The Darkness - One Way Ticket To Hell...And Back
Rok wydania: 2005
Gatunek: rock
Kraj: UK
Tracklista:
01. One Way Ticket
02. Knockers
03. Is It Just Me?
04. Dinner Lady Arms
05. Seemed Like A Good Idea At The Time
06. Hazel Eyes
07. Bald
08. Girlfriend
09. English Country Garden
10. Blind Man
Drugi i jednocześnie ostatni album The Darkness. Początkowo byłem do niego nastawiony negatywnie nawet go nie słysząc. Cóż, myślałem, że po takim killerskim wydawnictwie jak "Permission To Land" mogą nagrać tylko coś gorszego. Przeżyłem lekki szok jak usłyszałem kiedyś w telewizji kawałek "Girlfriend", który miał promować drugi album Brytyjczyków.
Album zaczyna się dziwnie - kilku sekundowym intro wciśniętym utwór tytułowy. Nie bardzo lubię takie zabiegi, wolę jak intro stanowi oddzielny utwór. Jakieś fleciki indiańskie i wreszcie wchodzą gitary i Justin zaczyna piać. Tak właśnie rozpoczyna się drugi album - oczywiście killerem, szybko wpadającym w ucho i wręcz wymagającym od słuchacza wtórowania (przynajmniej w refrenach). Prawdziwie rockowe i jednocześnie proste granie, ale nie chciałbym, żeby ten zespół poświęcił niesamowitą chwytliwość swoich utworów na rzecz skomplikowania. "Knockers" to kawałek, który zapada w pamięć w dużej mierze poprzez wysunięcie do przodu gitary basowej, ciekawej melodii, nieco southernowej gitarze i łatwemu do zapamiętania refrenowi - zresztą nie jest to żadne zaskoczenie, tak po prostu grali The Darkness. "Is It Just Me?" to kolejny killer, tym razem riff odgrywa tutaj główną rolę. Ten kawałek zapamiętuje się od pierwszego przesłuchania - standardowo chwytliwy refren i energiczna muzyka. Noga sama tupie do rytmu i o to chodzi. "Dinner Lady Arms" rozpoczyna się ciekawą pracą gitary, może nie jest to rasowy killer, ale tą gitarę i refren po prostu się pamięta. Kawałek spokojny i relaksujący. "Seemed Like A Good Idea At The Time" to ballada - wielbiciele piania Justina będą jednak rozczarowani, bo śpiewa tutaj co prawda miękko, ale pieje. Bardzo dobra ballada. "Hazel Eyes" to jeden z ciekawszych utworów na albumie - marszowa perkusja, ciekawie brzmiąca gitara i oczywiście chwytliwy refren. A melodii nie da się zapomnieć, po prostu się nie da. I trzeba też zwrócić uwagę na solówkę - zresztą te są też znakiem rozpoznawczym The Darkness, zawsze są dobre. "Bald" to smutny numer...o łysieniu. Kawałek może niezbyt porywający muzycznie, ale ma bardzo dobry tekst. I wreszcie kolejny killer "Girlfriend". Niszczący wszystko co znajduje się na tym albumie - niesamowita przebojowość, lekkość, wokal Justina i taki styl starego rocka, do tego zabawny klip. No czego chcieć więcej? Ten numer po prostu zabija. Pianie Justina zostało tutaj chyba jeszcze podrasowane, bo brzmi lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. "English Country Garden" kojarzy mi się z Queen. Dlaczego? Bo brzmi tak, jakby to był kawałek Queen. Sama kompozycja jak i ten udział chórków. Kiedyś nie mogłem go zdzierżyć, ale teraz jest inaczej, uznaję go za jeden z ciekawszych utworów na "One Way Ticket To Hell...And Back" - muszę pochwalić użycie instrumentu klawiszowego w tym utworze, bo dodaje magii. Ostatni album The Darkness zamyka ballada "Blind Man" - pięknie zaśpiewana przez Justina, którego znowu wspomaga chórek. Nie wiem, czy to nie najlepiej brzmiąca ballada The Darkness.
Ten album można łatwo podsumować - The Darkness w rewelacyjnej formie. Może jest trochę słabiej niż na "Permission To Land", ale zespół nie zatracił swojego stylu. Zarejestrował przebojowy rockowy materiał, w którym rządzą zarówno partie gitarowe, jak i wokal Justina. Killerów nie zabrakło, melodii nie zabrakło i chwytliwych refrenów też nie zabrakło. Jak tak spojrzałem to nie ma tutaj żadnego wypełniacza, ani kawałka, który nie do końca by pasował. Wszystko zostało bardzo dobrze wyważone. Dlatego ocena taka jak debiutu. Pozostaje mieć tylko żal, że zespół już nie istnieje.
Ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz