piątek, 25 kwietnia 2014

Defying - Nexus Artificial (2014)

Defying - Nexus Artificial

Data wydania: 24.03.2014
Gatunek: post-metal/progressive metal
Kraj: Polska

Tracklista:
01. Dēmiourgós
02. Newborn Sun
03. Portraits
04. Prayers
05. Mismatch
06. Imitation
07. Ningma
08. Anaesthesia
09. Suppression
10. Ab Originis

Skład kapeli:
Piotr Stępiński - wokal, gitara
Rafał Warniełło - gitara (solówki)
Paweł Siemaszko - gitara basowa
Tomasz Semeniuk - perkusja, sample

O kapeli Defying pisałem już jakiś czas temu przy okazji cyklu "na skróty" (dokładnie w 15 odcinku). Sprawa dotyczyła drugiej demówki tego olsztyńskiego zespołu - materiału zatytułowanego "Portraits". Wówczas nie do końca wiedziałem co mam myśleć o muzyce Defying - z jednej strony podobała mi się aura tajemniczości rozciągana przez muzykę, a z drugiej miałem wrażenie, że zespół nie do końca wie jaką drogą ma podążać. Czy może iść w stronę wyłącznie instrumentalnych kompozycji, czy jednak włączać w całą sprawę wokal. Dzięki uprzejmości Defying mogłem się zapoznać z zawartością "Nexus Artificial".

Singlem promującym debiutancki album Defying był numer "Prayers". Utworu można było posłuchać na youtube na miesiąc przed premierą "Nexus Artificial" (ewentualnie pobrać z lastfm). Z miejsca kawałek skojarzył mi się z twórczością innej polskiej kapeli (parającej się graniem eksperymentalnego doom metalu) - Nightly Gale. Od razu czułem się przekonany do tego, że debiut Defying muszę sprawdzić i w żadnym razie nie sugerować się słyszaną nie tak dawną demówką. Jednak, jak się okazało do materiału demo musiałem wrócić z uwagi na to, że na "Nexus Artificial" trafiły dwa kawałki z drugiej demówki - konkretnie "Portraits" i "Mismatch". Z ciekawości sprawdziłem jak wypadają te numery i czym się różnią - jak pierwotna wersja wypada przy w pełni profesjonalnej produkcji. To co pierwsze rzuciło mi się w uszy podczas słuchania nowej wersji "Portraits" to głównie większa dawka energii w muzyce, ale przede wszystkim zmiana wokalu. Wokalistą Defying jest teraz Piotr Stępiński, który poza tym jest również drugim gitarzystą w kapeli. Nie ma już podobieństwa do Barlowa - za to jest jeszcze większe przełożenie na ciężki i mroczny klimat. Wszak Piotr Stępiński operuje growlem oraz szeptem. Tego typu wokale zdecydowanie lepiej wpasowują się w muzykę Defying i tworzony przez nią klimat. Natomiast słuchając poprzedniej wersji utworu "Mismatch" i zestawiając go z nową bardzo się cieszę, że jednak nastąpiły zmiany w kwestii wokalu. Ten wreszcie jest tam gdzie być powinien i jest taki, jaki być powinien od samego początku. To dość znacząco podnosi jakość samego materiału - wszak partie wokalne są sporą jego częścią. Muzycznie też jest lepiej i nie jest to wyłącznie kwestia lepszego brzmienia. Przy okazji numer "Portraits" został odrobinę wydłużony, natomiast "Mismatch" skrócony.


Pozostałe utwory są już prawdziwie premierowe. Sam album dość długo rozpoczyna się dwuminutowym wstępniakiem zatytułowanym "Dēmiourgós". Niepokojące tło muzyczne zostaje zakłócone przez radiowy jazgot kilku prezenterów mówiących na raz. Na szczęście "Newborn Sun" to już pełnoprawny numer i od niego zaczyna się prawdziwie klimatyczna podróż jaką serwują muzycy Defying. Przy pierwszym odsłuchu zastanawiałem się, czy może jednak kapela porzuciła kompletnie pomysł z wokalem - oczywiście później okazuje się, że nie, ale przez większość czasu trwania tego najdłuższego numeru na albumie partii wokalnych po prostu nie ma. Growl Piotra pojawia się dopiero około trzeciej minuty. I przy okazji znowu mogę pochwalić kapelę za świetny klimat - ten dziewięciominutowy utwór to prawdziwa bestia z najmroczniejszych z mrocznych jaskiń. I już w tym momencie byłem kupiony po raz drugi - pierwszy raz miał miejsce po usłyszeniu "Prayers". "Newborn Sun" kończy bardzo dobra solówka gitarowa...a raczej miała kończyć, bo po niej pojawią się jakieś przerywane dźwięki i ni stąd ni zowąd zaczynają rozbrzmiewać bębenki zwiastujące "Portraits". Tym razem ten numer nie wyróżnia się aż tak bardzo na tle pozostałych kompozycji, bo najzwyczajniej w świecie kapela bardziej pokombinowała z utworami i wszystkie spełniają teraz warunek, dzięki któremu mogę je określić jako "zróżnicowane". Później następuje singlowy "Prayers" i "Mismatch", o którym również już wspominałem. Pierwsze pięć utworów stanowi większość czasu trwania albumu - wszak w drugiej "piątce" znajdują się dwa krótkie przerywniki - "Ningma" oraz outro "Ab Originis". Otwierający drugą połowę albumu "Imitation" to chyba najspokojniejszy numer na całym wydawnictwie. Natomiast następujący po nim "Anaesthesia" jest bardzo transowy - niczym utwory Bolt Thrower, tylko wymiar zupełnie inny. Tutaj spokojnie grająca gitara nadaje rytm całemu utworowi i wręcz wprowadza w trans, żeby później przygnieść ciężarem. Tutaj mógłbym się również odwołać do późnych dokonań australijskiej kapeli Alchemist. Jest w tym numerze coś egzotycznego i niepokojącego jednocześnie. W dość podobny sposób rozpoczyna się "Suppresion". I jest to trafiony numer na zakończenie - nie ma tutaj takich zrywów jak w przypadku kilku wcześniejszych numerów. Tempo jest wyważone, jakby muzycy odliczali powoli czas do zakończenia sesji nagraniowej. To nie oznacza, że wieje nudą - solówki są tutaj chyba najlepsze z całego materiału. Do tego odrobina orientalnych ozdobników wygrywanych na gitarze i specyficzne partie perkusyjne (te bębenki towarzyszą również innym utworom). Album kończy niespełna minutowe instrumentalne outro "Ab Originis".

Sam nie wierzę, że ten album tak dobrze się udał. Spodziewałem się raczej co najwyżej średniego materiału, który już po pierwszym odsłuchu mnie wymęczy (niestety tak reaguję na większość post-metalowych płyt). Tymczasem panowie z Defying zgotowali nie lada niespodziankę serwując "Nexus Artificial". Ten album z każdym kolejnym odsłuchem wypada lepiej i ciężko zakończyć jego słuchanie na jednym razie. Największymi atutami tego wydawnictwa na pewno jest klimat, wreszcie odpowiednio dobrane partie wokalne i gitarowe solówki. Zdecydowanie warto dać szansę tej kapeli - zwłaszcza jeśli ktoś lubi klimatyczne granie i nie ogranicza się wyłącznie do szybkich, wręcz galopujących kompozycji. "Nexus Artificial" to prawdziwy atak z zaskoczenia, atak, którego w żadnym wypadku się nie spodziewałem.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz