środa, 24 lutego 2016

Na skróty - odcinek 27

Po dość długiej przerwie powraca cykl "Na skróty" - w sumie to już stały tekst, który staram się pisać przy okazji każdego kolejnego odcinka. Tym razem wrzuciłem do jednego worka wydawnictwa z różnych gatunków. Dwie formacje znałem wcześniej, więcej jestem w stanie się odnieść do ich poprzednich wydawnictwa, natomiast jeden rodzynek jest przedstawicielem lokalnej sceny i zaprezentował swój pierwszy krótki materiał. No nic, zapraszam do czytania i testowania poniższych epek.


For The Imperium - Titans Fall EP
(experimental metal/mathcore; 2015; Szwecja)
FB

For The Imperium to kapela grająca dziwną muzykę wymykającą się próbom jednoznacznej klasyfikacji. Poznałem ich przy okazji albumu "Hail The Monsters", który to zdobiła ładna komiksowa okładka. I prawdę mówiąc tym mnie właśnie przyciągnęła. Muzycznie była to prawdziwa petarda, w obrębie jednego kawałka panowie potrafili zrobić taki rozrzut stylistyczny, że ciężko było ich w jakikolwiek sposób sklasyfikować. Dlatego mocno nastawiałem się na nową płytę i trochę byłem rozczarowany, że po tak świetnym albumie zdecydowali się wydać zaledwie epkę. "Titans Fall" to materiał, na który składa się 6 premierowych utworów. I muszę przyznać, że Finowie wypakowali to 25 minut niesamowicie intensywną muzyką. Ponownie jest to rozrzut stylistyczny, który pewnie przypadnie do gustu niewielkie grupie słuchaczy. Ale For The Imperium chyba zdają sobie z tego sprawę, gdyby było inaczej mogliby pójść na łatwiznę i zamknąć się szczelnie w jakimś konkretnym gatunku. Tymczasem serwują czyste szaleństwo przybrane w dźwięki. Czego tu nie ma? Jest metalcore, progressive metal, mathcore, heavy metal, rock, industrial, jakaś dyskotekowa elektronika, no istne szaleństwo. Jednak największe spustoszenie powoduje Hakim Hietikko, który prezentuje niezwykle szeroki wachlarz różnorodnych umiejętności wokalnych. Naprawdę dziwnie w kwestii muzyki następuje w kawałku "Scripter", w którym to formacja zahacza o jakieś południowoamerykańskie klimaty taneczne, a mimo tego świetnie wpasowuje się w stylistykę tego rozstrzelonego materiału. Czy można się do czegoś przyczepić na "Titans Fall"? Jeżeli nie lubi się tego typu muzyki, to absolutnie do wszystkiego - począwszy od aranżacji, poprzez wszechobecny chaos i na dziwacznych wokalach kończąc. Jako fan For The Imperium mogę napisać tylko tyle - ta 25 minutowa epka rozsadza czaszkę i przygotowuje grunt pod świetny nowy album (taką przynajmniej mam nadzieję). 5/6



Zombie Strippers From Hell - Black Tides Rising EP
(heavy metal/hard rock; 2015; Polska)
FB

Zombie Strippers From Hell to świeża formacja ze Śląska, która zaczyna swoją przygodę z metalem na poważnie właśnie za sprawą epki "Black Tides Rising". Chociaż sama grupa istnieje od 2009 roku, po czym następowały różne przetasowania składu. Do tej pory kapela grała głównie covery znanych formacji metalowych i rockowych, ale w końcu w 2015 roku powstał pierwszy autorski materiał. Na "Black Tides Rising" składają się cztery kawałki, z czego jeden numer widnieje jako bonusowy. Całość trwa niespełna 13 minut, więc jak widać kapela nie lubi wyciągać numerów ponad miarę. Jeżeli chodzi o muzykę to jest naprawdę dobrze, kawałki wpadają w ucho i ten podrasowany heavy metal wypada naprawdę ciekawie. Nie jest to co prawda nic odkrywczego, czy szczególnie świeżego, ale w heavy metalu chyba już wszystko wymyślono. Niestety gorzej zaczyna się dziać kiedy pojawia się wokal. I z początku myślałem, że to jakaś specjalna stylizacja, bo ten krzyk brzmi naprawdę dziwnie. Jednak idzie się do niego przyzwyczaić. Do krzyku czasami dochodzi jeszcze dużo cięższy wokal, który wypada o wiele ciekawiej i mam wrażenie, że byłoby lepiej trzymać się właśnie tego stylu (te "mroczne pomruki" też wypadają dobrze). Zdecydowanie najgorzej wypada czysty wokal. Podobną sytuację miałem całkiem niedawno recenzując album fińskiej kapeli Electric Deathbeat. Póki są krzyki, czy jakieś cięższe pomruki, to jest dobrze. Pojawia się śpiew i jest dramat. Dlatego najsłabiej wypada utwór "Roses From The Grave", bo czego by tam nie nawymyślali muzycy (a riffy są niezłe, chociaż proste), to i tak na plan pierwszy wychodzi śpiew wokalisty. I gdyby nie było na tej epce/demówce wspomnianego utworu, to ocena była by wyższa. Zdecydowanie najlepiej wypadają tutaj utwory "Cultist's Funreal Rhapsody" i "Man On The Mission". Ciekawe jak wypadnie pełny materiał kapeli, który jest planowany na 2016 rok. 3/6



Zavod - Tsar EP
(industrial metal; 2015; Szwecja/Rosja)
FB

Zavod to szwedzko-rosyjska kapela, grupa została założona w Rosji, dopiero później przeniosła się do Szwecji. Muzycy mają na swoim koncie jeden pełen album zatytułowany "Industrial City" (2012) i składają się na niego w dużej mierze utwory, które Zavod mieli nagrane na demówce (2007). "Tsar" to w pełni premierowe wydawnictwo, na które składają się cztery kompozycje. Epka jest za darmo do ściągnięcia ze strony kapeli. Całość trwa aż 21 minut, z czego w kwestii objętości przoduje tutaj kawałek tytułowy. Prawdę mówiąc sięgając po "Tsar" spodziewałem się równie przebojowego industrialnego metalu jaki znałem z "Industrial City". Niestety, o ile jest to nadal ta sama stylistyka, to kompozycyjnie jest o wiele słabiej. Gdzieś zagubiła się przebojowość, a doszedł ciężar, zarówno w brzmieniu, jak i w klimacie. Trwający ponad 7 minut kawałek "Tsar" ciągnie się niemiłosiernie. I to głównie on zaważa na jakości tego wydawnictwa. Przebojowość budzi się w muzyce dopiero przy okazji numeru "Father Of All The Orphans", który idealnie by się wpasował w "Industrial City" i szkoda, że nie ma tutaj więcej takich utworów. Całościowo epka "Tsar" wypada bardzo topornie i średnio w porównaniu do świetnego debiutanckiego albumu z 2012 roku. 3,5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz