Reflections - The Fantasy Effect
Data wydania: 28.04.2012
Gatunek: progressive metalcore/progressive deathcore/djent
Kraj: USA
Tracklista:
01. Ceilings
02. Ms. Communication
03. Good Push
04. Picture Perfect
05. An Artifact
06. Advance Upon Me Brethren
07. Lost...
08. ... And Found
09. Rotations
10. Sandblasted Skin (Pantera Cover)
Reflections to bardzo młoda kapela, która powstała dopiero w 2010 roku. Praktycznie niewiele o nich wiem, nigdzie też nie można znaleźć jakichś szerszych informacji odnośnie samej formacji - poza składem. Faktem jest, że kapela zadebiutowała albumem "The Fantasy Effect", którego niestety można nabyć jak na razie wyłącznie drogą elektroniczną - kapela jeszcze nie podpisała kontraktu z żadną wytwórnią.
Na debiutancki materiał Reflections składa się dziesięć utworów, które dają łącznie 43 minuty bardzo eksperymentalnego połączenia metalcore'a z deathcorem i wplątaniem w to wszystko djentu. O ile początkowo słuchając tego albumu starałem się go jakoś zaszeregować, tak później dałem sobie z tym spokój. Kiedy już dochodziłem do wniosku, że "The Fantasy Effect" to progresywny metalcore to zaczynały pojawiać się wątpliwości, czy aby nie jakichś deathcore, albo djent z ostrzejszymi partiami. Finalnie przestałem się na tym zastanawiać, bo materiał znajdujący się na debiutanckim albumie Reflections jest na tyle różnorodny, że ciężko go jednoznacznie zaszeregować. Album jest pełny łamańców, melodii na pierwszy "rzut ucha" nie bardzo do siebie pasujących, wokale to raz core'owe ryki, później niemal growle i krzyki. Do tego typowo metalcore'owo brzmiące gitary, rwane riffy, częste zmiany tempa - a to walce, a to znowu galopady. I kiedy już myślałem, że ten album niczym nie jest mnie w stanie zaskoczyć pojawia się coś kompletnie nieoczekiwanego - ewidentnie "The Fantasy Effect" to nie jest album, który można zaszufladkować i powiedzieć, że nie wychodzi poza ramy danego gatunku. Jak dla mnie on nie mieści się w żadnym gatunku - a raczej mieści się w wielu po trochu. Równie dobrze można mówić w tym przypadku o bardzo eksperymentalnym połączeniu muzyki core'owej z metalową - taki swoisty miks. Ciężko jest nawet opisać po kolei co dzieje się na tym albumie, bo każdego kawałka musiałaby dotyczyć oddzielna recenzja. Świetnym przykładem takiej różnorodności jest utwór z samego środka albumu - "An Artifact". Kompozycja tak przewrotna jak cały materiał zgromadzony na "The Fantasy Effect". Zaczyna się ostro, gitary mocno mieszają, wchodzą jakieś delikatniejsze elementy, wokalista operuje core'owym rykiem, wchodzi zwolnienie tempa, znowu gitary zaczynają mieszać - pojawia się nawet bardzo melodyjna solówka gitarowa. A później znowu młócenie wymieszane z melodyjnie grającą gitarą. Po czym muzyka się uspokaja, gitara lekko przygrywa - i znowu zaczyna się wybuch energii - włącza się druga gitara, wokalista i perkusista zaczyna mocniej uderzać w bębny. Wszystko to jest świetnie wyważone i wydaje się świetnie ułożone. Taki jest właśnie ten album - świetnie ułożony. Jak nie przepadam za deathcore'owymi łamańcami, tak tutaj je uwielbiam. Momentami muzyka Reflections sprawia wrażenie surowej, żeby zaraz stać się w pełni "doprawioną". Ciężko jest się nudzić słuchając tego co młodzi Amerykanie zaproponowali na swoim debiucie. Całą tą mieszankę zamyka cover utworu "Sandblasted Skin" Pantery - słychać, że Reflections z jednej strony nie bardzo chcieli odbiegać od oryginału, ale też dali tej kompozycji coś od siebie. Jedyny mankament tego wykonania to wyciszająca się nieco muzyka, kiedy wchodzą partie wokalne.
Album "The Fantasy Effect" to niesamowita podróż prowadząca przez wiele gatunków muzycznych (nie tylko core i metal) - głównie przez te ekstremalne, ale nie tylko. Chociaż raczej nie polecałbym tego albumu wielbicielom lekkiego grania, bo najzwyczajniej w świecie takie osoby mogą mieć problemy z odsłuchem takiej fali ostrego grania. Na pewno debiut Reflections spodoba się osobom, które szukają eksperymentalnego pomostu pomiędzy metalem i corem - dla nich zapoznanie się z "The Fantasy Effect" na pewno będzie niesamowitą przygodą. Dla mnie to zdecydowana czołówka zarówno jeśli chodzi o tegorocznych debiutantów, jak i core'owe klimaty.
Ocena: 9/10
Faktycznie, bardzo ciekawa kapela i zdecydownie warta szerszego za[oznania się. :)
OdpowiedzUsuńTrzeba tylko liczyć na to, że ktoś ich w końcu zauważy i zaproponuje dobry kontrakt. Pewnie bez tego raczej nie ma szans na jakąś większą trasę koncertową (zwłaszcza wychodzącą poza USA).
Usuń