzy wiedzieli co chcą grać. Doskonale to słychać na "Dichotomy Of Mind". To album kompletny, bardzo skondensowany i pozbawiony tak nie lubianych przeze mnie dłużyzn. Mieszanka heavy metalu z death metalowym growlem dała bardzo dobry efekt, który może lekko kojarzyć się z późną twórczością Debauchery. Niby jest topornie, ale ta toporność jest przykrywana przez rock'n'rollowe i hard rockowe odnośniki, których na debiucie Triagonal nie brakuje. Słychać, że każdy z trójki muzyków chciał przemycić tutaj elementy gatunków muzycznych, w których zdobywał doświadczenie. Ciężko będzie przebić taki debiut, ale podobno panowie już pracują nad jego następcą, więc pozostaje jedynie czekać umilając sobie ten czas przesłuchując po raz kolejny "Dichotomy Of Mind".
Ocena: 5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz