czwartek, 28 października 2021

Droga do podsumowania 2021 (odc. 31-35)

To już 7 część cyklu, w którym znaleźć możecie krótkie notki odnośnie kolejnych pięciu albumów, które miały swoją premierę w 2021 roku i o których nie można zapomnieć zabierając się za podsumowanie roku. W całym cyklu "Droga do podsumowania 2021" zostanie wspomnianych około 150 płyt, co oznacza, że nie wszystkie znajdą się w Top 30 - to finalne zestawienie zostanie oczywiście opublikowane na początku przyszłego roku.


Droga do podsumowania 2021 - odc. 31:

Stass - Songs Of Flesh And Decay
(death metal)

Rogga Johansson - każdemu fanowi death metalu wystarczy powiedzieć to nazwisko i każdy ma w głowie inną death metalową kapelę, w której Rogga występuje. Jak ten gitarzysta to robi? Nie mam pojęcia, ale w 2021 roku przynajmniej kilka kapel z nim w składzie wydało swoje nowe płyty. Jedną z nich jest powołana do życia w 2012 roku formacja STASS. Ta szwedzko-niemiecka death metalowa grupa na początku roku, bo 15 stycznia, wydała swój drugi studyjny album. "Songs of Flesh and Decay" nazwałbym oldschoolowym szwedzkim death metalem. Mamy tutaj wszystko, czego na takiemu wydawnictwu potrzeba. Ale co najważniejsze, jest to charakterystyczne dudniące brzmienie gitar. I jest też dość nieoczekiwany wokalista Felix Stass, którego znałem do tej pory z kapeli Crematory (nadal mam w głowie ten koszmarny "Kommt näher", który nie dawał mi spać na Wacken). Ale dodając 1+1 wychodzi na to, że to właśnie Felix Stass jest głównodowodzącym kapeli Stass (no chyba, że zbieżność nazwiska i nazwy kapeli...w co wątpię). Jednak wracając do albumu, dla fanów prostego jak cep oldschoolowego death metalu o szwedzkim brzmieniu "Songs of Flesh and Decay" będzie totalnie trafionym wydawnictwem. Nie ma tutaj niepotrzebnych ozdobników, wirtuozerii, popisów instrumentalistów. Jest prosto, do przodu, są dudniące gitary, jest klimat, czego chcieć więcej? Oldschoolowy death metal pełną gębą.




Droga do podsumowania 2021 - odc. 32:

Varsovie - L'ombre et la nuit
(post-punk/dark rock)

Varsovie to francuska post-punkowa grupa, z którą jestem od ich debiutanckiego materiału, który wydali 2010 roku. Jest coś takiego w muzyce Francuzów, co ciągnie mnie do muzyki tej grupy. Może to kwestia tego, że sam język francuski doskonale wpasowuje się w post-punkową stylistykę? A może to po prostu fakt, że Arnault i Grégory potrafią wyciągnąć prawdziwą przebojowość z post-punka? Podejrzewam, że obydwie te rzeczy. Mimo tego, że nadal najchętniej wracam do debiutanckiego "État Civil" to z otwartymi ramionami witam każdy kolejny nowy album Varsovie. "L'ombre et la nuit" to już czwarte pełne wydawnictwo tej francuskiej kapeli i jak na razie grupa nie zawodzi, można chwycić każdy z ich dotychczas wydanych albumów i nie ma możliwości rozczarowania.



Droga do podsumowania 2021 - odc. 33:

Axewitch - Out Of The Ashes Into The Fire
(heavy metal)

Axewitch to szwedzka heavy metalowa kapela, na której nowy album fani musieli czekać...36 lat! Ale w końcu się doczekali i raczej nie mają powodów do narzekań, bo "Out Of The Ashes Into The Fire" to mocna dawka staroszkolnego heavy metalu w najlepszym wydaniu. I takie powroty to ja rozumiem, bo słychać, że muzycy (w większości z oryginalnego składu) mają jeszcze coś do powiedzenia na scenie i chcą pokazać młodym jak się gra heavy metal (z elementami hard rocka). Sam materiał jest raczej spokojny (poza kilkoma wyjątkami)i nie liczcie tutaj na dzikie zrywy, czy zaskakujące galopady. Mimo tego materiał bardzo ładnie płynie, wpada w ucho. Poza tym "Out Of The Ashes Into The Fire" nie sprawia wrażenia albumu nagranego na siłę tylko po to, żeby zasygnalizować w heavy metalowym światku - "hej, tu Axewitch, wróciliśmy". Bardziej jest to album mówiący - "Jesteśmy Axewitch, a to jest heavy metal!". I jeżeli powroty kapel po latach przerwy mają brzmieć właśnie tak, to jestem jak najbardziej za.



Droga do podsumowania 2021 - odc. 34:

Dee Snider - Leave a Scar
(heavy metal/hard rock)

Gdyby ktoś po wydaniu "We Are the Ones" (2016) zapytał mnie jak się zapatruję na solową karierę Dee Snider to pewnie powiedziałbym, że czas pomyśleć o muzycznej emeryture, albo skupić się na koncertowaniu bazując na największych hitach Twisted Sister. Ale Dee się nie poddał i dwa lata później wydał "For the Love of Metal" (2018). Cóż to był za album! Hit na hicie, a do tego wspaniali goście uświetniający poszczególne numery. Na następcę tego doskonałego albumu trzeba było czekać trzy lata, ale utwory udostępnione przed premierą sugerowały, że to będzie kolejny heavy metalowy cios zadany przez Dee Snidera. "Leave a Scar" okazał się być bardzo dobrym albumem, kto wie, czy nawet nie jest na wyższym poziomie niż "For the Love of Metal". Jednak czegoś mi tu brakuje. Są ciekawi goście, kawałki są przebojowe, bardzo dobrze się słucha tego materiału. Może zabrakło tego efektu zaskoczenia, który towrzyszył "For the Love of Metal"? W końcu w 2018 roku nikt się nie spodziewał, że solowy materiał Dee Snidera może brzmieć tak dobrze. Zdecydowanie tymi dwoma płytami Dee pisze swoją muzyczną historię na nowo.



Droga do podsumowania 2021 - odc. 35:

Unto Others - Strength
(heavy metal/gothic rock/post-punk)

Praktycznie od momentu, gdy pierwszy raz usłyszałem muzykę Idle Hands wiedziałem, że to kapela dla mnie. Z jednej strony to heavy metal, ale z drugiej zagrany z post-punkowym klimatem. Jest coś niesamowitego i przyciągającego w twórczości Idle Hands...przepraszam Unto Others. Bo kapela 2020 roku zmieniła nazwę z uwagi na to, że Idle Hands jest nazwą zastrzeżoną. Wracając jednak do "Mana" (2019) - to był materiał niemal idealny. I na jego kontynuacje, ale już pod szyldem Unto Others nie trzeba było długo czekać, bo "Strength" został wydany 24 września 2021 roku. I kawałki zapowiadające ten materiał sprawiały bardzo dobre wrażenie, szykowała się naprawdę mocna płyta. Gdy już można było posłuchać całości "Strength" okazało się, że album jest nawet lepszy niż niemal doskonała "Mana". Ten post-punkowy klimat nadal przebija się przez heavy metal i można sobie wmawiać, że to gothic rock...ale to post-punk. Ten album czaruje od pierwszej do ostatniej minuty. Dodatkowym smaczkiem, który idealnie wpasował się w klimat tego wydawnictwa jest cover "Hell is for Children" z repertuaru Pat Benatar. Jeżeli "Mana" Idle Hands była super, to "Strength" Unto Others nakryła ją czapką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz